Moje prace

Moje prace

czwartek, 29 czerwca 2017

Mały przerywnik.


Zanim dokończę coś, co zaczęłam jakiś czas temu, to zaistniała potrzeba wykonania czegoś na cito.
Bo co się robi, jak nie można czegoś kupić ? Robi się samemu, proste, prawda ?

Mój osobisty wnusio ma stópkę w rozmiarze 8 - 9 cm, takich bucików ze świecą szukać, nie chodzi nam o  jakieś szyte szmacianki.  A ponieważ to nie muszą też być butki do chodzenia, to się zawzięłam i wydziergałam. Naoglądałam się tego w necie, a wykonałam według własnego widzimisię. Oto moje sandałki :)














W sumie to wyszły nawet do chodzenia. Podeszwa stabilna, podwójna, w środku usztywnienie w postaci tworzywa, które nie wiem jak się nazywa, w każdym razie takie cosik, z czego są szyte okna np. w namiotach, tylko kilka, lub nawet kilkanaście razy grubsze. Jest na tyle plastyczne, że taki malec może robić z nóżkami co tylko zechce, bez obawy uszkodzenia sobie czegokolwiek, a dodatkowo tworzywo to pozwala na pranie butków,czego nie można powiedzieć o tekturowym wsadzie.
A tu już prezentacja na żywym obiekcie, na tyle, na ile wieczny wiercipięta pozwolił :)












Mikołajek zachwycony, a  jak Wam się podobają ?

W tak zwanym międzyczasie,  trafiłam na blogu martuchnaj , na cudownie prosty sok z mięty. Ponieważ akurat miałam w nadmiarze tego  ziółka, zrobiłam sobie, z małymi modyfikacjami oczywiście.  Powiecie cóż można zmodyfikować w tak prostym przepisie ? Ano można, spróbujcie sami :) Oto moja porcja syropku, a raczej to co z niego zostało, bo pijmy ile się da, tak smakuje, zwłaszcza w te upały.






Dziękuję za inspirację i szczerze Wszystkim polecam, kto nie zauważył wcześniej, jeszcze raz przepis znajdziecie TU.

Na dziś to tyle. Pozdrawiam i do zaś :)

wtorek, 13 czerwca 2017

Czas na coś nowego.


Gdy zobaczyłam u BEATKI informację i odnośnik do EWY, o wspólnej nauce szydełkiem tunezyjskim ...





od razu ucieszyłam się z co najmniej 3 powodów. Po pierwsze - zawsze to coś nowego, wszak nie tylko papier toaletowy powinien się rozwijać. Po drugie, już dawno chciałam. A po trzecie - szydełko to jest to, co tygryski kochają najbardziej, nie ważne jakie, polskie czy  tunezyjskie, przecież nie będę z nim gadać, co najwyżej wykorzystam co nieco, cokolwiek autor by nie miał na myśli :)

No dobra, początki wcale nie były łatwe, rzekłabym nawet cholernie trudne, przynajmniej dla mnie, a to  z dwóch prozaicznych powodów. Sama technika - spoko, nie stresujcie się i nie zniechęcajcie,  to " ból " we mnie tkwi. W czym zatem problem ? Robię bardzo ścisło, a tu trzeba luźno. A drugie, to sposób trzymania szydełka. Dziergając trzymam je w palcach, jak się trzyma np. długopis. W technice tunezyjskiej szydełko trzymamy całą dłonią, jak dziecko trzyma np. łyżkę. Po opanowaniu tych dwóch przeszkód,  podstawowy splot to Pikuś, a nawet Pan Pikuś :)

Lekcja nr 1  ( szczegóły TU )
Najpierw wykonałam taki prostokącik,






później w łapki mi wpadła taka buteleczka, której naturalnie żal było wyrzucić,






po chwili niezbyt długiego namysłu, postanowiłam zrobić ...






Techniką tunezyjską jest wykonany pień, drzwi i okna.














Pod spodem dachu/ kapelusza i na zakrętce butelki,  jest przyklejony rzep,






dzięki temu można go łatwo zdjąć, by w środeczku chować jakieś drobiazgi, typu agrafki,guziczki itp,






bo jeśli dotychczas ktoś jeszcze nie odgadł, to mój cosik jest igielnikiem o wysokości 14 cm i średnicy dachu  w najszerszym miejscu 11 cm.






