Moje prace

Moje prace

poniedziałek, 31 marca 2014

Kiedyś, to jednak mi się chciało


W ostatnich dniach, robótkowo u mnie jakaś posucha nastała. Coś tam niby dłubię, ale nie to co bym chciała i nie to co bym mogła,  i wogóle.  Tak przeglądając, co by tu na szybko,  na fajnie i ciekawie machnąć na 2 miejscowe kiermasze ( tradycja i nie chcemy z tego rezygnować ), stwierdziłam jak w tytule - kiedyś to jednak mi się chciało. To kiedyś, to wcale nie taki odległy czas, a jednak ... Pokażę Wam co nieco, może przy okazji kogoś " natchnę " i jeszcze sobie dziabnie do świąt :)

Na początek haftowane jaja, to są dwa jajeczka, na każdym są 3 kliny, na których są drobne hafciki. Najbardziej mi się podobają -  kaczorek z baziami w dzióbku i kurczak na jaju z " gestem Kozakiewicza " , a Wy jak sądzicie ? :)









Mały kurnik -  troszkę słońce świeciło w trakcie zdjęć, stąd odbicia od lakierowanego stołu  :)







Baranek, który podgrzewa swoje 4 litery na kominku :)




Troszkę inne baranki  i  " kwadratowe " zajączki  :)













Troszkę frywolitkowych :)




Jajeczka decu, wstążeczki trochę nie po mojemu, ale tak miało być  :)





I na koniec kilka szydełkowców i jaja hurtem :)
















I to by było na tyle. Przede mną kolejny pracowity tydzień. Więc bardzo dziękuję za ocenę mojego  bączkowego  maratonu, życząc Miłego Tygodnia, pozdrawiam i do zaś :)



piątek, 28 marca 2014

Trzy po trzy :)


Zacznę od baranków, bo to taka specjalna odmiana - wysokopienna, to  żeby mi nie uciekły  :)




I małe zbliżenie z prawej ...




i powiedzmy z lewej strony .




Wełenka w sam raz barankowa i dzięki temu, dodaje im uroku :)

A teraz moja odpowiedź odnośnie jaja. Zawsze to powtarzam, że mam mega inteligentnych obserwatorów i są w stanie rozpracować wszystko, przy okazji dziękuję za inne rozwiązania  :) Dokładnie tak, jak większość odpowiadała - jajeczka dostały się najpierw do balonika, gdyby jednak tylko na tym poprzestać ... ale po kolei ...
Potrzebujemy - to co chcemy umieścić w środku jajka, balonik  i woreczek foliowy. Robimy jak na zdjęciach.









W odpowiednim momencie przed zakończeniem robótki, umieszczamy nasz pakunek  w środku.




Teraz do usztywniacza. Przypominam, w moim przypadku jest to klej wikol i ługa w proporcji 1 : 1 




A po wyjęciu mamy takie śliczności ... I tu jest zadanie woreczka, po odsączeniu nadmiaru usztywniacza, balonik byłby cały "  obciaptany "  w tym środku i po wyschnięciu byłby przyklejony  do robótki , dodatkowo tworząc mało ciekawe, przeżroczyste klejowe atrakcje :)




A tak po usunięciu woreczka, balonik w środku jest czyściutki :)




No i teraz,  tak to jest, że jak się chce coś pokazać, żeby było ładnie, to coś się musi idealnie spierniczyć, więc i mi się udało. Niezbyt dokładnie zmacałam przepiórcze jaja przed włożeniem do balonika,  no i jedno się skutecznie pokruszyło, ale ... jak mawia moja miejscowa koleżanka Marysia, podobno "  mam łeb nie na wszy ", to szybko wpadłam na pomysł, wcisnęłam przez dziurkę małego kurczaczka i wyszło na to, że  z jajeczka właśnie wykluło się pisklę




Jajeczko jeszcze nie dokończone, minimalnie zmienione w nowym kształcie, chciałam, żebyście zobaczyli, jak wygląda,  od razu po usztywnieniu. 
I tak temat jajeczny zakończony, choć może nie do końca, bo zrobiłam takie podstawki pod jajka na miękko.







Kieliszek jest drewniany, ręcznie malowany, z elementami decu. 








