Moje prace

Moje prace

czwartek, 9 kwietnia 2015

Talent ?


Takiego posta jeszcze u mnie nie było. Zero obrazków, tylko same słowa. Trochę refleksyjnie, trochę wspomnieniowo, trochę by wyjaśnić.

Po niektórych, zwłaszcza wymiankowych prezentacjach, pojawiało  się sporo komentarzy i u moich blogowych koleżanek i u mnie, o rzekomym talencie, jaki to niby posiadam. Owszem, fajnie  się czyta, ale to nie jest prawda, zawsze to powtarzam, zero talentu. Moja proporcja,  wygląda mniej więcej tak  10 % pomysłu, 20 % odwagi, a reszta to praca, praca i jeszcze raz praca. Zaraz Wam opiszę, co autor miał  na myśli.

Musimy się cofnąć w czasie, gdy jako młode pacholę, często chorowałam spędzając czas w łóżku. Leżeć się nie dało, sprężyny gniotły w doopę, doopka zmasakrowana zastrzykami ... poprosiłam rodzicielkę, aby mnie nauczyła szydełkować - odpowiedź krótka - a na co ci to ? A że ja się tak łatwo nie poddaję, wzięłam szydełko i sama zaczęłam kombinować. Wydziergałam dłuuuugi łańcuszek, którego jeden koniec miałam w łóżku, a drugi uwiązałam bratu do ręki, że to niby jak coś będę potrzebować, to będę za niego pociągać i wtedy przyjdzie, bo wrzeszczeć nie mam siły ( głosu )  No ale ten,  cwana bestia, przewiązał mój łańcuszek i zamiast brata, szarpałam krzesło :)

Kolejnym moim wytworem był berecik dla lalki. Wyszedł pokracznie, bo inteligentnie zaczęłam go robić od dołu, więc wyszedł  poskręcany i bardziej przypominał korkociąg.

Od czasu ukończenia 6 klasy szkoły podstawowej, gdy to już byłam na tyle " dorosła ",  by pokonać odległość 550 km - PKP,  5 przesiadek ponad 12 godzin podróży ( na dodatek z niespełna rocznym bratem, ale to tak całkiem na marginesie ...  )  - spędzałam wakacje u najukochańszej Babci , na Kaszubach. To dlatego ten rejon Polski jest mi tak bliski, bo ludzie tam fantastyczni, pracowici, piękne miejsca, echhh wspomnienia. Dobra, wracamy do opowieści. Tam się rozwinęły moje szydełkowe zapędy. Podglądałam Babcine serwety i robiłam je po swojemu, wymyślając różne cuda. Kiedyś wpadłam na pomysł zrobienia szydełkowego wazonu - tu się kłania 10 % pomysłu. Na co odwaga zapytacie ? Już lecimy dalej. Kształt wazonu wyszedł mi taki, że żeby go usztywnić potrzebowałam słoiczka po śmietanie i na to odwrócona musztardówka ( szklaneczka po musztardzie - popularna w latach 70 ). Dobra, włożyć toto do środka, jak było miękkie nie problem, ale żeby wyjąć to tylko młotek ...  Wszystko byłoby ok. gdyby moje dzieło nie spodobało się ciociom i ciociobabciom i dziergałam w ilościach hurtowych, w ten sposób wytłukłam  całą cenną " zastawę stołową " , trzeba było wykazać się niezłą odwagą, by Dziadkowi podprowadzić taką ilość. Druga część odwagi, znów skierowana w stronę Dziadka - był pszczelarzem, a cukier na kartki, więc komu i co trzeba było gwizdnąć, by te wazony usztywnić :)

Albo inny przykład. Mój Dziadek był inwalidą i jeździł na takim fajnym wózku, który się nazywał Pikolo. Dostawał co jakiś czas z przydziału dermę, do zmiany pokrycia. Była ona sobie w kolorze, jak to teraz mawiają moje córki - oczojebnym. Wpadłam na pomysł zrobienia takiej torby, pocięte kwadraty i prostokąty, dookoła dziurkaczem zrobione dziury i obrobione kolorową włóczką. Wierzcie na słowo, kiedyś to był pomysł racjonalizatorski .  Wciągnęłam Babcię w konspirację i podprowadziłyśmy Dziadkowi kawałek dermy. Zrobiłam torbę i dopiero wtedy się przyznałam. Torba została przyjęta entuzjastycznie i znów wszystkim ciociom, i ciociobabciom musiałam takie same zrobić. W tym czasie moja prawdziwa ciocia - siostra Mamy - chodziła z chłopakiem, który dopiero co poznawał całą liczną rodzinę. Kiedyś powiedział - gdybym miał wątpliwości, to was wszystkich to po tych torbach mogę poznać :)

