Moje prace

Moje prace

czwartek, 30 stycznia 2014

Mebelki :)


Ruda sprawiła sobie komplet wypoczynkowy. Z radością siadała co chwilę na innym fotelu ...













albo wylegiwała się na kanapie ....




Jadnak się w końcu znudziła, wiec postanowiła zaprosić grono przyjaciół, by pochwalić się nowym nabytkiem. Ale jak wpadła cała ta szarańcza, to zaczęli skakać, jak to dzieci  :)








Gospodyni aż z wrażenia spadła z fotela !




Szybciutko pobiegła do kuchni po smaczne bananowe chipsy i dała im do miseczek.




Chipcio grzecznie podziękował, mówiąc, że jest na diecie, zatem usiedli na osobnym fotelu, by chwilę w spokoju porozmawiać :)





A tak poważnie, przed chwilą je uszyłam, są to mebelki zabawowe dla dzieci,  miękkie, wykonane z samej gąbki, leciutkie, nawet mały szkrab,  jest je w stanie przesunąć. Materiał na siedzeniach wydaje się troszkę za luźny, jest ok, tylko nie jest jeszcze przyklejone, to trzeba zrobić specjalnym klejem, a w domu go nie mam :)

Dziękuję za przemiłe komentarze pod poprzednim postem. Serdecznie witam nowe obserwatorki. Kto nie zorientował się, że  pod postem " Stało się " kryje się moje Candy , to skromnie przypominam :)
Pozdrawiam i do następnego :)

wtorek, 28 stycznia 2014

Na różne tematy


Zanim oddelegowuję się do obowiązków, to tak na biegu ...

Chyba ostatnia już  kartka, robiona na 18, dla koleżanek  mojej córki, wszystkie  się niestety postarzały :)













Dawno nie było raportu klockowego, nie myślcie więc, że sobie odpuściłam. Klocki są co prawda, jak piąty filar mojego hobby, żeby nie powiedzieć piąte koło u wozu, jednak każdy kierowca wie, że bez zapasówki się nie jeździ. W tak zwanym międzyczasie,  uszyłam sobie wałek i teraz mam już swój osobisty, podstawkę zrobili mi w zaprzyjaźnionym zakładzie,  w systemie " coś za coś " :)







A teraz dokończona poprzednia praca. To bardzo dobre ćwiczenie, łączenie kolorów, przerwy, uskoki i takie tam, zresztą sami zobaczcie .







A ten opis,  o mało co by nie brzmiał " siekankę zrobiłam, ale ją spaliłam " ... Tylko moja zimna krew i opanowanie, po Tatusiu strażaku, pozwoliło uratować to ćwiczenie - splot " siekanka " :)







A tu chciałam pokazać moje dotychczasowe klockowe wypociny, ale  tak starannie schowałam, co by nie posiać, że teraz diabeł ogonem nakrył. Jak to się ślicznie mówi -  " ten typ tak ma " , kiedyś SIE znajdzie, więc póki co, prezentuję 3 z 4 wykonanych paseczków, które mogą robić za zakładki  :)







Jeśli ktoś się jeszcze zastanawia - uczyć się, czy nie -  to powiem krótko - nie święci garnki lepią, jestem tego najlepszym przykładem :)

A teraz kilka zimowych ujęć z podwórka, w tym widoczek z balkonu na ośnieżone krzaczyska i pieski na wybiegu.



















Mała zadziora zaczepia dużego, ale on jest nieczuły, wzdycha za płot do sąsiada :)








I jeszcze portret,  prawie do paszportu :)







A na koniec, jako ciekawostkę pokazuję chałupę, jaką wynajmowaliśmy 25 lat temu,  nadgryziona zębem czasu, stoi pusta, od dawna nikt tam nie mieszka ...





... myszy zapierniczały czasem w nocy, jak małe autobusy, zimą wiatr hulał pomiędzy oknami, po wodę się szło do studni, sławojka na polu ... ale jak nieraz  wspominam,  to fajnie było, rodzinka chętnie  do nas przyjeżdżała w odwiedziny, bo wygody, to mieli w domu, a tutaj była prawdziwa wieś  :)  I na tym zakończę wycieczkę.

