"Jeżeli któregoś dnia ktoś zarzuci Ci, że Twoja praca nie jest profesjonalna, powiedz sobie, że Arkę Noego zbudowali amatorzy, a Titanica - profesjonaliści..."
Moje prace

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kartki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kartki. Pokaż wszystkie posty
piątek, 18 marca 2016
3 w 1, czyli ...
najpierw obowiązki, później przyjemności, a na koniec post scriptum do kawy.
Mało mam czasu, bo niezaplanowany remont mi się trafił, miało być " tylko " położenie 2m kafelek/ kamienia, a skończyło się totalną rozpierduchą na klatce schodowej, echhhhhh tylko wariaci sobie fundują takie atrakcje na same święta. Co oznacza zdzieranie farb, z 25 letnim stażem na ścianach, do gołego tynku, w centralnym punkcie domu, to chyba nie trzeba tłumaczyć ? Mogę sobie pisać paluchem po czym tylko chcę i nie potrzebuję do tego kredy. Jedyne słowo, które ciśnie mi się na myśl, które mogę sobie wszędzie wykaligrafować, a które jest najbardziej adekwatne do sytuacji to BRUDAS !
Zaczynamy zatem od obowiązków - wszak klatka nie zając, nie ucieknie :)
Na ANULKOWE marcowe wyzwanie zrobiłam takie karteczki.
Tulipanki to nie jest to , co Tygryski lubią najbardziej, no ale Pan każe, sługa musi. Przytoczę małą historyjkę. Co prawda pisałam ją w komentarzu na blogu u Danusi, ale nie Wszyscy tam zaglądają, a i nie Wszyscy czytają komentarze :)
Rzecz się miała 8 marca. M. wysłał mnie jak zawsze " w celach służbowych ". Gdy już byłam na miejscu w pewnej hurtowni, dzwonię do M. chcąc się skonsultować. W trakcie wybierania numeru słyszę leci RMF i gość mówi coś o Dniu Kobiet i tulipanach, natychmiast powiedziałam - zatłukłabym, jak by mi taki z tulipanem przyszedł ! Obsługujący mnie praktykant, zniknął z mojego pola widzenia chwilę wcześniej. Po moich słowach Szef mówi do niego - ty najpierw dzwoń do domu i pożegnaj się z rodziną ... pomyślałam - o co chodzi - odwracam się - a tu młody stoi z tulipanem ... Było wesoło. M. odbierając telefon, usłyszał w słuchawce gromki śmiech, rozlegający się w całej hurtowni :)
Dopisuję małą uwagę - cięte tulipanki nie lubię, a takie w rabatce, to Kocham :)
No, to lecimy dalej. Teraz czas na prezenty. Tak wygląda moja wersja tematu.
Tu już bez anegdotki, płynnie przenosimy się do Wielkanocy.
Doprawdy nie wiem, co ja tak z tym świętem po bandzie idę, ale jest zajączek i tego się trzymajmy :)
Jeszcze tylko kolażyk,
banerek i lecę do Anulkowej żabci :)
Teraz druga część tytułu - przyjemności :) :) :)
Nie wygrałam, ale mam ! ALINKA w swej hojności, postanowiła obdarować mnie, za bogactwo słowa, którym do Was przemawiam. No nie będę się sprzeczać, zwłaszcza, że kiciuś skradł moje serce. Więc teraz, to zupełnie spokojnie możecie mówić, że mam kota ! Cokolwiek by to nie miało znaczyć :)
Alinko, kiciuś w rzeczywistości jest jeszcze śliczniejszy i jeszcze słodszy, że nawet moje dziecię zawołało z radości - OJAAAAAAAki super kociak, a jaki słodki ! A to uwierz - jest najwyższe uznanie, jakie możesz w tej materii otrzymać ! Dziękuję pięknie za całą przesyłkę, bo jak widać, na kotku się nie skończyło, a z mojej strony, przesyłam wirtualne uściski i buziaki dookoła głowy :)
I na koniec zapowiedziane Post scriptum do posta " Kawa na ławę ".
Z uwagą przeczytałam Wasze komentarze, biorąc sobie do serca wszystkie słowa. Miód na serce, jak stoicie za mną murem ! Podcięte skrzydełka nie oznaczają rozpaczy z nie wygrania konkursu. Zabolała mnie jawna niesprawiedliwość, a może niemoc, po mimo wiary Alinki w moje słowo pisane, czasem brak mi słów ... Wczoraj na portalu została opublikowana galeria wszystkich prac. Dla chcących spojrzeć jest TU . Jeszcze raz poprosiłam o odpowiedź, dlaczego moja nie była oceniona - bo była przesłana mailem ( nawiasem mówiąc, nie tylko moja, wszystkie przesłane mailowo ) ... Cóż, regulamin regulaminem, a życie sobie. I na koniec moja decyzja. Rezygnuję z KGW. Jest to decyzja oficjalna i nieodwołalna . Konkurs nie był bezpośrednim powodem decyzji, stał się tylko kropką nad i. Umówmy się, że przestało mi się podobać. Ten rozdział, uważam za zakończony.
