Dzisiejszy tytuł, występuje w podwójnym znaczeniu. Zanim dojdę do tego, który stał się jego inspiracją, pokażę odwrotne zastosowanie, czyli od kłębka, przez nitkę, do jaja.
Zważywszy na okoliczności, jestem z niego bardzo zadowolona. To jakaś nowość u mnie i nie wiem czy powinnam się z tego cieszyć, znaczy się z tego samozadowolenia :)
Jak to jest zrobione ? Styropianowe jajo owinęłam sznurkiem wędliniarskim - miękki, bawełniany, dobrze się klei, jest we właściwym kolorze na tło i jest na stanie posiadania w mojej szafce, to tyle z argumentów za. Na to zrobiłam decou, przy czym lakierem przeleciałam tylko raz i tylko sam motyw. Dzięki temu jest delikatne, bo nie wiem, czy zależy mi na takim ciężkim, betonowym jaju. W takim wydaniu jajca jeszcze nigdzie nie widziałam :)
A jakie jest Wasze zdanie, na temat jaja i lakierowania ( lub nie ) całości ?
A teraz działanie odwrotne, czyli po nitce do kłębka.
Z racji białego stycznia u DANUTKI , zaglądałam na różne blogi. I tak trafiłam, gdy Ania PAWANNA zachęcała od zajrzenia na bloga ELI. Jeśli te dwa pierwsze blogi większość z Was zna, to tego trzeciego już niekoniecznie, choć widzę też znajome twarze, wśród obserwatorów. Jest to blog kulinarny, ale inny niż większość, na które zaglądałam. Bo nie sztuką jest zaszaleć w kuchni, gdy lodówka pęka w szwach, a do spiżarni nie da się wtoczyć i to nie z powodu bałaganu, a wypełnienia jej " milionem " produktów. Sztuką jest stworzenie czegoś pysznego tak, by nie zrujnować portfela, że o własnym zdrowiu nie wspomnę. Taki kuchenny recykling znalazłam u Eli. Zapraszam, uwierzcie - warto.
Na zachętę - dla Tych, co chcieli spróbować domowej wędlinki, ale póki co nie mają szynkowara. Domowa mielonka na parze.
Ja wpakowałam ją do osłonki barierowej - to taka wymądrzalska nazwa woreczka foliowego, w kształcie walca.
Odcinamy ile trzeba i pakujemy zawartość do środka, jest odporny na temperaturę, więc nic nam nie zwieje ... pod warunkiem prawidłowego zawiązania :) Inny sposób pakowania i cały przepis znajdziecie TU . Nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie dorzuciła, u mnie są to suszone pomidory z bazylią, mam, zrobiłam sobie swoje, to dodaję. Całość - niebo w gębie, zapach niestety też nie do obfocenia :)
Elu, przy okazji witam Cię jako moją Nową Obserwatorkę i dziękuję za cudny przepis, jak ostrzegałam - grzebię dalej. Was też zachęcam :)
Na dziś to tyle. Dziękuję za cudne komentarze i że moje marudzenia jeszcze Was nie zniechęciły i nadal zaglądacie, zostawiając takie miłe słowa :)
A teraz pędzę odrobić zaległości :)
Pozdrawiam i do zaś :)
Bożenko, jajo wyszło super :) Moje zdanie na temat lakieru, zwłaszcza połyskującego, wszędzie i na wszystkim znasz, więc pewnie się domyślasz, że przypadło mi do gustu bardzo :) W ubiegłym roku tylko jedno swoje jajo pomalowałam lakierem błyszczącym i moja mama myślała, że jest plastikowe :))))))
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Znam Ewuś, znam i dlatego hamuję gdzie się da, bo Twoje zdanie dla nie jest bardzo, bardzo ważne. Nauczkę z nielakierowania, miałam po zrobieniu jajek z pastą strukturalną, jak całość dziabnęłam klejem to wyszło takie ... plastikowe :)
UsuńBuźka :)
Bożenko, masz prawo być zadowolona jajo wygląda super, jest takie lekkie, wiosenne. Na zdjęciu aż tak bardzo tego nie widać, ale super, że lakier jest tylko na wzorze a nie całości. A jak zajrzałam niżej posta to aż zgłodniałam, więc kończe pisac, tylko idę na porządne drugie śniadanie he he :)
OdpowiedzUsuńLakier na serwetkę musiał iść, bałabym się, że nie będzie się dobrze trzymać, teraz jestem pewna, że jest ok.
UsuńPowiedziałabym smacznego, ale chyba ciut za późno :)
Papatki :)
Nie znam się na decoupage, więc ci nie podpowiem w kwestii lakierowania, ale jajo wyszło rewelacyjnie.:) Bożenko, przypominam o przysłaniu mi zdjęcia przystrojonego słoiczka - do konkursu.:)
OdpowiedzUsuńO rzesz kuna chata, zapomniałam !