Szycie ? Też opanowałam sama. Moja Mama potrafi szyć, ładnie,  technicznie,  równiutko. Wieki temu,  prosiłam,  żeby mnie nauczyła, ależ gdzie tam, nie ma mowy ! Ok. Dam se radę :) Sprzedałam butelki i makulaturę,  kupiłam sobie  igły, nici, jakieś materiały w resztkach i jak Mama szła do pracy, ja najpierw zapamiętywałam dokładnie jak była ustawiona maszyna, później sama sobie dawałam lekcję, na koniec której maszyna wracała do pierwotnego położenia i nikt nic nie wiedział. Dopiero w ubiegłym roku się przyznałam, że takie numery odstawiałam. Nie będę więcej zanudzać, tyle przykładów wystarczy  :)

Ten post zaczęłam pisać już jakiś czas temu i wisiał sobie w czasoprzestrzeni. Miałam zamiar go skasować. Ale obiecałam pewnej osobie,  co to kocha koty  ... a ostatnio też,  przeczytałam na Fb , rozżalony post/ apel młodej dziewczyny, której pasji nikt nie rozumie, wręcz przeciwnie nawet od rodziny słyszy " A na co ci to " ! Gdybym ja się wtedy przed laty poddała, gdybym przyjęła sobie do serca słowa " A NA CO CI TO " , czy powstałyby jakieś moje prace, czy ktoś by napisał coś o talencie ? Nie sądzę, a blog by nawet nie istniał. Obecnie dzięki internetowi,  nawet rękodzieło nie jest problemem. Opanowanie różnych technik to kwestia czasu i samozaparcia. W ten sposób nauczyłam się wiele. Podsumowując. Jak się chce,  to się można nauczyć, a słowo Talent, to rzecz względna, dla mnie oznacza ciężką, aczkolwiek przyjemną pracę. A refleksyjnie -  jeśli młode pacholę wykazuje chęci, pomóżmy, może i się zniechęci, ale sami nie zniechęcajmy !

No dobra, chociaż serduszko Wam zostawiam i jak to mawia Ilonka - Buziam Was :)








65 komentarzy:

  1. Nic dodać nic ująć pewnie nie jedna z nas bez ćwiczeń i nie zmniennego uporu nic by nie stworzyła-pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jak mówisz, Wszystkie, którym coś się chce, tak mamy :)
      Też pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Bo ty jednak zdolna bestyjka jesteś :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdolna ... może i tak, ale z talentem mi tu nie wyskakuj :P

      Usuń
  3. Ale jesteś twórcza i super serducho zrobiłaś:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bożenko, masz wiele racji, praca przynosi niesamowite efekty. Jako dziecko nie byłam uzdolniona matematycznie, ale setki zadań zadawanych przez moich matematyków doprowadziły mnie w tej dziedzinie do perfekcji. Podobnie było z malowaniem. Geniusze rzadko przychodzą na świat, a ludzi robiących cuda jest mnóstwo! Fajnie, że to napisałaś, bo niektórym się wydaje, że takie umiejętności spadają z nieba...Serdecznie pozdrawiam- ta co stale pracuje:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, akurat Ciebie uważam za osobę niezwykle utalentowaną, pominę te nabyte umiejętności, a wspomnę o tej, którą pominęłaś milczeniem POEZJA z tym się urodziłaś, podziwiam i jestem dumna, że Cię poznałam !
      Gorące pozdrowienia :)

