Moje prace

Moje prace

niedziela, 31 maja 2015

Chlebuś :)


Od jakiegoś czasu " chodził po mnie " taki swojski chlebuś. Niestety, zakwasu nie posiadam, przepisów jakiś fajnych nie znalazłam, ale specjalnie wczoraj nie kupiłam pieczywa, co by dziś upiec taki, cokolwiek by by mi nie wyszło.

Nie powiem, że sypałam " na oko " , bo sypałam na miskę, jednak bez specjalnych proporcji, a do tradycyjnych składników, czyli mąki, drożdży, wody, soli, dorzuciłam  płatki owsiane, słonecznik i czarnuszkę, no i  wyszło mi takie cudo :)









Zapachu na zdjęciach nie da się przekazać, w każdym razie był tak intensywny, że zaraz zjawił się taki oto szkodnik ...






i dalej tańcować w koło ...











a później takie maślane oczy, że niby kto pożarł chlebuś, ona ??????






Na dowód że nie, pokazuje jaka zwinna ...






jednak obżarstwo nie służy i teraz siedzi jak przysłowiowa " dętka " ;)






No dobra, chlebusie były dwa i coś tam jeszcze zostało :)

Bardzo dziękuję za tak pozytywne opinie,  w sprawie moich zabiegów renowacyjnych figury, ze 100 letniej Kapliczki Św. Józefa. Udało mi się dowiedzieć tylko tyle, że " jest stara ", dokładnego wieku nie zna nikt, więc dodam , że ma 55 cm wysokości i bardzo się spodobała :)

Pozdrawiam Wszystkich - jeszcze majowo - i do zaś :)

piątek, 29 maja 2015

Zaskoczę Was ?


Tak właśnie sobie myślę. Bo często czytam w komentarzach ... a już myślałam, że mnie niczym nie zaskoczysz ... a tu coś nowego. I tym razem też jest coś nowego, ale czy zaskakującego ?

Jakiś tydzień temu, telefon ...  Bożenko, odnowisz ... Bez chwili wahania - OCZYWIŚCIE, to dla mnie zaszczyt ! Tak, ale za chwilę obawa, czy dam radę ? W ten sposób pojawiła się u mnie kilkudziesięcioletnia figura, która wyglądała tak

















Nadgryziona zębem czasu, aż się prosiła o renowację.
Użyłam całej swojej wiedzy, jednak nie wszytko co bym chciała, mogłam zrobić , aby figury  nie uszkodzić. Zmieniłam trochę sposób malowania, bo zauważyłam  kilka błędów i nie o mój  artyzm tu chodzi, tylko żeby było  " po Bożemu " .  Pewnie można by to zrobić jeszcze lepiej, ale w moim poczuciu i  tak jest  na pewno lepiej,  niż było. A Wy jak sądzicie, czy dobrze spełniłam swoje zadanie ?

























Na koniec moje ulubione porównanie przed i po .






Figura stoi w 100 letniej kapliczce, obok której przechodzę codziennie,  idąc do domu. I powiem, może  mało skromnie - jestem dumna, że to mnie poproszono o jej odnowienie :)

I to na tyle. Pozdrawiam Wszystkich i do zaś Kochani :)

czwartek, 21 maja 2015

Ciociu ratuj !


W poniedziałek zadzwoniła do mnie chrześnica,  z tymi słowami.  To dziecko, ma milion pomysłów na minutę, niektórzy złośliwcy twierdzą, że to po chrzestnej, ale zapewniam, że tylko złośliwcy tak mówią ;)
W każdym razie,  te niezliczone pomysły,  zapędziły ją do konieczności uszycia pewnej dość skomplikowanej torby , stąd desperackie wołanie.  Nie powiem, że było łatwo, kombinowałam tradycyjnie jak koń pod górkę, bo ani ze mnie krawiec, ani kaletnik, więc wiele rozwiązań,   poszło na chłopski rozum. Właśnie, czemu mówi się chłopski rozum, a  nie babski rozum ? Wyjaśni mi ktoś ;) . Przy okazji szukania w necie oryginału, zobaczyłam jaka jest cena tego utorbienia, teraz już wiem, czemu ktoś nie chciał gotowca, tylko wolał uszyć. No dobra. Mowa jest o takim czymś






Teraz widać, że jest to torba,  dla ratownictwa medycznego.






Tutaj otworzyłam wszystkie części, aby było widać, jak wiele w środku jest kieszonek, przegródek i kilometrów gumek, by można było w każą z nich coś wcisnąć, żeby się nie przemieszczało w torbie w czasie jazdy.






Małe zbliżenia na wnętrze.














Żeby nie powiedzieć, że ma " drugie dno ", to pokazuję,  że jest podwójna, a pomiędzy znajduje się usztywnienie w postaci twardego kartonu, stąd nawet pusta" trzyma fason ", bo tak ma być.