Mam nadzieję, że zadanie zostanie mi zaliczone. EWA - pisząc w komentarzu o małym zaskoczeniu, nie to " autor " miał na myśli, co pokazał, cdn ... chyba  ;)

Zachęcam Wszystkich do przyłączenia się do wspólnej nauki u EWY i BEATKI.  Z  tego co wyczytałam, lekcje będą ukazywać się naprzemiennie. A ja  podejrzałam już kolejne sploty, warto, no a  poza tym w kupie raźniej, prawda ? :) :) :)


W tak zwanym międzyczasie udało mi się wygrać zabawę u JOLI, złapałam licznik na cyferkach 66666 i dzięki temu dostałam takiego przesympatycznego żabola,






który już spełnia się w roli zakładki. Dodatkowo Jola dorzuciła przydasie i karteczkę ze swoich okolic.





Jeszcze raz ślicznie dziękuję za zabawę i przesympatyczne niespodzianki :)

Wszystkich cieplutko pozdrawiam i do zaś  :)
Wasza BB :)

czwartek, 1 czerwca 2017

Koniec.


Zakończył się majowy sezon, bo i skończył się maj. Dziś  już czerwiec i Dzień Dziecka, czas zatem pokazać choćby jakiś mały drobiazg, a że to będzie prezent, to takie 2 w 1 :)
I tu słyszę jęk zawodu z ust Tych, co mieli nadzieję, że zamykam bloga, choć powiem szczerze, że i takie myśli mi przebiegają po głowie,  ale to widzę/ czytam, nie tylko u mnie takie zapędy. Z drugiej strony pragnę uspokoić Tych, co do mnie zaglądają, że jeszcze nie teraz, jeszcze mam co nieco do pokazania i popisana, choć z różnych przyczyn,   robię to zdecydowanie rzadziej ... niestety.

Ale do rzeczy.
Pamiętacie tego upierdliwego jegomościa ?





Za duże zbliżenie ? Nic nie widać ? ;)
Teoretycznie już go nie mam, a praktycznie  jeszcze u mnie, gdyż TINA, która podała prawidłową odpowiedź i go wygrała,  mieszka za granicą i dopiero niedługo przyjeżdża do PL. W tym czasie dorobiłam mu nieodłącznego przyjaciela, sama się zadeklarowałam, jako rekompensatę, za ten dodatkowy czas oczekiwania. I teraz już wszystko jasne o co chodzi, oto Klakier, we własnej osobie :)






Lewy profil,





prawy profil,



teraz,  że tak nieładnie powiem,  od  D ... strony,






dla wyrównania - od przodu,






z góry,






i na koniec w pozycji " waruj " ;)






A nie, na koniec wraz ze swoim Panem, w poszukiwaniu tych małych niebieskich, co to wszędzie ich teraz pełno. Chciałam tylko nieskromnie zauważyć, że ja byłam pierwsza w tym powrocie  do Smerfnych  bohaterów, zanim one wróciły do kin i jako gratisy do zakupów w różnych sieciówkach.







I jeszcze jeden słodki widoczek na moim balkonie:)





Czy chociaż troszkę udało mi się oddać podobieństwo tej pary, jak sądzicie ? Może minimalnie proporcje wielkości obu mi się rozjechały. Nic na to nie poradzę, dla mnie wielkość ma znaczenie, lubię jak jest " za co złapać ", nawet jak w tej chwili będziecie miały najbardziej robaczywe myśli, to tak jest :)

Co by nie było, że nic a nic nie działam,w tak zwanym międzyczasie dziabnęłam karnecik na 20 jazd konnych, które wykupił pewien chrzestny, dla swojej chrześnicy w ramach prezentu na majową uroczystość, a że moje dziecię tam się udziela,to wiadomo :)






I na koniec końców,  zestaw czapeczek, które wydziergałam na akcję TU .
7 drucianych i 2 szydełkowe. Mam nadzieję, że dotarły, bo informacji brak :(





Pozdrawiam Wszystkich cieplutko i do zaś :)
Wasza BB :)