Moje prace

Moje prace

niedziela, 29 maja 2016

Kto powiedział ...


że zrobić karteczki, mając full przydasiów,  to proste, ten nie wiedział co mówi ! 
Dzięki Waszej hojności, mam kilkadziesiąt różnych różności, żeby nie powiedzieć, że idzie to w setki, do tego własny stan posiadania, a zrobienie paru kartek na ślub,  nie było takie proste i zajęło mi pół dnia. Oczywiście myślałam, że będzie inaczej. A jakie jest moje myślenie, to już chyba wiecie  :)

Ta para młoda jest genialna, zaś nie wiedzieć czemu, zdjęcie wyszło najgorsze. Jednak i tak prezentuję ją jako pierwszą, bo jest taka ciut inna :) 













Kolejna ... wcale nie widać, które kwiatki są moimi ulubionymi, prawda :)










A tutaj poszłam na całość. Zaczęłam od tła, później dorzuciłam motylki, bo mi  LIDZIA przysłała przecudnej urody scrapki, a później ... to mi się koncepcja rozjechała z rzeczywistością. Na szczęście podkowa ciut uratowała sprawę. Umówmy się, że to motyle, co to je młodzi mają w brzuchu w związku z zakochaniem, a  podkowa z koniczynką,  to na szczęście, na tę wspólną drogę, którą zamierzają kroczyć  :)









W sobotę idziemy na wesele, więc tak już pozostanie.
A teraz  czas najwyższy,  na rozwiązanie z nim związanej zagadki. Niesamowicie przypadł mi do gustu tok rozumowania ANI, prawdziwa z Ciebie Księgowa :) Przez dłuższy czas byłaś liderką, jednak rzutem na taśmę przebiła Cię MADZIA , podając prawidłowy wynik.  A więc ogłaszam Wszem i wobec, że kokardek było 95 sztuk. Madziu gratuluję i proszę o kontakt :)

A teraz,  żeby nie było, że się lenię, zapowiedź czegoś,  co się robi i zapewniam, że nie jest to rzecz, o której Większość myśli ...  tak sądzę, że większość,  oprócz tej mniejszości, która dobrze wie,  co to jest :) Wsio ryba, dla Większości i Mniejszości mała zajawka ...






I to by było na tyle. Ruchem posuwisto zwrotnym,  udaję się do kolejnych zajęć, co nie na zarobek, to nadganiam nawet w niedzielę ...
Przepraszam,  że mnie ostatnio u Was tak mało, mimo najszczerszych chęci,  nie da się ... nie tylko z parasolem w pewnej części ciała bywają kłopoty, u mnie doba skurczyła się mam wrażenie do 12 godzin ... Za jakiś czas wyjaśnię o co chodzi, a póki co, rąbek tajemnicy niech trwa nadal :)
Dziękuję za cierpliwość i mam cichą nadzieję, że mnie nie opuścicie ?

Pozdrawiam i do zaś Kochani :)

sobota, 14 maja 2016

Frywolitka po mojemu :)


Od dawna marzyło mi się pokazać Wam, jak rozwiązałam problem robienia supełków, czyli jak opanowałam frywolitkę. Jest tych filmów na necie od groma i ciut ciut, co z tego, jak mi ciągle coś nie pasowało. 

Tu są lekcje, gdzie bardzo fajnie kobitka  pokazuje jak się prawidłowo zabrać do frywolitki  https://www.youtube.com/watch?v=jjtwpY19Awg

Jednak w moim przypadku dostawałam nerwicy, kręcąc prawą  ręką " dookoła osi " , albo czółenko wypadało mi z ręki, z braku koordynacji chwytu, gdy go przekładałam pod nitką i następnie musiałam  " płynnie " złapać nad nitką, płynnie, to ono leciało w dół ... Umiem, ale nie lubię :)

Nie pozostało mi nic innego, jak sobie coś wykombinować.  Po raz pierwszy,  od niepamiętnych czasów,  moje łapki nie straszą, a telefon pozwolił mi na nakręcenie kilkudziesięciu sekund filmiku, zatem zapraszam, co też takiego wykombinowałam .

Robię na dwa sposoby, zależy od natchnienia :)

1. Na początku - owijam nitkę dookoła palców lewej dłoni, w prawej trzymam czółenko, jednym z palców prawej dłoni podnoszę nitkę idącą od pętelki do czółenka - w ten sposób robi mi się wystarczająco dużo miejsca, by przełożyć czółenko POD nitką od pętelki i wyciągnąć NAD - w ten sposób =  połowa słupka. Drugie pół, to jakby " szycie igłą " , bez podnoszenia czegokolwiek, nitka od pętelki do czółenka " zwisa " na dole, a ja przekładam czółenko od góry, czyli NAD  pętelką na lewej dłoni,  a wyciągam POD.  To podnoszenie palcem, służy jakby przytrzymaniu nitki, aby nie spadła. Brzmi zawile, a jest proste, zatem prezentacja.