Do przednich stron kieszeni i góry włożyłam dodatkowo  miękkie wypełnienie .






Jak myślicie - ujdzie w tłoku ?  Ma jedną wadę, ale się nie  przyznam :) No może kiedyś ;)

A teraz z innej beczki. W sobotę byłam w Krakowie,  na imprezie pt,  jak widać na ulotce ...






Zegar wskazuje 12 miesięcy, gdyż od początku roku odbywają się te spotkania i jak nazwa wskazuje - cały rok . Ponieważ jedna z organizatorek, współpracuje z naszym KGW, zostaliśmy poproszeni o upieczenie ciast na degustację . Tematem tego spotkania były " Róże i majówki ", więc ja upiekłam cwibak różany, a nawet 3 sztuki :)






To ciasto dla leniwych, bądź zapracowanych, samo się robi i zawsze wychodzi, trzeba mieć " talent " , żeby coś skrochmalić.  Przy okazji napiszę historyjkę. Raz moje najstarsze dziecko,  chodząc do szkoły podstawowej, miało na lekcji piec ciasto. Pani zadała coś tam, na co buntownicza mamuśka powiedziała, że nie zdążą i ciasto będzie twarde. Masz przepis i zróbcie to. Wszyscy piekli,  co Pani kazała, a grupa mojego dziecięcia,  co innego. Jak Pani zobaczyła na misce co zrobiły, stwierdziła  " z tego g *** nic wam nie  wyjdzie ". Niestety ... na koniec zajęć było to jedyne ciasto, które nadawało się do jedzenia. Nauczycielka po skosztowaniu powiedziała " w trakcie pracy wygląda fatalnie, ale po upieczeniu smakuje niesamowicie "  !  To była bardzo " równa " nauczycielka,  prostolinijna i mówiła co myślała, to tak dla wyjaśnienia  :)





Koniec historyjki z dziecięciem jest taki. Kiedyś mieli robić pizzę, Pani dała przepis. Dziecko przed lekcjami mówi - mamuś potrzebuję 1 kg mąki, coś tam dalej wymienia - pytam co robią - pizzę, no to nie potrzeba tyle,  tu masz przepis i tak zrobić proszę. Dziecko posłusznie ...  zrobiły zgodnie z zaleceniami ... zostały pochwalone ... na kolejne zajęcia Pani mówi - zapytaj -  jaki twoja mama ma przepis ?
Jak widać - mama przepis nadal ma, więc jak są chętni to wołać :)

Na koniec obiecana odpowiedź na pytanie,  o kwitnące w moim ogrodzie krzewy .

1. Pigwowiec
2. Aronia
3. Pigwa.

Najbliżej była TENIA . Gratuluję wiedzy i bystrego oka :)

Witam nowe obserwatorki, miło mi gościć,  choć ciut mniej się u mnie teraz dzieje, ale czasem bywa ciekawie, zatem zapraszam na dłużej :)

 I to by było na tyle. Pozdrawiam i do zaś :)

Ps. Już są pierwsze chętne, zatem edytuję i wklejam przepis.
6 jabłek obrać, pokroić w grubą kostkę, zasypać 1,5 szklanki cukru, zamieszać, poczekać, aż zaczną puszczać sok, dodać do tej samej miski wszystko na raz : 1/2 szklanki orzechów ( ja dałam teraz słonecznik ), 1/2 szklanki rodzynek, 3 szklanki mąki, 5 całych jaj, 1 łyżeczkę proszku do pieczenia, 1 łyżeczkę sody, 3/4 szklanki oleju, 2 łyżki róży ( można zastąpić jakąkolwiek konfiturą ). Wszystko wymieszać dużą łyżką, wyłożyć do dwóch keksówek upiec . Nie podam ile czasu, bo ja zawsze na oko. Piekłam chyba w 180 stopni, po 40 minutach dźgnęłam, było surowe, zmniejszyłam na 160 i dosiedziało do godziny, ale coś mi piekarnik fiksuje to musicie same sprawdzić  :)


sobota, 9 maja 2015

Kiedy jest wiosna ?


Kiedy jedną stopą,  można nadepnąć 7 stokrotek. Tak mi kiedyś powiedział,  pewien leciwy Pan, tato mojej miejscowej kuzynki. To ja Wam najpierw  tę ( czy tą ? ) wiosnę, tuż   przy moim tarasie,  pokażę ...





a teraz dorzucę, parę kwiatków z mojego ogrodu .






















Bez już pięknie rozkwitł i pachnie niesamowicie.






I drugi gatunek, o pełnych kwiatkach i  bardzo delikatnym subtelnym zapachu.






I jeszcze raz, bo bardzo mi się ten bez podoba :)


























Borówka amerykańska w tym roku ślicznie zakwitła i już ma małe owoce.














A teraz zagadka,  jakie to są drzewka/ krzewy, na 3 zdjęciach poniżej  ?













I to na tyle. Pozdrawiam wiosennie i do zaś :)