... czyli eksperymentów ciąg dalszy. Najpierw jednak chciałam pokazać efekt, mojego pierwszego podejścia do jaj, przynajmniej w takiej formie. No to lecimy z tym koksem, a raczej z jajami :)
Danusia, na wieść o zastosowaniu żółtka, wspomniała, że tego akurat nie słyszała, ale za to przez długi czas używała z dziećmi białka, jako kleju. No więc, skoro już wybabrałam żółtko, to białeczko poszło też w obroty. Całość wyszła mniej więcej tak.
I teraz każda buteleczka osobno z każdej strony i w małym zbliżeniu. Najpierw duża, która mi się nadal, bardziej podoba :)
A teraz mała, ujdzie w tłoku, ale - jak mawia moja córcia - szału nie ma :)
A teraz wspomniane eksperymenty.
Zrobiłam na deseczce czerwony akrylowy podkład. Z tej strony pomaziałam żółtkiem - cieniutka warstwa, ciągnięte szerokim pędzlem, w jednym kierunku. Po wysuszeniu i pociągnięciu ( również w tym samym kierunku, co maziane żółtkiem ) różową farbą akrylową, uzyskaną z białej ściennej śnieżki + pigment, wyszło takie coś.
Te same środki, tylko podkład zrobiony białkiem, warstwa była grubsza niż żółtka, ale efekt, jak widać mizerny.
A tutaj troszkę potraktowałam zabawę na ostro i wjechałam z papierem ściernym. Spostrzeżenia - podkład z żółtka jest o wiele bardziej miękki i nawet z użyciem niewielkiego nacisku, daje się uzyskać fajne przetarcia
Natomiast białko - coś tam z niego można zrobić, jednak większa siła i mizerniejszy efekt końcowy.
Być może spróbuję jeszcze innych kombinacji, np. z kierunkami malowania, ale póki co, jak dla mnie zdecydowanie - żółtko - spękacz, białko - klej :)
Cieszę się, że udało mi się zainspirować parę osób, jak macie jakieś ciekawostki, z różnych dziedzin, jak tanio zastąpić coś - czymś, to proszę wpisywać, chętnie zaadoptuję, do prywatnego użytku :)
A na dziś to tyle. Pozdrawiam Was wesoło z kurzej fermy i do zaś :)
Motyw słoneczników cudny, śliczne butelki :)
OdpowiedzUsuńSłoneczniki to fakt, mają swój niepowtarzalny urok, dzięki :)
UsuńObie butelki są bardzo ładne. Z tym szałem to jeszcze dalej lecialo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
A to ja dalej nie znam, chętnie posłucham :)
Usuń"szału ni ma, dupy nie urywa" tak to leciało.
UsuńAle dla mnie buteleczka w brateczki jest urocza :)
Pozdrawiam Ewa
Dzięki Efcia :) Już poza wizją, Sabka mnie też dokształciła :)
UsuńBratki ujdą w tłoku, nic nie poradzę, że słoneczniki są mi bliższe :)
Dzięki i też pozdrawiam :):)
A ja kocham macoszki :) - ale tym razem też wybrałabym słoneczniki :)
UsuńBozenko, za te eksperymenty i spostrzezenia masz buziaczek. Czyli żółtka górą!!
OdpowiedzUsuńTak, żółtka górą !
UsuńBuziaki :)
No proszę, a nie mówiłam że już nie długo będzie można podziwiać Twoje cudeńka, nie spodziewałam się tylko że aż tak szybko :) Butelki wyszły Ci fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńNa razie, tylko 4 razy lakierowane, umówmy się, że nie widać, że to jeszcze za mało ;)
UsuńDzięki :)
no widzę że żółteczko daje fajniejszy efekt, butelka ze słonecznikami jest super,ta mniejsza też niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńPatrząc na butelki, to zdecydowanie żółtko, to jest to :)
UsuńMnie się podobają obie buteleczki. Bratki i słoneczniki wyglądają na nich cudownie.
OdpowiedzUsuńBożenko podziwiam Twój pęd do eksperymentów. I tak trzymać, bo fajnie wychodzą.