2. Pętelka - wiadomo - i dalej żadne podnoszenie nitek paluchami,bo to wcale nie jest konieczne, więc  tylko jak gdyby zarzucam nitkę idącą od pętelki do czółenka , poza pętelkę na dłoni, a czółenko wprowadzam POD nitką i wyciągam NAD nitką = pół słupka, drugie pół podobnie jak przy pierwszym sposobie. Tego nie zmieniam, bo jest tak proste że mi to pasuje. Prezentacja :)







A o co chodzi z tym KLIK ?
Wiele osób się zniechęca przy nauce frywolitki, bo " im się nie przesuwają słupki " . Jeśli tak jest, to znaczy, że nie było KLIK. Bo chodzi o to, że supełki nie powstają z nitki,  która jest nawinięta na czółenku, tylko z nitki, która jest owinięta dookoła lewej dłoni. Dla zrozumienia,  wzięłam dwa kontrastowe kolory  i teraz widać, jak nitka przeskakuje - na czółenku jest biała, a widać wyraźnie, że supełki są niebieskie. Ten przeskok nitki, to jest ten KLIK :)






Jak nawijać i jak pociągać, co poluzowywać, jak się robi pikotki, tego się nie da zmienić, więc odsyłam do tego pierwszego linku, który jeszcze dla pewności wkleję TU . Jeśli mój sposób frywolenia, przypadnie komuś do gustu i okaże się pomocny w nauce, będzie mi bardzo miło :)

A teraz żeby nie było, że nic nie robię. Małe oszukaństwo, czyli frywolitka,  bez frywolitki.
W maju jaja ? Czemu nie, jak jest potrzeba :)


















I to by było na tyle. W tym miesiącu zwalniam się od wszelkich zabaw i wyzwań, cóż tu dużo gadać, takie układy. Powinnam jeszcze do końca maja,  coś zdążyć pokazać,  ale zaglądać do Was,  to już tak symbolicznie i na biegu, za co z góry przepraszam.

Pozdrawiam cieplutko i do zaś :)

piątek, 6 maja 2016

Pszczółek Maj, czyli TUSAL 2016 - odsłona 5


Wybraliśmy się z Pszczółkiem na łąkę, zanosiło się na deszcz, jednak kwiatki nam sprzyjały i szybciutko uwinęliśmy się , no bo jak by mogło być inaczej, gdy w koło aż żółto





Maj od razu produkował miodek w takiej postaci ...




no bo słoiczki, to on ma w genach ...




jak by na to nie spojrzeć, fakty mówią same za siebie :)




Jednak po tym Pszczółek powiedział - za te co miesięczne kolonoskopie, to ty sobie sama ten miodek gotuj i obrażony poszedł, siadając spokojnie w kąciku.
Było nie było, sama uwarzyłam gar mniszkowego miodku.




Dla zainteresowanych z 17 porcji = 3400 kwiatków, z czego  wyszło mi tyle słoiczków.




Kwiatki były tak duże i takie intensywne, że kolorem przypomina miód spadziowy, na szczęście z pominięciem tych pełzających spadziów :)





Więc ja też sobie spadziam, upsssss, spadam, bo obowiązki i takie tam.
Do miłego Kochani :)

Ps. Gdyby ktoś mnie szukał na FB, to już mnie tam nie ma, to jednak nie moja bajka ...

wtorek, 3 maja 2016

Zabawy ciąg dalszy :)


Zanim przejdę do sedna, to zacytuję komentarz DOROTY, jaki wstawiła pod moim poprzednim postem . Dorcia ma ciętą ripostę i humor na właściwym miejscu, ja padłam ze śmiechu :) Ponieważ wiem, że nie Wszyscy czytają wszystkie komentarze, zatem

to ciekawe, że każdy rejon ma swój synonim wariatkowa ;-D
U nas to Tworki ;-D

Ale jakby tak wszystkich zamykali za robienie astrów w buraków...to NFZ by zbankrutował! ;DDD
Więc spoko, zjedz astry. Wróć! Buraki.
Posprzątaj. 
I weź się za następną szurniętą robótkę ;-P



Moja kolejna robótka co prawda szurnięta nie jest, na to chyba trzeba poczekać do marchewkowego wyzwania, ale póki co, bawię się dalej. A kiedy jest czas na zabawę ?
Tak, dokładnie tak jak mówicie - wesele. Mamy w rodzinie weselicho i zostałam poproszona o zrobienie kilku drobiazgów. Oczywiście u mnie nie może być tak prosto, bo ja sobie uwielbiam komplikować i wymyślać własne wersje. Tak oto powstały kieliszki dla Młodej Pary.




Pani Młoda solo ...





a teraz Pan Młody :)





Do tego miały powstać bukieciki  dla Panów, wpinane w klapy marynarek. Te dwa są zdecydowanie większe - dla Tatusiów, żeby było jasne, kto tu rządzi ... albo płaci rachunki ;)





A takie dla reszty mężczyzn - kombinacja alpejska, kokardka składa się z trzech elementów, zszytych ze sobą, i ręcznie robiona różyczka z perełką w środku, prawda, że genialna :)




A jak zabawa, to zapraszam Wszystkich, jak to na weselu -  Wszyscy się bawią, nie podpieramy ścian  :)
Kto zgadnie - ile jest kokardek ?




Dla ułatwienia - zdjęcie numer dwa :)




Dla drugiego ułatwienia - liczba nie jest okrągła. W konsekwencji jest mniej, niż było wstępnie zaplanowane. Liczenie nie zda się na nic, bo część kokardek,  ukryła się pod spodem :)
To jak, jest ktoś chętny ?  By wziąć udział w zabawie, wystarczy podać liczbę. Żadnych zasad, banerków  itd. Jeśli padnie większa ilość prawidłowych odpowiedzi, osoba wygrywająca zostanie wylosowana. W przypadku braku prawidłowej odpowiedzi, wygra osoba najbliższa prawidłowej  cyfry, będę brała pod uwagę w górę, lub w dół. Nagroda ? Coś wymyślę :) A w kwestii Napoleona dodam, że prawidłowa odpowiedź nie padła. Co prawda została podana inna, też prawie zgodna, ale to ciutek za mało, może teraz dwie cuzamen do kupy i wyjdzie trafiony, zatopiony :)

Na koniec jeszcze raz kieliszki, w których z fasonem wirtualnie stawiam odpustowego szampana ...




A teraz idę  bawić się w pszczółkę, jak  narobiłam kwiatków, to idę zbierać miodek :)
Pozdrawiam i do zaś :)