Moje prace

Moje prace

niedziela, 29 marca 2015

Zarzekała się żaba błota ...


Broniłam się jak ... no nie powiem  kto i kiedy, ale mega inteligentni jesteście, to się domyślicie :)
W końcu i ja zawitałam na Facebooka. Póki co, to tak delikatnie, jakieś tam dwa zdjęcia, co dalej to się zastanowię, rozejrzę, może jakaś dobra duszyczka mi wyjaśni,  co  się robi, żeby zaistnieć, pokazać się z jak najlepszej strony, zostać przygarniętą do różnych kręgów zainteresowań i  takie tam. Parę osób zdążyłam zaprosić do grona znajomych, kto ma ochotę mnie ściągnąć do siebie, to się nazywam tak jak się nazywam, co widać po prawej stronie obok zdjęcia. Będzie mi miło jak choć jedna osoba mnie zaprosi  :)

No, to prywatę mamy załatwioną :)

Za mną pracowity tydzień. A do tego dziś,  w Niedzielę Palmową,  odbyły się już VIII Targi Wielkanocne, na  które  nasze Koło,  przygotowywało  poczęstunek/ degustację dla mieszkańców. Pracy było co niemiara, na szczęście wszystko się pięknie udało, pogoda dopisała, a chętnych było tak wielu, że zdjęć nie udało mi się zrobić, bo nie było kiedy.  Ewentualnie zapraszam na stronę e-niepolomice, gminny fotograf biegał z aparatem :)

Robótkowo powstało tylko parę karteczek, które pokażę, bo się za chwilę przeterminują.














Jedna na inną okazję ...







i parę zaproszeń, jak widać ...






może teraz bardziej widać :)






Chciałam wykorzystać grafikę chóru, ale nie znalazłam nic męskiego, a to jest taki własnie chór, stąd pomysł, na nuty. Nie ogłaszam konkursu, ale ciekawa jestem, czy ktoś zgadnie,  co to za melodia w tle  :)

Na dziś to tyle.
Życzę dobrego Wielkiego Tygodnia. Odpuśćcie sobie ten perfekcyjny  błysk w każdym kącie, bez wytartych kurzy na szafie święta też nadejdą i się odbędą ...  a my będziemy mniej zmęczeni, przez to bardziej radośni. Kiedyś,  nie tak dawno ktoś mi powiedział - jedni wolą porządek, a inni wolą być szczęśliwi, czego i ja Wam życzę :)
Do zaś Kochani :)

środa, 25 marca 2015

Obiecałam ...


Był piękny zimowy wieczór.  Za oknem lekki mróz, sypał śnieg, a my kończyłyśmy ostatnie robótkowe spotkanie, przed feriami. W klubie, na dużej sali,  dzieci miały swoje zajęcia, a my na małej swoje.

Po chwili,  do jednej z naszych pań,  podbiegła wnuczka,  wesoło wołając :
- Babciu, Babciu, szybko ubieraj się, mama już po nas przyjechała.
Ku mojemu zaskoczeniu,  Czesia  w tej samej chwili powiedziała :
- Popatrz Oleńko, to jest ta pani - tu wskazała na mnie - która ci zrobi piękny wianek do Komunii.
 I  dodała :
- Ja może już tego nie doczekam, ale ona na pewno Ci zrobi !
Natychmiast odpowiedziałam :
- Czesia, ale pieprzysz głupoty, Ty nie doczekasz, a  ja to niby na pewno doczekam ? !
Na to usłyszałam odpowiedź :
- Ty jesteś młodziutka, a ja,  to co innego ...
Powiedziałam wtedy :
- Z przyjemnością zrobię wianek dla Oli, jak tylko dam radę, ale Ty mi tu takich bzdur nie wygaduj !

 W pół roku, po tej rozmowie,  podstępna choroba nagle zaatakowała i w parę miesięcy  później,  zebrała swoje tragiczne żniwo. Nasza Czesia,  co prawda, miała kilka wiosen więcej ode mnie, ale bez przesady. I na pewno nie przeczuwała niczego w trakcie naszej rozmowy,  bo Jej choroba spadła na wszystkich,  jak grom z jasnego nieba  ... po czasie,  pamięć tamtej chwili,  powróciła i nabrała nowego wymiaru ...

