Takiego misia spotkałam już dawno gdzieś w przepastnych zasobach internetu. Marzył mi się, ale jakoś nie po drodze było mojemu szydełku do wysupłania onego, aż do wczoraj, kiedy to zmęczona jak jasny gwint opadłam na fotel, a mimo to, spojrzałam z wyrzutem na niczym nie zajęte ręce, no jak tak można ! Było późne popołudnie, stwierdziłam, że jak nie będę za długo się ociągać i kombinować, to mogę jeszcze dziś ( czyli wczoraj ) zdążyć. No i tak się stało, tuż przed północą powstał taki kieszonkowy misio,
może nie do końca kieszonkowy, ale duży to on nie jest, zresztą - zależy jakie kto ma kieszenie :)
Szalik jest zapinany na guziczek, w tym momencie jest " luzowy ", jak mi się znudzi, to mogę sobie zmienić :)
A tutaj mała podpowiedź - bezpieczne oczy ( safety eyes ) mojego pomysłu, czyli z przodu koralik, od środka guziczek, nici Tytan, szycie i milion supełków :)
Misio nie jest doskonały, palnęłam kilka durnych błędów i dlatego " mójci on " i nikt go nie dostanie :) Szybciutko zrobiłam mu zdjęcie do dowodu i zabieram na krótkie wakacje, w końcu to miś kieszonkowy, a mi się po dwóch latach chyba też należy jakiś mały odpoczynek :)
Pozdrawiam Wszystkich i do zaś :)
Wasza BB :)