      Usuń
  5. Przyznaję Ci całkowitą rację. Nie odmawiajmy młodym, jesli wyrażają jakąkolwiek chęć nauczenia się czegoś. Nigdy nie wiadomo co i jakie umiejetności sie w życiu przydadzą. Znam to z autopsji. Byłam dzieciakiem ciekawskim i wielu prac i robótek nauczyłam się od rodziców, którzy nigdy nie mówili "A poco Ci to". I chwała im za to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakakolwiek " smykałka ", przyda się zawsze. Bo nie zawsze da się lecieć do fachowca i prosić o jakąś bzdurną usługę, a zrobienie samemu oszczędzi nam dużo czasów, nerwów i pieniędzy, a jaka przy tym satysfakcja :)

      Usuń
  6. Serducho prześliczne Bożenko. Przypomniałaś mi, że zazdrościłam koleżankom, że ich mamy coś dziergały, no ale babcia troszkę szyła i pożyczała mi swojego "Singera". Widząc mój zapał, kochana babcia wystała dla mnie w kolejkach "Łucznika" oraz maszynę dziewiarską. W akademiku jedna z członkin znanego kiedyś zespołu " Partita"pokazała mi jak szydełkować, a Niemka uczyła mnie robić na drutach, trzymając je pod pachą. Różne były nasze drogi, ale motywacja jednakowo silna. Kto potrafił coś zrobić - miał się w co ubrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też masz robótkowe fajne wspomnienia, może tak od czasu do czasu napiszmy coś o naszym rękodziele, jak się rodziło, czasem w bólach, a czasem była kopa śmiechu, niech młodsze pokolenia przeczytają, że " nie święci garnki lepią " :)

      Usuń
  7. A może te zakazy były potrzebne:):):) zakazany owoc, zaowocował pracowitością, cierpliwością i talentem do wszystkiego.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W gruncie rzeczy to nie był zakaz, tylko zero pomocy ...
      Też pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Nie wiem, ale na mnie hasło "a po co ci to?" i "i tak ci to nie wyjdzie" działa jak trąbka bojowa. Od razu zabieram się do roboty, bo jak to - wiedzą lepiej czy dam radę i czy jest mi to potrzebne? I masz rację Bożenko - często sam talent to niewiele, najwięcej (i to w takich proporcjach jak podałaś) to ciężka praca, praca i jeszcze raz cierpliwość oraz upór.
    Serduszko śliczne. Muszę się odważyć i spróbować frywolitki.
    Buziaczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majeczko, zachęcam, jak poznasz frywolitkę, to powiesz - ale to proste, przecież to tylko supełki, ja też podchodziłam jak do jeża,a popatrz, całkiem nieźle ( chyba ) sobie radzę :)
      Z tym alarmem masz rację, coś na zasadzie Grocholi " Ja Wam jeszcze pokażę "
      Gorące uściski :)

      Usuń
  9. Bożenko, gdybyś talentu nie miała, nie nauczyłaby się szyć i szydełkować. Ciężka pracą i samozaparciem dochodzi się do perfekcji. Ty to osiągnęłaś i sama sobie możesz być wdzięczna za naukę i sama z siebie możesz być dumna :)
    Całusy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuś, to są jedynie predyspozycję do robótek ręcznych. Nie jestem dumna, ale szczęśliwa na pewno :)
      Buziaki :)

      Usuń
  10. Bozenka umiesz bardzo duzo technik ja zawdzieczam ci nauke frywolitek na igle jak bylas u mnie z krotka wizyta ja rowniez uczylam sie od babci i mamy oraz jej siostr jak bylam u nich na wakacjach umialam szydelkowac i na drutach dopiero jak usiadlam do komputera kiedys(syn sie ciagle smieje ze to najgorszy dzien ze mie kiedys pokazal jak dziala komputer -bo jak pokazal to co chwile cos musial mi pokazac)i nauczylam sie pare technik i teraz wedlog twojego kursu ucze sie haftu wstazkowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umiem, umiem i też dzięki komputerowi je rozwijam i doskonalę. Chętnie uczę innych, jak jest okazja, a cieszę się jak dziecko, jak są tego efekty. Dzięki Ulcia :)