UsuńPędzę pstryknąć i już wysyłam , dzięki za przypomnienie :)
Jajo cudne :)Skąd Ty czerpiesz takie pomysły ??A teraz lecę po przepis na tą wędlinkę:)
OdpowiedzUsuńA to różnie, czasem udaj mi się błysnąć inteligencją ;)
UsuńA w ten sposób od dawna chciałam zrobić wazon, stwierdziłam, a czemu by nie jajo ?
Uściski :)
Bożenko jajo świetne wyszło cudnie, lubię bratki sa takie kolorowe i fajnie wyglądają w decou.
OdpowiedzUsuńJa akurat w opozycji co do lakieru . Lakieruję wszystko jak leci, z prostej przyczyny - trwałości i użytkowania. Przewaga lakierownia - jak się zakurzy , zabrudzi wystarczy przetrzeć wilgotną szmatką i znów jest jak nowe.
Szyneczka wygląda bardzo smakowicie zajrzałam już na bloga Eli i mi się spodobało , w wolnej chwili na pewno dokładniej mu się przyjrzę.
Buziaczki
Wiem Anulka, ale ten sznurek jest bawełniany i akurat nasączenie go taką ilością lakieru, chyba nie byłoby fajne ...
UsuńZaglądaj, ja już wyczaiłam co najmniej kilkanaście fajności do spróbowania :)
Cmok, cmok :)
Jajo wyszło rewelacyjnie , bardzo mi się podoba.Mam wrażenie , że lakier tylko na kwiatach to strzał w dziesiątkę.Jajo jest lekkie i eleganckie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dokładnie tak jak mówisz, a do tego w rzeczywistości wygląda jeszcze ładniej, chyba ten motyw bratków jest rzeczywiście przeuroczy :)
UsuńTeż pozdrawiam :)
Piękne jajo . Pomysł ze sznurkiem super jak wszystkie Twoje pomysły zresztą ..W pierwszym momencie to pomyślałam , że chwyciłaś za pędzel. Co do lakieru to ja wole mniej niż więcej .Na blogi zajrzałam , poczytam w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńKiedyś chwytałam za pędzel, może jeszcze powrócę ... póki co wole bardziej czyste prace :)
UsuńNie znam się na deceou ale moim zdaniem jajko jest rewelacyjne,kolorowe obłędne:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJadziu,to jest jakby wariacja na temat decou, bo normalnie maluje się farbami tło,a później nanosi motyw z serwetki i na koniec lakieruje.A u mnie - jak widać :) Dzięki. Buziaki :)
UsuńPięknie wykonałaś to jajko :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Jak się podoba, pomysł możesz spokojnie wykorzystać, nie mam nic przeciw :)
UsuńBardzo mi się podoba Twoje jajo, teraz do rodzinki przydałyby się takie malutkie, kurzęce i wyszłaby fajna dekoracja w wiklinowym koszyku. Ja też potraktowałabym tylko obrazek lakierem. Lepiej wyglądają kolorki, są bardziej intensywne. A kiełbaskę na pewno zrobię, bo narobiłaś, Bożenuś, smaka.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, będą maluchy z pojedynczym bratkiem. A kiełbaska już prawie zeżarta :)
UsuńBratki to wiosna- wspaniale!
OdpowiedzUsuńWielkanoc to już wiosna, a że jajo robione w styczniu, to ciut wcześniej :)
UsuńWiosenne i urocze jest to jajo Bożeko. Ja bym całe lakierem pociągnęła, żeby się szybko nie zabrudziło.Domowa wędlinka jest smaczniejsza i zdrowsza niż ze sklepu, wiadomo, co w niej jest, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSpróbuję jedno małe dziabnąć, zobaczymy jaki będzie efekt końcowy.Obawiam się że sznurek może stać się bardzo ostry, bo nie jest gładki, tylko ma takie " kudełki ".
UsuńGorąco pozdrawiam :)
Jajko fantastyczne, też jeszcze nigdy nie widziałam takiej "metody" jaką wymyśliłaś, ale efekt końcowy rzeczywiście jest zaskakujący. Gratuluję świetnych pomysłów :) pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWidziałam różne jajeczka, nie wykluczone, że ktoś, coś, gdzieś, kiedyś, ale ja - słowo harcerza - nie widziałam :) Cieplutko pozdrawiam :)
UsuńBożenko, jajo wyszło Ci fantastyczne! Tylko zastanawiam się jaki klej zastosowałaś pod sznurek? A domową wędlinką narobiłaś mi smaku;) Już czuję jej zapach pomimo, że nie do obfocenia;)Muszę spróbować taką sobie zrobić;) Pozdrawiam Cię gorąco i przesyłam buziaki;)
OdpowiedzUsuńGosiaczku, kleiłam wikolem express, takim firmy Pattex, jest w takiej większej tubie z końcówką, fajnie się wyciska i klei jak magik, też się robi przeźroczysty po wyschnięciu.