W ubiegłym roku, w naszej miejscowości  nie było Pierwszej Komunii, dlatego dopiero teraz skontaktowałam się z córką Czesi i zapytałam,  czy chce, abym  zrobiła wianek, tak jak tego sobie życzyła jej Mama, przy okazji wspominałyśmy rozmowę sprzed dwóch lat ... To czego chciała Babcia,  dla swojej wnuczki, nie zawsze musi się pokrywać z tym, czego chce Mama dla swojej córki, stąd moje zapytanie. Jednak ustaliłyśmy, że prawdopodobnie w dniu Pierwszej Komunii,  Ola będzie miała wianek z żywych kwiatów, ale na cały biały tydzień i kolejne uroczystości, kiedy to dzieci będą chodziły do Kościoła w swoich komunijnych strojach,  potrzebuje też inny. Stres ogromny, bo nigdy takiego nie robiłam, a bardzo chciałam zrobić najpiękniejszy, jaki tylko jestem w  stanie wysupłać. Czesia we mnie wierzyła, ale nie usłyszę już Jej opinii, dlatego zwracam się z prośbą do Was ...










































Udało mi się dziecko wyciągnąć z łóżka skoro świt, więc włosy nieczesane, ale za to mała prezentacja,  na żywym obiekcie ...














Komunia, to nie ślub, według mnie powinno być ładnie, ale skromnie. Czy udało mi się spełnić oba te warunki ? Proszę o Wasze opinie, wyjątkowo bardzo proszę ...
Może jak Ola zobaczy wianek, to jednak zechce w nim przystąpić do Sakramentu ?

Pozdrawiam i do zaś .

piątek, 20 marca 2015

Finał, a właściwie dwa.


W dniu, w którym rano opublikowałam poprzedniego posta, po południu dotarła do mnie przecudnej urody przesyłka od BEATKI i w ten sposób nastąpił finał naszej blogowej wymianki. Ale żeby nie zarzucać Was swoimi wpisami, dopiero dziś się chwalę, a jest czym, mówię Wam, poszalała dziewczyna, oj, poszalała, popatrzcie sami, a jak wszystko zapakowane!




A tak w ogóle,  to było tak. Gdy się umawiałyśmy, Beatka powiedziała - poszukaj coś na moim blogu i powiedz co Ci się podoba, to zrobię. Siedziałam, oglądałam i ... powiedziałam,  że nie wiem co chcę. Jaka była riposta - no pięknie,  w całym moim blogu nic Ci się nie  spodobało :(
No ale nie to autor miał na myśli. Spodobało mi się, ale się bałam poprosić ... Określiłam tylko swój styl i o co mi chodzi i dałam zielone światło. I co Wam powiem - Beatka zrobiła dokładnie to, o czym marzyłam. Hura !!!

Przecudne bransoletki z rzemienia i misternie szytych maciupeńkich koraliczków, co to chyba krasnoludki pomagały Beatce nawlekać  na igłę ...






bo to nie są jakieś tam metalowe nakładki, to są szyte koraliki, po prostu kosmos ! Nazwa tego, to też kosmos, przynajmniej dla mnie :)






A tu już druga bransoletka, też szyta, tym razem przez rzemień, mistrzostwo !






Zawieszka, fantazja !






Kolczyki. Tu Beatka z lekka poszalała, ale czasem też trzeba błyszczeć :)






No i na koniec życzenia, jak widać :)






Fotograf ze mnie marny, zatem zapraszam na bloga http://byranya.blogspot.com/  na wizję lokalną. Beatko zrobiłaś mi niesamowitą niespodziankę, bardzo Ci dziękuję :)


No a teraz, żeby znów Was nie zarzucać postami pokazuję kolejny finał - tym razem moich jajecznych produkcji.
Na początek takie sobie jajco ...






teraz drugie jajco ...






a teraz żeby było widać jakie są malutkie, to postawiłam obok jajeczko od kury, ciutek ozdobione. Na każdym z  tych dużych jaj, motyw powtarza się 3 x a pomiędzy nimi, jest złoty sznurek. 







