Moje prace

Moje prace

wtorek, 22 lipca 2014

Coś na do-wi-dze-nia ... mniam, mniam, mniam ...


 ... jak mawiał smok Telesfor :)

Jak delikatnie wspomniałam w poprzednim poście, wybywam z wizytacją ... a nie, to do synowej jedzie się z wizytacją,  a do córki  z wizytą. To pierwsze mi nie  grozi, synowej nie posiadam i posiadać nie będę, bo stan posiadania synów, równa się zero. Może to i dobrze, bo kto by z taką heterą wytrzymał ;) Mówię o ewentualnej synowej :)
Z tej okazji zrobiłam córci  w prezencie chustecznik. W zamyśle,  oczywiście był ładniejszy, no ale cóż ja biedny żuczek pocznę, jak wyszło tak ...






















Córka, w przeciwieństwie do mnie,  to taki trochę obieżyświat, więc coś na pamiątkę, coś na zachętę ...


Tenia z bloga Kuchnia i pasja, moja bardzo dobra znajoma z Talencika, jak zobaczyła taką łysą torbę, to w ekspresowym tempie przysłała mi do niej zamkowy kwiatek. I teraz utorbienie prezentuje się tak :






I zbliżenie :






Do tego tak bez okazji , dołożyła karteczkę, taka jak widać - Dużo szczęścia - i do tego niezły pęczek zameczków, co bym się nie leniła :)






Ogromne Dzięki Teniu, sprawiłaś mi wielką radość :)

Gorąco witam nowe obserwatorki, chociaż ja chwilowo wybywam, to Wy proszę zostańcie :)
Dziękując za gorące przyjęcie mojej blond różowej Jolci, ogłaszam wakacyjną przerwę. Skargi, wnioski i zażalenia można wpisywać pod tym postem, rozpatrzę po powrocie, a może jeszcze tuż przed  :)
I to na dziś tyle. Pozdrawiam i do zaś :)


niedziela, 20 lipca 2014

Różowy.



Rano wyszłam na taras,  podlać  kwiatki, bo upał niemiłosierny. I nie wiem, czy za koteczkiem przyleciała, czy to jakiś dojrzały owoc z moich kwiatków, w każdym razie w doniczce,  siedziało takie coś :)





Dość sprytnie zsunęła się po gałązkach na dół ...






... pokręciła na prawo i lewo, nie wiedząc dokąd ma  się udać i w końcu ...










... dziarsko ruszyła przed siebie.





Minąwszy rabatkę ...






... dotarła do schodów ...






i wtedy stwierdziła, że jest za gorąco i idzie do domu poszukać jakiegoś fajnego miejsca :)






Zgłosiłam się u Danutki, do zabawy w kolory - banerek na lewym pasku mojego bloga. To nie jest konkurs, a wyzwanie, chcę sprawdzić, czy podołam i co takiego wymyślę :) Na każdy miesiąc jest wyznaczony kolor, w którym mamy - zgodnie z zasadami - wykonać pracę. Na lipiec Danutka wybrała różowy. Jako mama 3 fantastycznych córek, nie będę kombinować, dla mnie różowy to dziewczynka. Więc wydziergałam dziewczynkę. Odkryję troszkę rąbek tajemnicy. Jola, bo tak dostała na imię, to część projektu o którym myślę. Całość zrealizuję po powrocie. Ale o tym później.  A kolor różowy, dodatkowo kojarzy mi się z filmem, lekkim łatwym i przyjemnym " Legalna blondynka ". A czy moja legalna blondynka,  przypadła Wam do gustu ? 

Zachęcam do udziału w tej zabawie. To ciekawe -  ilu uczestników,  tak różne skojarzenia i różne tematycznie prace, a kolor przecież ten sam. Na dzień dzisiejszy już 20 uczestniczek, zwanych " Artystki kolorystki " wykonało swe prace, zajrzyjcie, bo jest co podziwiać. Kto chce rzucić okiem klika TU i pędzi do żaby, gdzie się wpisujemy  :)

I to dzisiaj na tyle, idę się rozpływać w powietrzu, bo zapowiada się niezły upał. Jak by ktoś miał wolną zamrażarkę,  to ja się chętnie do niej wpakuję :) A więc już nic nie gadam i spadam. Do zaś Kochani :)