      Usuń
  11. Jeśli chodzi o posiadanie talentu - uważam tak samo, jak Ty. Często słyszę od koleżanek, które szybko zniechęcają się niepowodzeniami, że jestem bardzo utalentowana, a "przez internet" nie można się nauczyć. tymczasem większość umiejętności nabyłam dzięki internetowi właśnie.
    Z dzieciństwa mam troszkę inne doświadczenia. Moja mama bardzo mi kibicowała w rozwijaniu pasji dziewiarskiej i nawet pokazała coś tam, coś tam - tylko, że ona sama nie miała wielkich umiejętności. Razem z siostrą uczyłyśmy się metodą prób i błędów. Do dzisiaj śmiejemy się na wspomnienie naszej pierwszej - wspólnej - pary skarpetek. Ta pierwsza z pary wyszła taka trochę, jak nadmuchany balonik, druga była już całkiem kształtna. Nie chciałyśmy jednak pruć naszego dzieła i wpadłyśmy na pomysł, by podarować skarpetki cioci, która miała spuchniętą nogę. Ciocia myśląc, że celowo dopasowałyśmy skarpetki do jej nóg, jeszcze prze wiele lat wychwalała naszą pracę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super wspomnienia. Cieszę się ze wspólnego zdania, na temat talentu :)
      Cmok jak smok :)

      Usuń
  12. Całą prawdę napisałaś,choć dla mnie talentem jest właśnie to zacięcie,żeby się czegoś nauczyć.Ja od swojej mamy nie nauczyłam się ani szycia,ani dziergania dlatego,że Ona wszystko robiła lewą ręką i nie potrafiła przełożyć mi tego na prawą,ale nigdy nie mówiła,a po co ci to i maszynę mi udostępniała,a szycia uczyła mnie bratowa-krawcowa.Ja się uczę nowych technik na zasadzie"co,ja tego nie potrafię?". i oczywiście wielkim nauczycielem jest teraz internet,mając ponad pięćdziesiątkę,po paru wstępnych lekcjach udzielonych przez syna sama sobie założyłam bloga i rozgryzłam jego zawiłości z czego jestem dumna nie tylko ja,ale i moje dzieci i dalej daję sobie z tym radę,lubię się przekonać,czy potrafię coś zrobić,a potem decyduję,czy dalej tym się zajmuję,czy nie.Jeżeli chodzi o dzieci,to też tak uważam,że trzeba nie tylko nie zniechęcać,ale i zachęcać,jak byłam u córki,to wnuczka przychodziła do mnie i pytała--babcia powycinamy?,a dla mnie to było jak nektar na serce,teraz mój dwuletni wnuczek przychodzi i pokazuje,że chce ciąć nożyczkami i siedzimy i tniemy te papierki,bo to jest nie tylko nauka dla dzieci,ale sama radość dla nas,strasznie się rozpisałam,ale jak człowiek czyta mądre rzeczy,to od razu mu się chce coś dopisać,serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, ja obłaskawiłam komputer, jak dziecko wyjechało ... żebyśmy mogły się kontaktować, choć wcześniej mówiłam, że mi komputer nie jest do szczęścia potrzebny, teraz wszystko robię sama. Z pasjami podobnie, też na zasadzie chęci spróbowania, choć podchodząc od razu wiem, że dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych, może co najwyżej okazać się, że tego nie polubię :)
      Buziaki :)

      Usuń
  13. Przecudny post, z wielką przyjemnością go przeczytałam i masz 100% racji - nie trzeba się poddawać i jak nam się coś podoba to wytrwale się tego uczyć aż się w końcu nauczymy, a takich co próbują podcinać skrzydła trzeba ignorować. Na swoim przykładzie wiem, że potrzeba samozaparcia, chęci i trochę ignorancji wobec takich co mówią "po co ci to" żeby wytrwale robić to co się lubi. Często słyszę takie "yyy po co ci to?, przecież i tak nie będziesz w tym chodzić/tego używać? albo siedzisz jak jakaś babcia w robótkach" od swojej siostry (małolata nie ma jeszcze dwudziestki na karku) ale rzeczowo mówiąc olewam to i robię swoje. Co z tego, że nie w każdej zrobionej biżuterii będę chodzić, a zrobione maskotki będą sobie tylko stały na półce - robię to co lubię, sprawia mi to przyjemność, zabijam w ten sposób wolny czas. Dla mnie robótkowanie jest przyjemnością i myślę, że nie musi być tylko domeną osób starszych i w każdym wieku można szydełkować, frywolitkować itp. Trochę się rozpisałam, ale jakoś tak Twój post mnie pobudził do refleksji i oby jak najwięcej osób,które mają zacięcie do rękodzieła nawet w młodym wieku nie traciło pasji, bo nie tyle liczy się tu talent, ale szczere chęci i zaparcie :) Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie mi się czytało Twój komentarz. Robótkuję od najmłodszych lat i do dziś mi nie przeszło. Nie umiem nic nie robić. Prawie jak baca z kawału - on jak ma czas to " siedzi i myśli, a jak nie ma czasu, to ino siedzi " . Ja, jak mam czas, to siedzę i robię, a jak nie mam czasu, to tylko robię ;)
      Gorące uściski :)