Tu dla odmiany decu na tkaninie...






to samo jajko z innej strony ...






dwa takie małe ...






i dwa większe od poprzednich, ale mniejsze od tego z materiałkiem :)






Na koniec dwa zmarźluchy, które ubrały się w sweterki :)






I na tym jajowy temat, uważam za zamknięty.
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim postem.
Pozdrawiam i do zaś :)

środa, 18 marca 2015

Jeszcze świątecznie ...


... choć przypuszczam że to ostatni, lub przedostatni post w tym temacie. Jakoś jajka mi się przejadły, wiadomo ciężkostrawne są, choć zbyt wiele ich nie robiłam, to jednak chciałoby się coś innego. Póki co pokazuję co wyszło.

Transferowe jajeczka. To są w sumie dwie sztuki, króliczek/ zajączek, jak zwał tak zwał, kicaj jakiś, podzielił jajeczko na połowę z przesympatyczną sówką. Pomiędzy nimi latają motyle. A drugie jajco, to zazdrosny kogut i ten drugi, też kogut, tylko dumny  właściciel haremu :)






















Transferki są bardzo wyraźne, tylko słońce płata psikusa na szklących się jajeczkach, stąd zdjęcia jakie są, takie są, co widać ...


Miałam  ambitne plany, na zrobienie koszyczka, takiego jak w  pierwszym poście,  na moim blogu. Ale plany się zmieniły i na potrzeby została tylko  miseczka,  vel salaterka. Wzorek ten sam co w koszyczku, usztywniane na miseczce, tzw. barszczówce z IKEI , a wykończone pasmanteryjnymi kwiatkami, bo już " nie zależało mi ", ambicja poszła się bujać :)











Na koniec karteczka, którą miałam zrobić na siedemnastego ( 17 ) , tylko miesiące mi się pomyliły, sądziłam, że  kwietnia, a to miało być na marca, więc trzeba było na cito. Jak to fajnie, że miałam wszystko powycinane i kwiatki poklejone, więc tylko skleić w całość. A ta całość, to wyszła tak :)










Bardzo Wam dziękuję za przecudne życzenia, każde dobre słowo, mądre myśli i pozytywne fluidy, jakie przesłaliście mi w dniu i okolicach imienin :) 

Na dziś to tyle, pozdrawiam cieplutko i do zaś :)

piątek, 13 marca 2015

13 ... piątek ...


Nigdy nie byłam przesądna. Może już to pisałam, to ewentualnie powtórzę - może być 13 maja w piątek, mogą mi czarne koty nawet fruwać przed samymi wycieraczkami samochodu, mogą mi spacerować kominiarze pod rękę z zakonnicami z otwartymi parasolami, w czapkach z pawimi piórami i pod drabiną i już więcej skojarzeń nie pamiętam, ale nic mnie to nie ruszy. Mam tylko jedno takie swoje osobiste - nigdy za nic nie płacę w poniedziałek :)

No i na dowód, na nieobowiązującą u mnie zasadę,  pechowego trzynastego, dostałam dziś przecudnej urody paczuszkę, jako osobisty prezent od Danusi. Czego tam nie było, cuda, mówię Wam i możecie mi zazdrościć, pozwalam :)

Rzut okiem na całość :)






A teraz małe zbliżenie na przesympatyczną parę zamigdalonych kociaczków ...






a pysiaki,  to takie całuśne mają, że mówię Wam :)






Małe zbliżenie na jajkowe motto ...






Cudny przepiśnik, pokazuję jako inspiracja, jak fajnie można zrobić zamknięcie, ta babeczka, jest rodzajem kluczyka ...






a w środku można zamieścić cenne informacje, np. przelicznik miar i objętości produktów, aby już tam sobie były, a nie trzeba szukać,  po mądrych piekarniczych książkach. Prawda, że super pomysł, może się komuś przyda :)






No a jak ma być pechowa 13, jak dziś mam imieniny :)
Dzięki Danuś, za pamięć i przecudne niespodzianki :)


A ze swoich,  to pokażę chociaż parę karteczek, w podobnej tematyce jak poprzednie, tylko różne warianty kolorystyczne.


















Na dziś to tyle. Pędzę dalej odbierać telefony. Buziaki przeogromne dla Wszystkich i do zaś :)