"Jeżeli któregoś dnia ktoś zarzuci Ci, że Twoja praca nie jest profesjonalna, powiedz sobie, że Arkę Noego zbudowali amatorzy, a Titanica - profesjonaliści..."
Moje prace
niedziela, 29 lipca 2018
Druga lala i zaległości.
Za chwilę koniec miesiąca, a u mnie tylko jeden post. Tak źle to jeszcze nie było, więc czym prędzej, żeby choć drugiego w miesiącu zdążyć spłodzić ...
Na początek nowa lala. Z tą poszło szybciej i bardziej zadowolona jestem.
A druga lala, wygląda tak.
Jest ciut większa od pierwszej, co widać poniżej. Wszystko oprócz bucików szyte osobiście na własnej maszynie :)
A co mi się w tej pierwszej bidulce nie podobało ? Otóż to, że jest nierozbieralna, ale mi ktoś delikatnie wytłumaczył , że one takie skromne są, że się wcale przed wszystkimi nie rozbierają i tak ma być. No więc powiedzmy, że teraz już z obu jestem " zadowolniona " :)
Jakiś czas temu jako pierwsza odpowiedziałam prawidłowo na zagadkę, jaką zadała Basia z bloga http://5porroku.blogspot.com/2018/06/czytaam-raz-potem-drugi-i-trzeci-i.html . W nagrodę zostałam obdarowana autorską książką i słodkościami. Dziękuję Basiu, pękam z dumy, że Cię znam i mam osobistą dedykację :)
W minionym tygodniu dotarła do mnie przesyłka od Alinki z bloga https://aliwero.blogspot.com/ . Są to prezenty z okazji rocznicy bloga. Bardzo dziękuję za wszystko, także za pożarte przez łasuchów batoniki, które nie zdążyły się załapać do wspólnej fotografii, a szczególnie dziękuję za przecudnej urody wieszaki, zapamiętałaś, że mi się baaaaaardzo podobały :)
A teraz dziwne zjawisko. Moja " nieinternetowa Marysia " ( kto do mnie zagląda, ten wie o kim mowa ) dostała od kogoś nową odmianę tykwy . Nową dla nas, bo takich jeszcze w swych uprawach nie miałyśmy. Mała, fajny prawie okrągły kształt. Jak to Maryś, nie usiedzi, by coś nie wykombinować. Wycięła otwór w spodzie tykwy, wyciągnęła nasionka i zakleiła dziurkę z powrotem. W środku było 10 nasionek, wszystkie wzeszły. 6 sztuk posadziła u siebie, 4 dała mi. I co w tym dziwnego ? Ano to co widać na zdjęciu. Nasionka wyjęte z jednego " owocu ", a dzieci wyszły jakby całkiem różne :)
I na koniec końców zapraszam na marchewkowe muffinki . Jeszcze w piekarniku.
I zaraz po wyjęciu.
Są pyszne i robi się je ekspresowo. Jak są zainteresowani, to wołać, podam przepis :)
I jeszcze spóźnione, ale najszczersze życzenia dla Wszystkich Ań, Anulek i Aneczek, do tego dorzucam różę z mojej rabatki :)
Pozdrawiam i do zaś :)
EDYTOWANY.
Na pozytywnie rozpatrzony wniosek Anonimusa ( pogadamy sobie przy okazji :), oto przepis na muffinki.
2 szklanki startej na tarce ( na dużych oczkach ) marchewki
1 i 1/2 szklanki mąki
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
szczypta soli
1 łyżeczka cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru ( ja nie miałam to nie dałam, też było smaczne )
1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
3/4 szklanki oleju roślinnego ( dałam rzepakowy )
3 duże jaja, lub 4 mniejsze ( dałam 3 - standardowe, niby L )
1 szklanka brązowego cukru ( z braku dałam ciut mniej )
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii ( dałam proszek waniliowy - nie mylić z cukrem waniliowym )
Piekarnik ustawić na 180 stopni. w tym czasie obrać i zetrzeć na tarce marchew. Do jednej miski wsypać mąkę i wszystkie suche składniki - wymieszać. W drugiej wymieszać mikserem na wolnych obrotach ( nie ubić ) jaja + cukier + olej . Cukier nie musi się rozpuścić, wystarczy chwilę, na koniec dodać marchew. Odstawić mikser, wsypać suche składniki wymieszać łyżką ( już nie mikserem ). Włożyć do papilotek. Piec 25 minut. Ja piekłam 30 , ale mój piekarnik coś słaby jest. Z tej porcji wyszło tyle co na zdjęciu.