      Usuń
  14. Prześliczne serduszko. Podziwiam i choć pewnie tez mogłabym zacząć tę technikę zgłębiać, to ..
    wole czasem popodglądać co robią inni. Wszak wszystkiego się nie opanuje a miło jest podziwiać innych. Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może przyjdzie taka chwila, że zechcesz spróbować :)
      Też pozdrawiam :)

      Usuń
  15. Z przyjemnościa przeczytałam Twój post i podpisuje sie pod nim obiema łapkami. Święte słowa!!!
    Też często słyszę od koleżanek - masz talent! Ciągle się zarzekam że to po prostu wytrwałość, praca i miłość do rękodzieła. Najbardziej jednak mnie wkurzaja słowa - masz chyba za duzo wolnego czasu:( Ech, na takie bzdury szkoda nawet odpowiadać.
    Pozdrawiam Bożenko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Cię za te słowa, rozumiesz mnie !!! :) :) :)
      A te komentarze, co do " za dużo wolnego czasu " też znam, ale nauczyłam się ripostować - mam tyle samo czasu co wszyscy, tylko go mniej marnuję !
      Buziaki wielgachne :)

      Usuń
  16. A ja nie umiem sobie takiego kształtnego serduszka uszyć :(, a co do talentu to uważam , że te 10% i te 20 to jest ten talent plus praca . Sam talent nie wystarczy .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serduszko sobie odrysowałam od sklejkowego serduszka do decoupage, widzisz, to nie talent, tylko kombinatorstwo :)

      Usuń
  17. Przyznam, że uśmiechałam się czytając Twój post. Może ten "talent" do którego nie chcesz się przyznać to właśnie zręczne dłonie i upór w dążeniu do celu? Pamiętam, że próbowałam kiedyś nauczyć znajomą szydełkowania. Zupełnie jej to nie wychodziło. Nie była w stanie opanować łańcuszka! Niby rozumiała o co chodzi ale miałam wrażenie, że ręce zupełnie jej nie słuchają. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że szydełko jednak nie jest dla każdego... Może pomyślisz, że to brak talentu pedagogicznego u mnie ale na swoją obronę dodam, że z powodzeniem nauczyłam szydełkowania dwie osoby i że swego czasu chodziłam na kursy pedagogiczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie powiem, że to brak Twojego talentu pedagogicznego, powiem, że znajomej nie zależało na tym, żeby się nauczyć. To, żeby zaczepić nitkę haczykiem i przeciągnąć przez dziurkę nauczy się każdy, pytanie jak to będzie wyglądało ? O wiele bardziej skomplikowaną czynnością jest zawiązanie buta, a to pewnie potrafi :)

      Usuń
  18. Oj Bożenko,Bożenko talent jednak też jest potrzebny, choćby do "kombinowania" w taki sposób jak Ty to robiłaś, żeby cokolwiek osiągnąć. Zdolna z Ciebie bestia widze była juz od najmłodszych lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidziu, zdolność do kombinacji, niekoniecznie alpejskich, to dziś się inaczej nazywa :)
      Buźka :)

