W poniedziałek zadzwoniła do mnie chrześnica, z tymi słowami. To dziecko, ma milion pomysłów na minutę, niektórzy złośliwcy twierdzą, że to po chrzestnej, ale zapewniam, że tylko złośliwcy tak mówią ;)
W każdym razie, te niezliczone pomysły, zapędziły ją do konieczności uszycia pewnej dość skomplikowanej torby , stąd desperackie wołanie. Nie powiem, że było łatwo, kombinowałam tradycyjnie jak koń pod górkę, bo ani ze mnie krawiec, ani kaletnik, więc wiele rozwiązań, poszło na chłopski rozum. Właśnie, czemu mówi się chłopski rozum, a nie babski rozum ? Wyjaśni mi ktoś ;) . Przy okazji szukania w necie oryginału, zobaczyłam jaka jest cena tego utorbienia, teraz już wiem, czemu ktoś nie chciał gotowca, tylko wolał uszyć. No dobra. Mowa jest o takim czymś
Teraz widać, że jest to torba, dla ratownictwa medycznego.
Tutaj otworzyłam wszystkie części, aby było widać, jak wiele w środku jest kieszonek, przegródek i kilometrów gumek, by można było w każą z nich coś wcisnąć, żeby się nie przemieszczało w torbie w czasie jazdy.
Małe zbliżenia na wnętrze.
Żeby nie powiedzieć, że ma " drugie dno ", to pokazuję, że jest podwójna, a pomiędzy znajduje się usztywnienie w postaci twardego kartonu, stąd nawet pusta" trzyma fason ", bo tak ma być.
Do przednich stron kieszeni i góry włożyłam dodatkowo miękkie wypełnienie .
Jak myślicie - ujdzie w tłoku ? Ma jedną wadę, ale się nie przyznam :) No może kiedyś ;)
A teraz z innej beczki. W sobotę byłam w Krakowie, na imprezie pt, jak widać na ulotce ...
Zegar wskazuje 12 miesięcy, gdyż od początku roku odbywają się te spotkania i jak nazwa wskazuje - cały rok . Ponieważ jedna z organizatorek, współpracuje z naszym KGW, zostaliśmy poproszeni o upieczenie ciast na degustację . Tematem tego spotkania były " Róże i majówki ", więc ja upiekłam cwibak różany, a nawet 3 sztuki :)
To ciasto dla leniwych, bądź zapracowanych, samo się robi i zawsze wychodzi, trzeba mieć " talent " , żeby coś skrochmalić. Przy okazji napiszę historyjkę. Raz moje najstarsze dziecko, chodząc do szkoły podstawowej, miało na lekcji piec ciasto. Pani zadała coś tam, na co buntownicza mamuśka powiedziała, że nie zdążą i ciasto będzie twarde. Masz przepis i zróbcie to. Wszyscy piekli, co Pani kazała, a grupa mojego dziecięcia, co innego. Jak Pani zobaczyła na misce co zrobiły, stwierdziła " z tego g *** nic wam nie wyjdzie ". Niestety ... na koniec zajęć było to jedyne ciasto, które nadawało się do jedzenia. Nauczycielka po skosztowaniu powiedziała " w trakcie pracy wygląda fatalnie, ale po upieczeniu smakuje niesamowicie " ! To była bardzo " równa " nauczycielka, prostolinijna i mówiła co myślała, to tak dla wyjaśnienia :)
Koniec historyjki z dziecięciem jest taki. Kiedyś mieli robić pizzę, Pani dała przepis. Dziecko przed lekcjami mówi - mamuś potrzebuję 1 kg mąki, coś tam dalej wymienia - pytam co robią - pizzę, no to nie potrzeba tyle, tu masz przepis i tak zrobić proszę. Dziecko posłusznie ... zrobiły zgodnie z zaleceniami ... zostały pochwalone ... na kolejne zajęcia Pani mówi - zapytaj - jaki twoja mama ma przepis ?
Jak widać - mama przepis nadal ma, więc jak są chętni to wołać :)
Na koniec obiecana odpowiedź na pytanie, o kwitnące w moim ogrodzie krzewy .
1. Pigwowiec
2. Aronia
3. Pigwa.
Najbliżej była
TENIA . Gratuluję wiedzy i bystrego oka :)
Witam nowe obserwatorki, miło mi gościć, choć ciut mniej się u mnie teraz dzieje, ale czasem bywa ciekawie, zatem zapraszam na dłużej :)
I to by było na tyle. Pozdrawiam i do zaś :)
Ps. Już są pierwsze chętne, zatem edytuję i wklejam przepis.
6 jabłek obrać, pokroić w grubą kostkę, zasypać 1,5 szklanki cukru, zamieszać, poczekać, aż zaczną puszczać sok, dodać do tej samej miski wszystko na raz : 1/2 szklanki orzechów ( ja dałam teraz słonecznik ), 1/2 szklanki rodzynek, 3 szklanki mąki, 5 całych jaj, 1 łyżeczkę proszku do pieczenia, 1 łyżeczkę sody, 3/4 szklanki oleju, 2 łyżki róży ( można zastąpić jakąkolwiek konfiturą ). Wszystko wymieszać dużą łyżką, wyłożyć do dwóch keksówek upiec . Nie podam ile czasu, bo ja zawsze na oko. Piekłam chyba w 180 stopni, po 40 minutach dźgnęłam, było surowe, zmniejszyłam na 160 i dosiedziało do godziny, ale coś mi piekarnik fiksuje to musicie same sprawdzić :)