Dwa lata temu robiłam takie, w ilości ponad 800 sztuk z imionami dzieci ...




z drugiej strony znajdowało się logo szkoły, całość była ręcznie malowana, włącznie z adresem mailowym na stopce  :)




I na koniec prezent jaki dostałam od BASI, ja zrobiłam Maryjkę,  a Basia niecierpliwa nie czekała, aż coś  sama wyczaję na blogu i mnie świątecznie obdarowała. Dzięki Basiu za piękne życzenia i za prezenty  :)




Upsssss, przydługi post mi wyszedł, więc na biegusiu ...
Witam nową obserwatorkę, Wszystkim dziękuję  za piękne   komentarze, pozdrawiam i do zaś :)

wtorek, 25 marca 2014

Jajo ...



... tylko jajo, miał być jeszcze baranek, ale aparat woła " papu " , a ja nie wiem gdzie wsadziłam ładowarkę ...
Tak na biegu, wrzucam zdjęcia, bez zbędnego kłapania, bo mocno zajęta jestem














Aranżacja też do bani, jak widać - choja znów na dyżurze, nie kwitnie @ to ją se musze ozdabiać, a co :)
Ciekawe kto zgadnie jak wcisnęłam do środka te przepiórcze jajca ? Może tylko dodam, że pomiędzy łańcuszkami  się nie zmieści, a jajco nie jest klejone, pod kokardką , też nie ma dziury :)

I to tyle ...  chociaż tyle, żebyście o mnie nie zapomnieli :)
Witam nową obserwatorkę, której udało się dodać, po mimo fiksów blogera :)
 Bardzo, bardzo dziękuję za poprzednie komentarze i zapraszam częściej :)
Pozdrawiam i do zaś :)

czwartek, 20 marca 2014

Nosi mnie ...


Z różnych powodów, może więc bez zbędnego gadania, pokażę co zrobiłam i mi przejdzie ...
Tego jeszcze nie było, przynajmniej tutaj. Jak to ze mną bywa, nie do końca jestem zadowolona, ale czy zawsze musi być glanz ?  Miały być buteleczki na oliwę i ocet, a wyszło takie coś :




I zadek ...




i  ocet  solo ...




i zadek octu solo ...




oliwa solo ...




i jej zadek solo.




A może przodek jest zadkiem, a zadek jest przodkiem ? Wsio ryba i tak to te same - moje - butelki, to jak se postawię, tak będą ...

Nie byłabym sobą, jak bym znów coś nie kombinowała przy lalce, zmieniłam jej trochę uśmiech, bo mnie do szału doprowadzał . Dobrze zauważyłyście, to jest Pipi, a Iwonka trafiła w 10 - że  elegancko ubrana, dokładnie tak chciałam. Fotka, ale już w domu, bo by ją chyba wiatr porwał do sąsiada ... 




A tu minimalna zmiana, włoski w dół i już mamy grzeczną dziewczynkę :)







Bardzo Wam dziękuję za przemiłe komentarze pod moją Pipi. Wcale  nie  jest łatwo, nawet mając opis,  zrobić coś, co zostało wykonane po mistrzowsku, tak żeby nie zerżnąć żywcem, lub całkiem nie sknocić . Po Waszych opiniach sądzę , że mi  udało ...  nie  ma to jak skromność :)

Pozdrawiam, zadzieram kiece i lece :)

środa, 19 marca 2014

Znam siebie ...


Chyba mi troszkę odwaliło, mówiąc delikatnie, bo miałam robić coś innego, powinnam coś innego, a  zrobiłam jeszcze coś innego, ale znam siebie, kombinowałabym jak  koń pod górkę, więc lepiej od razu i teraz oddelegowuję się do stosownych zajęć. Dobra, przed tym pokażę, co tak mnie zaintrygowało, że postawiłam wszystko na głowie.  Na blogu Stokrotki  znalazłam opis,  na wykonanie lalki, szczegóły TU .
Spodobała mi się tak bardzo, że postanowiłam spróbować. Jest daleka od pierwowzoru, ale wcale nie starałam się wiernie odtworzyć Stokrotkowe cacko. A moja lalka wygląda tak :)






















Dodam może tylko, że w rzeczywistości jest ładniejsza niż na zdjęciach :)
Stokrotko,  dziękuję pięknie,   za opis i inspirację :)
I to by było na tyle.
Witam nową obserwatorkę, cieszę się, że do mnie trafiłaś :)
Dziękuję Wszystkim za przemiłe komentarze, pozdrawiam i do następnego :)