Witaj Basiu. Tak dawno Cię nie widziałam, ze już chyba ścieżka do Twojego bloga zarosła, ostatnio chyba sówki były na tapecie ... Lubię eksperymenty, to fakt. Gorące uściski :)
UsuńBardzo ładnie wyszły te butelki, ze słonecznikami bardzo mi się podoba. Gdzieś na stylowi.pl była domowa mikstura do decu klej lakier w jednym, chyba ocet cukier i jakaś mąka, nie pamiętam, bo to jeszcze nie jest moja bajka i jakoś specjalnie nie przywiązywałam uwagi. W końcu mogę zostawić u Ciebie komentarz, złośliwą mam tą maszynę moją, pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńZnalazłam tą miksturę, tylko nie wiem jaka mąka ma być wzięta.
UsuńA komentarz, też tak mam na niektórych blogach, nauczyłam się kopiować/ wklejać i wysyłać do skutku, za którymś razem załapuje :)
Buźka :)
Też odnalazłam tą miksturę, bo myślałam nad tym i mąkę to wzięła bym zwykłą pszenną i to jeszcze wysokoglutenową, będzie bardziej lepkie, tak myślę.
Usuńdzięki za tę receznzję, dotychczas używałam tylko kupnego pękacza, który raz dawał efekty raz nie, a tu widzę bardzo zadowalający efekt po tych jajecznych rewolucjach - ide się zmierzyć z tą metodą
OdpowiedzUsuńNie wiem czy przeczytałaś poprzedni post, butelki też były spękane żółtkiem, teraz robiłam dalsze próby :)
UsuńBożenko, jak już tak lecisz z tymi jajami - to może jeszcze z całym jajem ;)
UsuńMasz rację, a wiesz, że może wtedy wyjdzie właśnie tak jak chcę drobne i w różnych kierunkach :)
UsuńAle mnie zaintrygowałaś, mam parę drewnianych" pamiątek" i chcę je wykorzystać! Lubię takie inspiracje!
OdpowiedzUsuńButeleczki wyszły znakomicie !!!
OdpowiedzUsuńPrzepięknie się prezentują.
Nie wiedziałem, że z żółtkiem takie wspaniałości można zrobić.
Pozdrawiam :)
Butelki super ci wyszly jakos nie mam czasu sie zabrac za deku ale moze kiedys to nastapi wtedy napewno skopiuje twoje metody .Pozdrawiam i czekamy na nastepne eksperymenty.
OdpowiedzUsuńKto by pomyślał że z jaj można takie cuda stworzyć :) , obie buteleczki śliczne
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Obie "jajeczne" buteleczki są śliczne, gdybym miała wybierać to mniejsza jest ładniejsza :)
OdpowiedzUsuńIlu ludzi, tyle gustów :)
A mnie mała buteleczka baaaaardzo się podoba, może dlatego że to "moje" kolory. Jak do tej opory, żółtko dla mnie było podstawą jajecznicy, a tu proszę jak fajnie jeszcze można wykorzystać i żółtko i białko. I o to chodzi :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
Ty to nie przestajesz mnie zaskakiwać! Prac chwalić nie będę, bo wiesz, że jestem nimi zachwycona!
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci te buteleczki wyszły. Ależ Ty kobieto lubisz eksperymentować;- zazdroszczę niespożytej energii w tym kierunku. Nigdy się nie zniechęcasz?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
Ciekawe efekty. Podziwiam prace :-)
OdpowiedzUsuńPiękne buteleczki :)
OdpowiedzUsuńhmm...jakby to powiedzieć tzn napisać.."bez jaj" butelki wyszły bardzo ładnie..faktem jest ze wieksza jest ładniejsza ale..mniejsza też niczego sobie :-)..acha..zapomniałam się podpisać :-)..sasiadka :-)..
OdpowiedzUsuńKapitalny efekt wyszedł na butelkach - dla mnie są świetne! Dzięki za podpowiedź, dotąd używałam preparatu do spękań a wystarczyło sięgnąć do lodówki. Muszę koniecznie spróbować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.