W tym tłustoczwartkowym dniu, tak dla odmiany piekłam torcik, na pewne piękne, okrągłe urodziny, czego jubilatce nie wypadało wytykać. Zatem tylko różyczki i bez sto lat, bo wyszłoby na to, że niewiele życia jej dajemy ... najpierw różyczki w zbliżeniu, a czemu , to się zaraz okaże :)
Jeszcze tylko rzut okiem na całość i przechodzimy do sedna.
Obiecany kursik na jutowe kwiatki, w tym wypadku jest to różyczka, ale zasada tworzenia czegokolwiek z juty, jest taka sama. Więc lecimy z tym koksem, znaczy się z jutą :)
Na początek bierzemy jutę, klej Vikol i gąbeczkę ( łatwiej niż pędzlem ), rozkładamy toto wszystko na jakiejś folii, typu worek śmieciowy
i równiutko ciaptamy całą powierzchnię klejem, aż będzie białe.
Po wyschnięciu wygląda tak, czyli jak widać, nic nie widać ;)
Następnie rysujemy sobie płatki, różne wielkości. To najmniejsze, to listek.
Wycinamy z juty, która teraz już się nie strzępi.
Następnie dookoła płatka smarujemy klejem, trzeba sporo tego kleju, najlepiej typu Magik, osobiście używam introligatorski, wychodzi zdecydowanie taniej :)
Po odczekaniu chwilę ( lepiej łapie ), przyklejamy sznurek.
Dla porównania dwa płatki, po lewej już wyschnięty, po prawej świeżo przyklejony.
Z lewej ponownie widać, że nic nie widać :)
Jeśli po wyschnięciu z poza sznurka wystaje trochę juty, trzeba to ładnie poobcinać.
Druciki na których będziemy komponować różę, też trzeba owinąć sznurkiem lub dratwą.
Gdy już mamy wystarczającą ilość gotowych wyschniętych płatków i listków zaczynamy radosną twórczość. Do tego celu używamy kleju na gorąco. Zdecydowanie łatwiej.
Tyle z moich podpowiedzi. Hameryki nie odkryłam, ale może komuś nieco rozjaśniłam :)
Do prezentowanego kwiatu, zużyłam 12 płatków i 6 listków. Różę robiłam parę dni temu. Dziś tylko dorobiłam zdjęcia z obróbki technicznej materiału. Resztę można podejrzeć na tych słodkich i na tej poniżej. Zasada montażu taka sama, najpierw zwijamy małe płatki, następnie po kolej większe i rozwijamy różę, odginając płatki na zewnątrz.
Prosto łatwo i przyjemnie :)
I jak się podoba ?
Dziękuję za wszystkie pochwały moich jutowych urobków. Prawdopodonie to nie wszystko, a jak będzie, to się zobaczy. Miłego dalszego obżerania się pączusiami, pozdrawiam i do zaś :)