Teraz kilka spraw organizacyjnych .
Jak może ktoś zauważył, zmieniłam termin zapisywania się na Candy,  z północy 21 lutego, na południe, a to w związku z planowanym maga komisyjnym losowaniem. A druga sprawa - osoby, które wstawiły sam komentarz, że bardzo im się podoba owieczkowa rodzinka, proszę o uściślenie - czy chcą być brane pod uwagę w losowaniu, czy nie. Nie piszę swoich komentarzy pod postem z Candy, żeby nie robić sobie niepotrzebnego zamieszania, w spisywaniu zgłoszeń, proszę o wyrozumiałość :)

Witam  nowe obserwatorki :)
Wszystkim dziękuję za tak  liczne,  przemiłe komentarze i zapraszam ponownie :)
Pozdrawiam i do zaś :)


niedziela, 26 stycznia 2014

Stało się ...


... to co było do przewidzenia, taka ślicznotka, jak ta łowiecka,  z poprzedniego posta, zbyt długo nie mogła samotnie wypasać się na hali. Szybko pojawił się adorator, w osobie tego oto przystojniaczka











Najpierw zaczął się przysuwać co raz to bliżej  ...




później coś szeptał do uszka ...




owieczka nie  pozostała mu dłużna ...




i jak to wśród zwierzątek bywa, na efekty takiego migdalenia, nie trzeba było zbyt długo czekać, na świat przyszło dzieciątko, małe owieczko, baraniątko :)










Ma coś po mamusi i coś z tatusia i kawałek siebie też :)










Jak już cała rodzinka została przedstawiona, to przejdę do najważniejszego ...

W najśmielszych snach, w najciekawszych bajkach, w puentach najmądrzejszych przypowieści, nie spodziewałam się, że po niespełna roku, od założenia bloga, na stałe będę mieć  ponad 200 obserwatorów. Bardzo serdecznie witam w tym gronie nowe osoby, jak i serdecznie dziękuję Wszystkim, którzy nadal przy mnie są . To naprawdę uskrzydla, sprawia, że chce się tworzyć i nadaje życiu sens. Zauważyłam, jak bardzo spodobała się owieczka, więc mam nadzieję, że cała rodzinka,  tym bardziej zostanie pozytywnie przyjęta, postanowiłam  przyspieszyć nieco Candy, jakie zaplanowałam z okazji rocznicy,  do rozdania jest, ta oto, przesympatyczna familia :)


                                                            Zapraszam Wszystkich :)





Zasady jak zawsze, komentarz, z deklaracją przystąpienia do Candy, banerek ( jak masz bloga ) i tak dalej, zapisy do 21 lutego, do południa. Dodatkowo proszę zaznaczyć w komentarzu ( warunek konieczny ) czy się jest obserwatorem mojego bloga,  bo jak wygra obserwator, za to, że przy mnie trwacie i macie jeszcze ochotę oglądać, czasem podziwiać i komentować moje prace, dorzucę coś jeszcze   :)

Życzę miłej niedzieli, dobrego nowego tygodnia, pozdrawiam i do zaś :)


czwartek, 23 stycznia 2014

Owieczka.


Tak, zdecydowanie to jest owieczka. Jak ją namierzyłam,  w przepastnych zasobach internetu, od razu wiedziałam, że ją zrobię. Może dzisiaj  zbyt dokładnie nie widać, zdjęcia znów poszły się bujać, jednak chęć pokazania jest silniejsza od jakości zdjęć. Po prostu przedobrzyłam, chcąc pokazać z bliska, zrobiłam aż " za " blisko. Jutro może coś dorobię i dorzucę do posta, małe oddalenie, to zobaczycie jaki to słodziak. Mimo wszystko, zapraszam na sesję :)





























Właściwie jak tak teraz patrzę, to nie jest aż tak tragicznie, da się rozpoznać co to za straszny zwierz, pałaszuje mój szczypiorek ...  A' props szczypiorku, przy okazji polecam ten sposób sadzenia, spróbowałam i po niecałych dwóch tygodniach, jest jak widać, a jak pachnie :)


Dziś tylko tyle, bo mam straszne ogony, a  dopiero wróciłam do domeczku. 
Gorąco witam nową obserwatorkę, dziękuję Wszystkim za ciepłe przyjęcie mojej bandy, pozdrawiam i do zaś :)