I tak naprawdę dłużej się pisze i czyta składniki niż robi :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Lalki są śliczne!!! Piękne również prezenty :). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję :)
UsuńTeż pozdrawiam :)
A dlaczego nie dałaś od razu przepisu,jak aż tak szybko to ja zawsze.��Ciekawe te tykwy.��
OdpowiedzUsuńJuż masz przepis, czekam na gotowe babeczki :)
UsuńBożenko! Obie lale są Prześliczne, Prezenty wspaniałe otrzymałaś, Muffinki bardzo apetycznie wyglądają - Pozdrawiam Cieplutko
OdpowiedzUsuńDziękuję Krysiu, od Ciebie zawsze miłe słowo można przeczytać :)
UsuńPozdrawiam :)
Warto było czekać, bo laleczki śliczne!
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu :)
UsuńNo, no ... ktoś się tu rozkochał w lalkach ... i to z wzajemnością. Ślicznotki obie, każda w innym stylu i obie świetne.
OdpowiedzUsuńCiekawa sprawa z tymi tykwami ... a moze pomuliłaś nasionka? ;)
Nie ma takiej opcji, ja dostałam gotową rozsadę. Nasionka zostały wyjęte z tej samej tykwy, jako jedyne w tym roku posiane do pojemnika i jako jedyne posadzone do ziemi. U Marysi też tak jest , a właściwie to są jakby 3 rodzaje, jedne są takie jak ta większa, tylko dużo mniejsze.
UsuńObie laleczki śliczne. A dynie świetne i takie nietypowe jak z jednej sadzonki. Ciesz się bo u mnie zachodzi obawa że z sześciu sadzonek może będzie jeden owoc. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-).
OdpowiedzUsuńU mnie wyszło dość sporo, ale chyba jakaś zaraza już je trafia, nie wiem czy zdążą dojrzeć. Dziękuję za wizytę, zaraz zajrzę co u Ciebie :)
UsuńPozdrawiam :)
Zapomniałam, to nie są dynie, to są tykwy, całkiem inna roślina, choć z tej samej rodziny. Dojrzałe po zbiorach i wysuszeniu drewnieją i można z nich robić prawdziwe cuda :)
Usuńfajnie, że zmieniłaś spojrzenie na pierwszą lalkę - obie są kapitalne i bardzo mi się podobają ... ta pierwsza nawet bardziej :)
OdpowiedzUsuńtykwy faktycznie nietypowe, ale są świetne - trzymam kciuki, żeby zdążyły dojrzeć.
Zmieniłam spojrzenie, ale i tak ta druga podoba mi się bardziej. Wyjątkowo patrzymy inaczej :)
UsuńZa tykwy też trzymam kciuki, szkoda by ich było :(
pozostaję przy pierwszej trzymając kciuki za tykwy :)
UsuńLalunia cudna! I ten maciupeńki misiaczek:) piękna z nich para!
OdpowiedzUsuńDzięki Gosiu. W misiach już się ktoś inny zakochał, maluch ma całe 3,3 cm :)
UsuńNie wiem, którą wybrać. Obie slicznotki. Jednak ta druga przez to ubranko, to taka zadziora. Przyznasz, że fajnie jest wskoczyć w inne rewiry i popróbować nowego. Tykwy zawsze mnie intrygują. Te od Ciebie sprzed lat ciągle są na tarasie.