UsuńWędlinkę polecam i nie tylko wędlinkę, leć do Eli bo warto !
Gorące przytulaki :)
Dziękuję Bożenko;) teraz lecę do Eli;) Buziaki;)
UsuńŚwietne! Masz pomysły, moje gratulacje motyw piękny, że o samym wykonaniu nie wspomnę :) Zapach z wędlinki niesie się aż po Przemyśl ;) Pozdrawia cieplutko.
OdpowiedzUsuńWiesz, te bratki wyjątkowo mi przypadły do gustu. A wędlinkę spróbuj, albo zapędź M. do roboty, nie trzeba szynkowara, osłonki barierowe kupisz na targu :)
UsuńBuziaki :)
Bożenko jajko przecudnej urody. Ale mieloneczka też wyszła urodziwa i apetyczna, jak panna na wydaniu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za te miłe słowa na mój temat :) To racja, że być mistrzem w kuchni, serwować cuda na patyku gdy pełen portfel albo lodówka pęka w szwach to żadna sztuka.
Zrobić coś z niczego, oszczędzać na czasie i na kasie, nie marnować jedzenia bo tak wielu ludzi głoduje, to jest sztuka.
Pozdrawiam serdecznie :)
Taka pochwała, to dla mnie zaszczyt !
UsuńA co do reszty. Czasem mi wskoczy w tv taki program " Pyszne 25 ", durniejszego chyba nie widziałam. Porcja 25 zł, ale żeby ugotować to kupić trzeba za kilka razy tyle. A u Ciebie, z tego ca zauważyłam, nic się nie zmarnuje !
Też pozdrawiam i myślę nad konkursem, bo tak się napaliłam na Twoją książkę, że szok !
Prześliczne jajuszko, wygląda naprawdę cudownie :) A na widok mielonki aż ślinka cieknie :D
OdpowiedzUsuńDzięki za jajko, a co do kiełbaski to zachęcam do spróbowania, proste i szybkie w wykonaniu :)
UsuńJajko-pomysłowe,kiełbasa-może smaczna,jak ktoś lubi,ale ja się zastanawiam jak robisz te wszystkie równości z gipsem na ręce?
OdpowiedzUsuńRówności, czy różności ? Gips jest na lewej ręce, więc pewne techniki daję radę, nie mogę frywolitki i szydełka - precyzyjnego nic się nie da, taki sznurek jak w poprzednim poście jakoś idzie. Wiesz jak ktoś jest uparty ... a ja raczej do pokornych nie należę :)
UsuńPiękne...
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJajko przecudnej urody. Nie pomyślałabym o niciach do szynki:) Gratuluję pomysłu. Zapewne robisz własne wędlinki, stąd u Ciebie sznurek w zapasie:) Pomysł wart zastanowienia się nad nim. Co lepiej owinąć szynkę czy jajko:) Mieloneczka też świetnie się prezentuje, aż jeść mi się zachciało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Bożenko mnie się Twoje jajo baardzo spodobało i to, że nie polakierowałaś po całości. Sama nie wszystko lakieruję, a jak już to półmatem. Niezbyt lubię takie bardzo błyszczace przedmioty. Szyneczka bardzo apetyczna. Zakupiłam sobie taki szynkowar i parze wręcz bezustannie. zaraz zmykam na bloga Eli, bo widzę, ze to coś dla mnie. Buziaki.
OdpowiedzUsuńJajeczko pomysłowe i niesamowicie śliczne:)
OdpowiedzUsuńBożenuś te sznurek wędliniarski daje kapitalny efekt,a jajo wyszło cudownie .
OdpowiedzUsuńCo do lakierowania to niektórzy już mnie znają i wiedzą ,że nie przepadam za tym co się świeci jak psu jajca,wolę matowe lub półmatowe warianty .
Zresztą jak zauważyłaś pewnie ,nawet zimną porcelanę nie "oświecam"chyba ,że ktoś sobie tego wyraźnie życzy .
Do tej Eli zaraz zaglądnę i pewnie znów na jakiś przepis się skuszę .
Buziaczki słoneczko :)
Masz rację,że nowości:)bo jak już się jajo obwinie sznurkiem to się jest dumnym z owijania a Ty jeszcze deku:))no ja bym też nie lakierowała całego:))
OdpowiedzUsuńwędliną mnie zachęciłaś:)idę po przepis:))
Pisanka jak malowana!!! Myślę, że dobrze, że sznurek zostawiłas niepolakierowany pewnie wyglądałby jak posklejany:)
OdpowiedzUsuń