Moje prace

Moje prace

środa, 26 listopada 2014

Czy te oczy mogą kłamać ...


chyba nie ...
Wiem, że przesyłka dotarła, więc pokazuję, żeby nie było, że znów bąki zbijam ...
Jakiś czas temu,  umówiłam się z BASIĄ,  na taką skromną wymiankę. Co prawda, miałam tylko zrobić frywolitkowe gwiazdeczki, ale dołożyłam  myszkę,  z myślą,  o przesłodkiej córuni naszej blogowej koleżanki i zamiast mamusia dostać prezent imieninowy, to córcia dostała takiego słodziaka, myślę, że obie będą zadowolone :)


























A tu już moja gwiazdeczka, wśród gwiazdek :)






I pojedynczo, niektóre wzorki się powtórzyły, to jedna fotka z danego wzoru wystarczy :)


























Nie cierpię robić zdjęć, co zresztą widać ...
Dziś tak króciutko. Donoszę, że czuję się lepiej, dziękuję za troskę i zapytania :)
Pozdrawiam i do zaś :)

niedziela, 23 listopada 2014

Żeby nie wypaść z obiegu ...


Nadal robię rzeczy, których nie mogę teraz pokazać, nie byłoby niespodzianki, albo po prostu są jeszcze nie skończone. Do tego niemoc znów mnie dopadła, mam nadzieję,  do szybkiego opanowania, ale szczegółowiej,  to się jutro okaże, bo cóż może zdiagnozować lekarz z całodobowego dyżuru, jak pacjent uparty i nie chce się dać zawieźć na SOR ...

Zatem wspomogę się lamusem, może kogoś natchnie,  na jakieś drobne świąteczne prezenty ?

Kiedy miałam czas, a więc było to jakieś parę kilo temu , zrobiłam takie 3 koralikowe  komplety - bransoletka z zawieszką.














Jakiś jeden z pierwszych frywolitkowych komplecików.






I znów koralikowo .






Tu jako ciekawostka -  musiałam spróbować - moje pierwsze i jedyne jak dotychczas - quillingowe kolczyki . Ostro je potraktowałam lakierem nic się z nimi nie dzieje, nawet jak je deszcz poleje :)






Kolejna ciekawostka. W pierwszej fazie chęci nauki frywolitki, zanim nabyłam profesjonalne czółenko, to sama sobie zrobiłam, kształt podpatrzyłam gdzieś u Wujcia Googla, ozdobiłam decu. Nie do końca są dobre, teraz bym coś zrobiła inaczej, bo technicznie jest problem przy supłaniu, teraz to wiem A co w nich nie tak - pokusi się ktoś o odgadnięcie ?






I na koniec taki sobie najprostszy na świecie dzwoneczek, same łańcuszki, zapewniam ma swój nieodparty urok. Był prezentem dla Wychowawczyni mojej najmłodszej latorośli, gdyż miała to szczęście wylosować akurat tak ważną osobę w Mikołajkowej zabawie. Prezenty miały być robione, a nie kupowane, zatem mamusia wydziergała, młodzież wykańczała  :)






A nie -  jeszcze jedna propozycja - wachlarzyk do serwetkowego pierścienia. Może być fajnym drobnym prezentem - oczywiście cały komplet - lub ozdobą,  na naszym osobistym Wigilijnym stole :)







Gorąco witam Nowe Obserwatorki. Bloger fiksuje, bo liczba w jeden dzień rośnie, na następny maleje ( + / - 1 ),  jednak jako wzrokowiec,  potrafię zlokalizować i zapamiętać ostatnio dodane awatarki, czy to są nowe, czy nie, zatem Witam cieplutko  :)

Wszystkim przypominam o zbliżającym się wielkimi krokami,  dniu losowania w moim CANDY . Kolejka wyjątkowo długa, ale kto jeszcze ma ochotę, pokusić los, to zapraszam. Osoba losująca już została przeze mnie wybrana i zaakceptowała moją propozycję,  odegrania roli " Sierotki Marysi "  :)

Na dziś dziękuję, życzę Miłego Tygodnia, pozdrawiam i do zaś :)

środa, 19 listopada 2014

Na rozgrzewkę.