      Usuń
  19. Bożenko super mi się czytało Twoje wspominki . Ja co prawda tak bogatej przeszłości nie posiadam , ale jedno zdarzenie pamietam doskonale. Jak zbliżały się moje 18 te urodziny Tata mnie zapytała co chcę dostać złoty pierścionek z czerwonym oczkiem ( ruski) czy maszyne do szycia . W tamtych czasach żeby zdobyc takie rarytasy trzeba było miec znajomoci - maszyna tylko na karte górnika, pierścionek z przemytu. Wtady wybałam pierścionek - jak ta durna - bo juz miesiąć póxniej żąlowałam swojej decyzji . I jak tylko nadarzyła sie druga okazja kupiłam sobie tą maszynę z jednej z moich pierwszych zarobionych pieniązków. Moja rodzicielka nie miała drygu do robótek ręcznych , do wszystkiego podobnie jak Ty dochodziłam sama. Na drutach robić uczyła mnie koleżanka na przrwach w szkole potem to już sama dochodziam do wszystkiego . Z jednym się zgadzam talent i pomysł jakies 30 % reszta to cięzka praca i doskonalenie swoich umiejętności !!!
    Ale u Ciebie chyba tej pracy więcej niz u mnie :-) bo i efekkty lepsze !!
    A to serducho jest boskie !!
    Buziolki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historią z pierścionkiem i maszyną rozbawiłaś mnie już wcześniej, zabij, nie wiem gdzie o niej pisałaś, ale czytałam, a że wzrokowiec jestem, wyobraziłam sobie Anulkę, jak tego osiołka, co to mu w żłoby dano i tak w jednym żłobie leżał pierścionek, w drugim maszyna, a Anulka po środku z głową obracająca się na prawo i lewo :)
      Uściski :)

      Usuń
  20. Piękne serduszko dla nas zrobiłaś:)
    Ja miałam lepiej, bo moja babcia i mama były zdolniachami okrutnymi. Mama szyła i haftowała bluzki i wstawiała do sklepu z rękodziełem. Sama będąc księgową. Babcia robiła mereżki i inne dzieła.Ja wyssałam z mlekiem matki te robótkowe chęci i na studiach zarabiałam sobie , obszywając koleżanki. Wtedy ładnych ciuszków w sklepach nie było:) Szyłam spodenki i męskie koszule mojemu małemu synkowi. Sweterki do tej pory trzymam na pamiątkę, chociaż mały syneczek ma 39 lat:) Ot sentyment. Moja mama zawsze mnie dopingowała, a nawet, teraz czasem zazdrości np. decoupagu. Moja wnuczka ma też różne ręczne pasje i ja ją w nich utwierdzam. Uważam, że Ty miałaś wrodzony talent tworzenia i zbyt skromnie, w tym poście, piszesz o Swoich zdolnościach. Masz je, bo inaczej, nie miałabyś chęci robienia tego co robisz, nie byłoby w Tobie tej pasji:) Upór i praca też,oczywiście, odgrywają tu wielką rolę.
    Pozdrawiam Cię serdecznie, swietny post!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu. Mam chęci i uparta baba jestem, uporem w pozytywnym znaczeniu, co oznacza, że tak łatwo nie ustępuję, co również oznacza, że zdania nie zmienię co do znaczenia rzekomego talentu :)
      Cmok jak smok :)

      Usuń
  21. Bożenko, uwierz mi, że mimo wszystko trzeba mieć to coś. Możesz kogoś uczyć, doprowadzić technicznie do perfekcji, a jednak zawsze czegoś będzie brakowało. Talent, to kawałek duszy, cząstka Ciebie, która sprawi, że ktoś powie, ze masz talent. Niewątpliwie go masz i ja na pewno cos o tym wiem. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danuś " coś ", to nie jest talent, będę to powtarzać z uporem maniaka. Dla mnie talent, to rzecz nienamacalna, to piękny głos, to zdolność namalowania obrazu, przelania na płótno czegoś, co widzi nasza dusza, to umiejętność pisania prawdziwej prozy, poezji ... wiesz co chcę powiedzieć. Ja po prostu czasem zrobię coś, czego inni nie potrafią. Podobnie jak nie ma trudnych pytań, są tylko takie, na które nie znamy odpowiedzi, tak nie ma trudnych technik, są tylko takie, którymi nie potrafimy się posługiwać. Więc ja jestem taką osoba, która potrafi posługiwać się wieloma zabawkami, a to z pewnością nie jest talent ! Buźka :)