Ps. Doczytałam regulamin i dopełniam formalności, banerek obowiązuje, w poście też, a nie tylko sam odnośnik, sorki, poszłam na skróty  :)






sobota, 19 lipca 2014

U Ilonki :)


Dzisiaj, na blogu Ilonki, do którego banerek znajdziecie na prawym pasku mojego bloga, albo klikając w link http://handmadekursytutoriale.blogspot.com/2014/07/szydekowe-wazonykoszyki-miski-i.html , bardzo fajny post dla szydełkowców i na dodatek ze schematami. Dzięki Ilonko. I tak przy okazji bezwenia, a raczej z braku czasu, bo pomysłów nie brak, chciałam pokazać coś z lamusa, bo jeden z koszyczków robiłam kiedyś. Moja wersja była  z wełny - taka potrzeba -  i z dodatkiem kwiatków - taka była  moja ochota :)
A on wtedy,   wyglądał se tak :





I drugi boczek






A dla leniwych, tudzież zapracowanych - gazetowy oryginał






i schemacik 







Po więcej zapraszam do Ilonki :)

I to na dzisiaj tyle. Pięknie dziękuję za komentarze pod moim " utorbieniem ", następne wersje nastąpią. Kiedy ? Pytanie do wróżki ;)
Pięknie witam nowe obserwatorki i zapraszam na dłużej :)
Na dziś tylko tyle. Wszystkich pięknie pozdrawiam i do zaś :)

wtorek, 15 lipca 2014

Bo kobieta ...


...to ślub bierze z torbą :)
Tak pomyślcie, czy jako panienki, paradujecie z siatami, torbami i innymi tego typu workami zakupowymi ? Nie ! Chodzimy wolne jak ptaki, nie obciążone tonami produktów,  jednak  po ślubie - same,  z własnej woli,  tachamy do domu, byle więcej, byle nikomu nic nie zabrakło ... by to następnie  spożytkować, narobić sobie przy tym bałaganu, chwila rozkoszy i znów robota, no bo trzeba posprzątać i tak w koło Macieju. I co nam do tego potrzebne ?  Czyli reasumując -  kobieta ślub bierze z torbą :)

Ostatnio natknęłam się na fajny filc, tak myślę,  że fajny i zaświtał mi pomysł uszycia  torby. Nie torebki, nie worka na liny okrętowe, a torby, takiej w sam raz, co by nie dało się do środka wsadzić 10 kilo cukru i ze dwa worki ziemniaków, ale żeby zmieściło się coś więcej, niż tylko dokumenty i portmonetka :)  Wymyśliłam sobie zastosowanie zamka,  jako rączek. I choć już od wczoraj i dzisiaj też,  powinnam mieć ręce urobione po łokcie, to wczorajsze wieczorne małe " dup " - szafeczki na mą lewą stopę, troszkę mnie dzisiaj spowolniło. Ale, jak to się mówi " Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło  " -  efektem chwili wytchnienia, jest realizacja pomysłu. Ale dość gadania, przejdźmy do konkretów. Moje filcowe " utorbienie " wygląda tak :






























Jest to faza prototypowa. Poparaduję sobie, przetestuję na żywym obiekcie i poprawię ewentualne wady, póki co, takowych nie widzę. Dla mnie priorytetem nie jest wewnętrzna kieszonka, a zamek górny, aby nikt nie proszony, nie mógł tak łatwo wsadzić łapki i pogrzebać sobie  w zawartości :) Zdjęcia nie do końca oddają kolorystykę, suwak ma srebrne ząbki, stąd brak w torbie jakichkolwiek dodatkowych ozdobników, bo byłyby to dwie kropki nad " i ", a to przecież zbyteczne. Torba jest lekka, specjalnie zważyłam, ma dokładnie 20 dag. Szyło się łatwo i przyjemnie, filc to jednak cudny materiał, nie strzępi się, zachowuje formę, jest sztywny, połowa roboty odpada, nie trzeba obrzucać, dawać podszewki, tekturki na nadanie kształtu, sama poezja  :)

Na koniec coś jeszcze . Mój mąż twierdzi, że kocham noże.  No nie mam zielonego pojęcia,  skąd mu przyszło do głowy to podejrzenie :) Cały stan posiadania wygląda tak :






A moje najulubieńsze,  to te :)