Zanim skończę,  co zaczęłam, to takie małe co nieco, żeby nie wypaść z obiegu :)
Wszystkie zdjęcia są do bani, a już zdjęcia karteczki, poniżej krytyki  ...
Nic na to nie poradzę, robiłam ostatnio jeszcze jedną kartkę - męską i ta,  to już w ogóle nie nadaje się do publikacji, nic nie widać, a nawet fajna wyszła, musicie mi uwierzyć na słowo i mieć nadzieję, że kiedyś się powtórzy. Dobra, czas to pieniądz, więc pokazuję i zmykam  :)


Na tapetę poszedł słoik po kawie " O poranku ". Tło - papier ryżowy w kolorze żółtym , grzybki z serwetki, zakrętka oklejona sznurkiem. Całość wygląda tak.










Po załadowaniu widzę, że mogłam coś zrobić inaczej, teraz już " po ptokach "






Ciekawe czy ktoś zgadnie,  " co autor miał  na myśli " ?






No i karteczka, o której wspomniałam. Te żarówki energooszczędne,  nie nadają się do fotografii, kompletnie. Jednak kto zechce, czegoś tam się dopatrzy ...


















I to by było na tyle.
Gorąco witam nowe obserwatorki :)
Przypominam o moim trwającym, ale już kończącym się CANDY . Kto jeszcze ma ochotę, zapraszam do zapisów :)
Na koniec gorąco dziękuję za wszystkie  pochwały, pod  kanalizacyjnymi wyrobami. Moim najbardziejem, jest juta. A ponieważ wariacje " na temat ", cieszą się takim powodzeniem -  ilość wejść na bloga jest imponująca i bije wszelkie rekordy,  zatem spadam coś zdemontować, bo jeszcze mi troszkę tych rur pozostało  ...  efekty -  mam nadzieję -  już niedługo :)
Pozdrawiam i do zaś :)

czwartek, 13 listopada 2014

Finał !


Za chwilę zaprezentuję wszystkie trzy, ale najpierw przedstawię pojedynczo, moje kolejne kanalizacyjne szaleństwa :)
Tak się prezentuje kuferek decu.






W tym przypadku, celowo nie jest zamontowany symetrycznie na podstawce, tylko wykorzystałam układ wzorków.






Wzór też celowo nie wybrałam kwiatowy, chciałam, żeby było ciekawiej.






Z lakierem chyba lekko przesadziłam, ale ... umówmy się, że akurat to,  autor miał na myśli :)














Teraz przyszedł czas na skórę.






Tu założenia były trochę inne, a praca zmieniała się w trakcie powstawania - czyt. zależy co mi wpadło w ręce i ile  czasu pozostało do wykorzystania :)







A tak się prezentują wszystkie  trzy w różnych ujęciach .














A teraz poproszę Wszystkich, którzy zechcą pozostawić swój ślad w postaci komentarza,  o wybranie tego kuferka,  który jest Waszym zdaniem numerem 1 - podobać - lub nie podobać - mogą się wszystkie, ale proszę wytypować tylko jednego  " najbardzieja " . Ja mam swój zdecydowany typ, napiszę w następnym poście, jestem ciekawa, czy myślimy podobnie :)

Bardzo Wszystkim dziękuję za przemiłe komentarze, zapewniam, że moja instalacja kanalizacyjna, ma sie całkiem dobrze i  pozostała nienaruszona :)  Natomiast wybrałam się w plener, celem demontażu grubszych rur ;) Szczegóły już niedługo :)

Gorąco witam nowe obserwatorki, a Wszystkich nie mniej cieplutko ściskam, pozdrawiam i do zaś :)

poniedziałek, 10 listopada 2014

Jak wykorzystać starą rurę :)


Zapraszam Wszystkich, bez względu na wiek, płeć i seksualne skojarzenia :)
Najpierw pokażę efekt końcowy, a następnie krok po kroku jak zrobić takie coś.






Jeśli nie mamy na zbyciu starej rury, idziemy kupić całkiem nową. W tym przypadku jest to rura kanalizacyjna o średnicy niecałe 8 cm. Przyda się również brzeszczot.






Wyznaczamy długość - najpierw zrobiłam  15 cm ...






odcinamy - najtrudniej " przegryźć " się przez początek, później już idzie jak po maśle.






Po przecięciu, wydawało mi się,  że całość jest niezbyt proporcjonalna, więc skróciłam odcięty kawałek o 2 cm, czyli teraz  rura ma długość 13 cm.