Wszystkich pięknie pozdrawiam i do zaś :)
piątek, 29 stycznia 2016
Teoretycznie ...
przyzwyczaiłam się już do utrudnienia w działaniu, ale nie oznacza to, że mam z tym lekko. Jako, że mocno uparta baba jestem, to mimo wszystko, usiłuję działać. Niestety, nadal są to rzeczy mało precyzyjne, co nie oznacza, że nie mogą być piękne :)
Po tym jak Efcia pokazała naszyjnik z dratwy, wraz z kursikiem, postanowiłam i ja powalczyć z szydełkiem, bo doszłam do wniosku, że przeciąganie sznurka, narzędziem wielkości kopaczki, nawet mi powinno się udać. No i się nie myliłam. Tak powstało takie małe co nieco. W mojej wersji, jest to komplecik :)
Moja radość, z możliwości szydełkowania była dość krótka, bo choć wysupłanie sznureczków, to Pikuś, to założenie zapięć, które sobie wymyśliłam, okazało się ... no powiedzmy trudne. Od wczoraj do dziś walczyłam z tymi małymi pierdołkami ( mówię o kółeczkach łączących elementy zapięcia ), które wylatywały mi z rąk szybciej, niż łapane pchełki na Burku.
Mój komplecik jest z tradycyjnej szarej dratwy, użyłam jej w połączeniu z kwadratowymi, drewnianymi, tylko lakierowanymi koralikami . Sama bransoletka w zbliżeniu.
I jeszcze raz komplecik.
Dawno temu, zaczęłam wyszywać taki obrazek. Teraz znalazłam czas, aby wyszyć kontury. Niestety nie pomyślałam, że zrobienie zdjęć za szybką, będzie kłopotliwe ...
ale już nie mam siły i ochoty tego rozwalać. Kto chce to dojrzy co potrzeba. Wzoru nie mam, zaginał w akcji, kontury wyszywałam " z kapelusza "
I na koniec, poprawiona kartka, która mi się najmniej podobała, żeby nie powiedzieć, że miałam ją wyrzucić ...
Teraz odrobinkę lepiej, więcej nie kombinuję i tak mi się nie podoba, ale wyrzucić żal, po prostu żal :)
Witam Nową Obserwatorkę, bardzo mi miło, że po mimo innych pasji, zechciałaś zostać u mnie na dłużej :)
I to by było na tyle.
Miłego weekendu Wszystkim, pozdrawiam i do zaś :)
niedziela, 24 stycznia 2016
I całe szczęście !
Jest coś, co po mimo gipsu, mogę robić, są to karteczki. Przynajmniej na razie są to karteczki :)
Część elementów dostałam, część sama już miałam powycinane, kwiatkami bawiłam się wczoraj, a co mi z tego wyszło ?
Kwiatki, według kursiku wspomnianej również w poprzednim poście Dorotki
Tutaj z makami w roli głównej.
Różyczki.
Serducho w wersji niebieskiej.
Kartki bez podpisów, bo sama nie wiem na co będą potrzebne, na razie są uniwersalne :)
I jeszcze taka sobie wariacja, na temat zbliżających się świąt.
Pomysł owieczki znaleziony na Pintereście.
Moja skromna uwaga. Jak nie macie czasu, nie róbcie nic na siłę ... a bo rozłożone, to trzeba skończyć. Nic bardziej mylnego. W ten sposób można spierniczyć, najfajniejszy nawet pomysł. I tak oto - jedna kartka bardzo mi się podoba, dwie powiedzmy, że fajne, pozostałe dwie mijają się z moim wyobrażeniem i poczuciem piękna. Kto się pokusi o rozszyfrowanie mojego gustu ? Zaznaczam, że kolejność prezentacji ma się nijak do tego podziału :)
I na koniec jeszcze jedna prośba.
Od dawna mam taki wykrojnik.
A tak wycina kartkę.
Spokojnie, nie sprzedaję. Chodzi mi o to, jak prawidłowo go wykorzystać. Bo tak sobie myślę, wykrojniki mają to do siebie, że jak coś ma być przecięte, to wychodzi przecięte z wykrojnika, a skoro te elementy są po wycięciu ze sobą połączone, to może to trzeba jakoś fajnie zaginać i wtedy jest coś ciekawego ? Póki co na to nie wpadłam, więc używam rozcinając na części. Liczę na Waszą wiedzę i dobre serduszko, którymi się ze mną podzielicie :)
Witam Nową Obserwatorkę, już straciłam nadzieję, że ktoś powiększy to zacne grono, tym bardzie się cieszę i zapraszam na dłużej :)
Teraz już spadam kończyć obiadek, bo samo SIĘ nie zrobi ... niestety. Dobrze, że M. wybył na rybki, to chwila relaksu była :) Pozdrawiam Wszystkich i do zaś :)
piątek, 22 stycznia 2016
Kartka, baranek i ...