Ostra ze mnie babka, nie ma co, a szczerze powiem, sądziłam, że mam ich więcej  :)

No i całkiem na koniec, dziękuje za koteczka, już wiecie, gdzie poleciał, kiedyś może dopracuję i opracuję do niego rozpiskę, jak zgłosicie takie zapotrzebowanie :)
A tymczasem gorąco witam nowe obserwatorki, dziękuję za już i proszę o jeszcze. Wszystkich  pozdrawiam i do zaś :)


czwartek, 10 lipca 2014

Koteczek :)


Wczoraj, w zasadzie nie tylko wczoraj, u nas lało jak jasny gwint, a duło jeszcze bardziej, no i nie wiem jak to się stało, czy z deszczem, czy z wiatrem go przyniosło,  w każdym razie rano na tarasie, spokojnie,   siedział sobie taki cudaczek :)






Ewidentnie oswojony ...





dał się obejrzeć z każdej strony ...






nawet pozwolił zajrzeć w " ślipka " ...






na szyi miał małą obróżkę, więc łatwo namierzyłam skąd koteczka przywiało i szybciutko  odesłałam  do tęskniącego właściciela  :)






Koteczek miał być troszkę podobny,  do żywego kocurka babci, czerwony nosek na wyraźne życzenie kilkuletniego młodzieńca. No dobra, cudo może i toto mi nie wyszło - oczywiście to moje zdanie i możecie się nie nim nie zgadzać :) Ale jak na pierwszego i robionego tylko ze zdjęcia - oryginał TU -  przy czym z założenia,  nie miała to być wierna kopia - więc,  jak to się ślicznie mówi - ujdzie w tłoku :)

Dziękuję za przemiłe komentarze pod poprzednim postem. Na moje szczęście,  skupiliście się na obrazie 3D, więc moje nadprogramowe gabaryty, zniknęły w czeluściach podziemnej Kaplicy ... chciałabym :)
Już nie pamiętam czy napisałam - obraz jest na płycie rynku,  od maja 2012, więc kto był w Wieliczce,  a nie widział, widocznie nie ten rynek. Co prawda Rynek Górny jest tylko jeden, ale w środku miasteczka jest park, na którym jest coś, co przyjezdni mogą uznać za rynek. W rzeczywistości jest to skwer z fontanną,   przed nowo otwartym dla zwiedzających Szybem Regis. Za szybem Daniłowicza też znajduje się park, ale tam nie bywam, to nie powiem co w nim jest :)

I to na dzisiaj tyle. Witam nowe obserwatorki, dzięki za odwiedziny, zapraszam na dłużej  w me skromne progi :)
Wszystkich pozdrawiam i do zaś :)

sobota, 5 lipca 2014

3D



Zastanawiałam się, czy pokazać Wam to zdjęcie, ale doszłam do wniosku, że jestem, jaka jestem, więc nie będę udawać kogoś innego, kokietować itd,  ostatnio ściachałam włosy ... lata  lecą i nic tego nie zmieni, więc  proszę nie regulować odbiorników ...
Dziś podczas drobnych zakupów w Wieliczce, córka zrobiła mi zdjęcie na malowidle 3D, które od jakiegoś czasu jest jedną z atrakcji,  na Rynku Górnym, tego miasteczka, które swą popularność, zawdzięcza soli. Dla mnie,  jest to miasto powiatowe i mam do niego " rzut beretem " .
Chciałam zrobić " jaskółkę ", ale się zdjęcie pstryknęło przed moimi wygibasami ...






Z wnętrza wyłania się kaplica Św. Kingi, a w  oddali widać wychodzących z szychty, dawnych górników. Malowidło świeżo odnowione, jednak " ostrość ", albo raczej jej brak, zawdzięczam ustawionemu w odpowiednim miejscu sprzętowi, dzięki któremu,  zdjęcie się pstryka i przesyła na swojego maila.

A co u mnie poza tym ? Miało być tak pięknie, wyjazd, chociaż krótki odpoczynek, niestety ... ale nie chcę o tym pisać ... Powoli zbieram siły -  psychiczne, fizyczne też  i staram się żyć normalnie ...
Dziś mnie stać tylko na tyle. Przepraszam, że ostatnio do Was nie zaglądałam  :(
Pozdrawiam gorąco i do zaś.