OdpowiedzUsuńTaka zadziora miała być, czyli efekt zamierzony osiągnięty :)
UsuńPrzyznam i strach się bać, bo spodobało mi się, lekko łatwo i przyjemnie :)
Ciekawe czy dojrzeją, jak tak, to dostaniesz malucha :)
Bożenko dzięki za przepis na mufinki , Twoje szykościowe ciacha zawsze się u mnie sprawdzają.
OdpowiedzUsuńLalunia laseczka, extra a to ubranko ma zajebiste. Nie wiem czy jest coś czego nie potrafisz?.
Tykwy to dla mnie poniekąd egzotyka , nie miałam nigdy ... A może te nasionka to była bliźniaki dwujajowe :-)
Buziaki
Bo ja tylko takie ciacha teraz lubię robić :)
UsuńTe nasionka, to jawny skok w bok ;) Kurde, roślinki też ...
Znalazłoby się i to pewnie całkiem sporo :)
Buźka :)
Jakie piękne te Twoje lale Bożenko! Rozbieralna ma kapitalne ubranko. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKiedyś ( może ? ) dojdę do perfekcji :) Dziękuję Iwonko i też pozdrawiam :)
UsuńLalki super:) Ta młodsza ma zachwycający dresik. Jak widać, nie tylko mnie dopadła ta choroba. Też mam ich kilka na swoim koncie:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO to mi umknęły Twoje, muszę przy sposobności poszperać w Twoim blogu :)
UsuńTeż pozdrawiam :)
Ale super lalunie Bożenuś, a już ich ubranka powaliły mnie na kolana. To nie możliwe żeby ktoś potrafił tak pięknie szyć. Dlaczego mnie maszyna czy igła z nitką nie chcą tak słuchać? :) A tykwy na prawdę dziwne, że z jednego nasionka tak różne, ale ja ich nigdy nie miałam to się na tym nawet nie znam. No i jeszcze na koniec mnie tutaj takimi łakociami drażnisz... mniam mniam :) Buziaczki kochana.
OdpowiedzUsuńJak to nie chcą słuchać, dawaj je tu, już ja sobie z nimi pogadam !
UsuńA łakocie zdrowe, to warto :)
Buźka :)
Bożenko lale wspaniałe, mi się bardzo podoba ta w bluzie - cudnie ubrana :)Wspaniałe prezenty dostałaś tylko pozazdrościć i oczywiście smaka zrobiłaś tymi mufinami idę robić ( dzięki za przepis )
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Cieszę się, że muffinki przypadły Ci do gustu, są pyszne :)
UsuńPOodrówki :)
Perfekcyjna,jak zwykle u Ciebie laleczka:)Przepis zapisałam jak trochę będzie zimniej to wykorzystam:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZawsze możesz upiec w nocy :)
UsuńCmok :)
Lale cudne obydwie :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńFantastyczna lala :) Gratuluję prezentów i dziękuję za przepis, na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuńŚliczniutkie te Twoje laluchy, obydwie. Prezenty piękne, na pewno zasłużone bardzo. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńUrocze lale uszyłaś i pięknie wystroiłaś! Podziwiam Twoje wszelkie talenty Bożenko i zamiłowania. A teraz częstuję się wirtualnie muffinkami i miłego wieczoru życzę:))
OdpowiedzUsuńPrzecudne lale. :)
OdpowiedzUsuńJa bym chciała zamówić taki dresik jak ma ta lala
OdpowiedzUsuńbo zazdraszam go bardzo. ;)
a tak w ogole to czad!
Obie są genialne i nie chce wiedzieć ile czasu to szyłaś bo na pewno nie były to 2 wieczory.
Mufinki mnie nie lubią...ale marchewkowe ciasta lubię...to może jednak wypróbuje przepisa... ;)
Naprawdę jesteś niesamowicie utalentowaną artystką. Te lalki są genialne, a jakie unikalne. Podziwiam, kocham tak piękne, unikalne dzieła sztuki! <3
OdpowiedzUsuń