Moje prace

Moje prace

piątek, 18 września 2015

W co się bawić, w co się bawić ...


Pamiętacie tę piosenkę W. Młynarskiego ? A wiecie, że dość często ją nucę, jak mam czas i związku z tym , zastanawiam się  co robić ? Dziś od rana,  nie miałam kłopotu z wyborem, w co się bawić. Zostałam wciągnięta w zorganizowanie zajęć na " Ranczu ", jak potocznie nazywamy to miejsce, gdzie moje dziecię się udziela. Miały przyjść młodsze dzieciaczki, na szczęście dotarła wycieczka szkolna z 2 klasy, w sumie 24 sztuki,  plus tylko nieliczne maluchy będące dziećmi Pań :)


Na powitanie było ŁAŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁ !!! Weszły 4 piękne konie, osiodłane na galowo, każdy prowadzony przez doświadczonego jeźdźca, jeden w uprzęży skokowej, drugi w sportowej, trzeci w rekreacyjnej, a jednego prowadził ułan, w prawdziwym stroju z epoki.











Następnie dzieci zostały podzielone na 4 grupy, każda miała w tym samym czasie inne zajęcia, jedni poszli pojeździć bryczką, lub na koniach, drudzy poszli karmić rybki, trzecia grupa sadziła do doniczek krzewy, które później dostali na pamiątkę, a czwarta grupa przyszła do mnie,  do namiotu,  na zajęcia plastyczne.










Tak bardzo się spieszyli, ze wpadali od razu z konia, jeszcze nie zdążywszy zdjąć toczków jeździeckich :)







Później zapanował chaos, aż biedny kotek zwiał na drzewo :)







Oczywiście cała " banda "  za nim :)






W końcu któremuś  udało się złapać tą żywą maskotkę.






Karmienie rybek, na specjalnym pomoście.






W oddali, na padoku,  amatorzy huśtania " dupencji " w siodle :)






Dziadek jednego z dzieci,  przyjechał specjalnie z Krakowa,  z maszynerią i  kręcił  waty cukrowe, ku mojemu zaskoczeniu, dzieci świadomie zjadały po jednej i grzecznie dziękowały  :)






I znów na padoku, ten chłopiec, już brał lekcje jazdy konnej, więc pewnie siedzi sam w siodle, jedynie asekurowany przez fachowca.






A tu efekt zajęć ze mną, małe obrazki, oczywiście z koniem, niektóre z nich nawet już dostały imię :)






Czasami kiciuś przybiegał pobawić się moją ręką :)






Na koniec pieczenie kiełbasek przy ognisku ...








i bryczka  wróciła " do zajezdni "...






a ja wróciłam do domciu. Momentami żywioł, dzieci, jak dzieci, latały jak szalone i z radością głaskały kozy i małe baranki i piszczały ze szczęścia na ich widok.  Nie wszystko mogłam obfocić, bo jednak musiałam zajmować się nimi, a nie aparatem. Bardzo fajna zabawa, albo jak to się teraz mawia - nowe doświadczenie. To była całkowicie charytatywna impreza, ale nie wykluczone, że takie znajdą się w ofercie firmy " Ogród dom " w Niepołomicach  :)

Na koniec pięknie dziękuję za urodzinowe życzenia i wszystkie  ciepłe słowa skierowane pod moim adresem. Po pierwszym komentarzu i od razu prawidłowej odpowiedzi,  pomyślałam, że zbyt proste dałam Wam równanie, jednak  później zmieniłam zdanie :) Gratuluję tym, którym wyszły prawidłowe cyferki :)

I to na tyle. Pozdrawiam i do zaś :)

8 komentarzy:

  1. Fajne miejsce, fajna imprezka. Dzieciaki to żywioł nie do opanowania. Moja córcie tez kiedys działa w takich klimatach , stajnia konie i dzieciaki na kolonii pod jej opieką. Teraz niestety czas jej na to nie pozwala .
    Fajnie Bożenko , że mogłas spędzić czas w miłej atmosferze na łonie natury.
    Pozdrawiam serdeczności wysyłam

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że pięknie sobie popracowaliście i że dało Ci to tyle satysfakcji.Miejsce przepiękne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale fajna okolica... Pogoda dopisała, dzieciaki świetnie się bawiły, jednym słowem udany dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No proszę, nawet na harytatywność Bożenka znajduje czas. Jesteś WIELKA :)
    Buziolki

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna impreza. Dzieciaki miały wspaniały dzień a kiedy sa konie to dla mnie już wszystko. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo tak to i ja bym się chętnie pobawiła :) Widac świetna zabawa tam była i bardzo dobrze spożytkowany czas :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję pomysłu i dobrej zabawy! Też działam z dziećmi:))

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.