Zanim coś tam ... to udało mi się zrobić kartkę.
Zaraz po poprzedniej próbie różyczek, według kursu naszej Specjalistki DOROTY, musiałam poprawić to, co uważałam, że jest nie tak. W ten sposób zrobiłam różyczki prawie idealne. Wykorzystałam je do zrobienia takiej karteczki
Bardzo mi się podoba komponowanie bukietu, polecam, bo czy te różyczki nie są cudne ?
Tu jeszcze większe zbliżenie, żeby było widać kropelki rosy :)
Tym razem jestem zadowolona, choć pewnie jeszcze coś przy nich pokombinuję :)
A teraz mały kursik/ instrukcja do owieczki, czyli to, co udało mi się przygotować " przed " .
Robiąc korpus/ ciało oczkami ścisłymi, tak jak to się robi w amigurumi, powinniśmy łapać szydełkiem tak
a chcąc robić owieczce runo, łapiemy tylko za tylną nitkę, o tak
Dzięki temu, z pozostawionych przednich nitek, tworzą nam się dookoła takie rządki. Żeby było lepiej widać, wsunęłam pod nitki szydełko.
Po wykonaniu ciała do końca - ja zaczynam robić bazę od kuferka - to co widać, to szyja - nie zamykam otworu, zostawiam prześwit o szerokości 6 oczek, zawsze można później dopchać wypełnienie, a poza tym łatwiej doszyć głowę, bo jest bardziej płasko :)
Runo robimy tak - 2 oczka łańcuszka
zahaczamy pod jedną z niteczek, przewlekamy nitkę którą robimy
i zamykamy oczkiem ścisłym. I tak obrobić dookoła w każdą niteczkę, dzięki temu owieczka jest wypasiona. Używam słowo nitka, bo nie wiem, czym tam sobie zechcecie te owieczki wypasać :)
Dokończyć nie dam rady, więc dziś za modela posłużyła mi już gotowa owieczka, której zaglądamy pod kożuszek :)
Wszywając kończyny, tak trzeba rozchylić, żeby dostać się do " ciała " , wtedy szycie wygląda o wiele ładniej, bo wszelkie niedociągnięcia, czy inny kolor nitki, z której są zrobione kończyny, przeciągniętej przez białe futerko, są ukryte w środku.
Tutaj łapka.
A na koniec mój pierwszy baranek, zrobiłam go w 2007 roku, zdjęcie z lamusa, to wygląda jak wygląda :)
Dla Was znalazłam opis TU . Moja obecna owieczka, różni się co nieco ilością oczek i sposobem wykonania, ale wygląd podobny, no bo jak inaczej może wyglądać siedząca owieczka :)
A teraz szalona niespodzianka. Wspomniana wyżej DOROTKA zadała mi zagadkę. Nie wiem, czy mogę zdradzić jej treść, może sama zainteresowana puści parę ... W każdym razie padło - jak zgadniesz - stawiam flachę. Myślałam, że to tylko taki żart, a tu wczoraj ...
Dorota ma kota ... zastanawiam się, skąd taka nazwa bloga ;) No dobra, jeszcze raz dzięki wielgachne, chyba wykorzystam na znieczulenie, bo ...
po wczorajszym, biorę 3 tygodnie zwolnienia. Dla mnie 3 tygodnie absencji robótkowej, to chyba gorzej niż 3 tygodnie abstynencji pijaka na odwyku ... Tak kończy się ( chyba ? ) moja 3 miesięczna udręka. Poprzednio bolało jak diabli, ale dało się coś robić. Teraz gips przeszkadza, ale ... chyba nie byłabym sobą jak bym coś nie kombinowała ... no dobra, koleżanki ze służby zdrowia, może ze 3 dni dam sobie spokój :)
Temat ręki uważam za zamknięty. To było tylko w kwestii formalnej, bo jak powiedziałam A, to musiałam temat dokończyć, no i chciałam Wam podziękować, za wszystkie pozytywne fluidy jakie dotarły pod mój adres, dzięki temu nie nawiałam lekarzowi, jak sobie troszkę w tej ręce pogrzebał igłami i teraz jest jak widać powyżej. Dziś już prawie nie boli, więc jest super, przynajmniej w tej kwestii :)
Dziękuję pięknie za pochwały białego baranka, który okazał się owieczką o męskim imieniu Franek, a niech mu tam będzie . Buziaczki dla Wszystkich i do zaś Kochani :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)