Kupiłam rurę o długości 0,5 metra, bo miałam ambitne plany ...
Po przecięciu wzdłuż, tniemy w poprzek, na 2 nierówne części - według uznania i  wycinamy z jakiejś twardej tektury,  dwa kółka o średnicy rury.






Odznaczamy od jednej z części  wymiar, na jaki przecięliśmy rurę  i przecinamy kółko jak widać :)










Krawędź smarujemy klejem - ja użyłam dobrego,  do prawie wszystkiego - wikolu :)






Dociskamy...






a następnie obciążamy czymś, np. dość ciężką książką, do całkowitego wyschnięcia.






Ponieważ  zamierzałam wykonać pracę jutową, to najpierw  okleiłam całość  płótnem, gdyż juta,  jest dość rzadko tkana i byłyby niefajne prześwity, w nieciekawym kolorze rury, a na jasnym tle, prezentuje się o wiele ładniej. Można też pomalować, ale mi się nie chciało :)






Niezbyt równo, ale tego nie będzie widać więc spokojnie :)
Gdzieś tam w przepastnych zasobach mojego strychu,  namierzyłam kawałek czegoś, co mi posłużyło za podstawkę ... nie pytajcie co rozwaliłam ... również okleiłam toto płótnem.






Teraz czas na oklejenie całości jutą. Najpierw dookoła, później boki ( zapomniałam zrobić zdjęcia ).






W tym momencie okleiłam  koronką, aby zakamuflować krawędzie cięcia - później byłoby to utrudnione.






Znów coś rozwaliłam, aby wykorzystać zamknięcie - teraz jest czas na jego zamontowanie. 
Radzę sprawdzić długość śrubek, nie każdy M. jest tolerancyjny, lub ma taką wadę wzroku, by nie zauważyć świeżych dziur, na  kuchennym  stole ...






Po zamontowaniu, powinno nam się w miarę równo składać :)






Do dolnej części ( tej większej ) wklejamy pasek materiału, który będzie robił za zawiasy.






I znów  spotkałam się z koleżanką sklerozą i zapomniałam zrobić zdjęcia, uwierzcie mi na słowo, że w tym momencie wykleiłam dolną część filcem - na razie tylko dolną ! Czemu - żeby ułatwić sobie pracę, teraz mamy łatwy dostęp i możemy swobodnie manewrować pędzlem i nożyczkami. Mając wyklejone,  postawiłam całość na podstawce i wkręciłam na środku dwie śrubki.






Dodane - po opublikowaniu posta - przepraszam - wszystko przez brak zdjęcia - oczywiście najpierw wkręciłam dół do podstawy, a dopiero wykleiłam filcem, żeby przy okazji zakryć śrubki.


I teraz  odwracamy pracę do " góry kołami " i  widać, że jak na razie, tylko dolna część była wyklejona w środku.
Teraz łączymy dwie części ze sobą.W tym celu wklejamy  drugą części płótna, które nam robi za zawiasy, starając się ustawić idealnie równo, gdyż od tego zależy końcowy wygląd naszego kuferka.






Następnie górną część wyklejamy filcem i gotowe.
Dorobiłam kilka różyczek i troszkę ozdobiłam, bo wydawało mi się zbyt puste z przodu :)






Wokół tzw. nieład artystyczny, za co przepraszam :)






Swoją rurę, już po opublikowaniu posta, zgłosiłam na wyzwanie  Szuflady " Podaruj im drugie życie " , mam nadzieję, że to nie wbrew obowiązującym zasadom :)


A teraz wyjaśnienie, o co chodziło z tymi ambitnymi planami. Rura o długości pół metra,  oznacza możliwość wykonania 3 prac. Moje szczere chęci, czyli podstawowy budulec, którego  podobno w piekle nie brakuje były takie - juta, skóra i decoupage. Póki co - juta gotowa, decu się robi ( patrz poniżej, jak skończę to oczywiście pokażę ),  a skóra będzie w następnej kolejności , jak dorwę kolejne pudełka z których będę mogła wymontować zamknięcia, lub uda mi się takie namierzyć gdzieś w sklepie. Jak ktoś wie gdzie  - proszę meldować :)






Dzięki za komentarze, za ryżową flasię, kolejna praca dosycha :)
Witam nowe obserwatorki, bardzo mi miło, że do mnie wpadacie w gościnę :)
Pozdrawiam Wszystkich i jeśli ktoś skorzysta z mojego kursu, pochwalcie się pracami, chętnie obejrzę :)
Do zaś :)