      Usuń
  22. Wzruszyłam się czytając ten post i muszę również słówko dorzucić.
    Przede wszystkim mogłabym dokładnie powielić komentarz Anstahe. Ma absolutnie rację.
    W moim przypadku było ciut podobnie. Nie miałam jednak skąd czerpać, dawno dawno temu wzorców. Ale jestem szczęśliwa, że dzisiaj mam następczynie w swojej rodzinie, które chętnie wykazują swoją kreatywność. I na pewno nigdy nie usłyszały tego paskudnego powiedzenia "a po ci to".
    Pielęgnuj nadal ten swój tak piękny, kreatywny kawałek "swojej duszy".
    A ja życzę Ci z całego serca samych radości w tym wspaniałym TWORZENIU.
    Serdeczności posyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to taki trochę nostalgiczny post. Kiedy się coś bardzo chce i coś sprawia ogromną przyjemność, a ktoś wali po łapach i wiecznie pod górkę ... to ciężko jest i jakoś tak mi się na wspominki czasem zbiera ...
      Buziaki :)

      Usuń
  23. Oczywiście bardzo dziękuję za to piękne serduszko:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Masz rację! Ale tylko na 90 % ;-P

    Bo talent ( czyli te pozostałe 10%) nie podparty ciężką pracą, nie rozwijany- umiera.
    ( Pamiętacie przypowieść o talentach? )

    A każdy jakiś talent ma.
    Mało kto natomiast go rozwija bo to oznacza tę właśnie ciężką pracę o której piszesz...

    Talent to pomysł.
    Ale żeby pomysł wyglądał pięknie, cieszył oko, potrzeba wielu prób i błędów dokonać aby udoskonalić swoją technikę.

    Więc proszę mi tu więcej nie chrzanić farmazonów o braku talentu!!!!!!! ;-0

    No bo kto by wpadł na pomysł szkatułek z rur kanalizacyjnych!?
    Może i paru wpadło....
    Ale kto je wykonał?
    I to jeszcze jak pięknie! ;-D

    W czasach kiedy nie było nic... a później - niewiele umiejętność szycia czy dziergania była bezcenna.... dzisiaj niestety trochę dezawuowana ( niesprawiedliwie) bo jak dżuma z cholerą tudzież inne morowe powietrze zmiecie z powierzchni ziemi chińczyków to kto nam będzie szył ubrania!?
    Ja tam szyć i dziergać umiem ;-D, to se poradzę
    Ale ciekawe co zrobią ci co dzisiaj z taką łatwością rzucają "na co ci to" ;-P


    BTW.
    Ja nadal czekam na "Bajki dla Potłuczonych ;-D





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty mi tu z talentami nie wyskakuj, bo za zmarnowane talenta przyjdzie kiedyś odpowiedzieć, a tego bym nie chciała, nie ma talentu, nie ma konsekwencji :P
      Jakaś tam bajka się kluje, tylko poród ciężki, oj ciężki, podobnie jak życzenia, które nijak się nie chcą zrymować ...

      Usuń
    2. aaaaaaaa...to ja już wiem gdzie sie mijamy!

      że nie talent a zdolności.....powiadasz....
      hmm... w kontekście tych ewentualnych konsekwencji za ich zmarnowanie to nawet bym sie z tobą zgodziła na tę "zmianę nazewnictwa"
      aczkolwiek na moje oko....to tobie akurat żadne konsekwencje w tej materii nie grożą ;-D

      Usuń
  25. Moja Babcia też była z Kaszub i choć pierwszy raz trzymałam druty pod okiem Mamy, to właśnie na Kaszubach zapałałam miłością do robótek. Babcia miała dwie maszyny dziewiarskie na których robiła różnego rodzaju sukienki, czapeczki i sweterki. Z którego rejonu pochodzisz? Bo ja z okolic Kartuz. Może krajankami jesteśmy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem z Kaszub, moja Mama jest z Czerska, wyjechała " za pracą " na zachód PL, ja tylko jeździłam do Babci na wakacje ...

      Usuń
  26. Kochana, nie bądź taka skromna, nie ujmuj sobie rzeczy, które są faktem ! Wiem coś na ten temat, bo jestem szczęśliwą posiadaczką dowodu na talent jaki posiadasz :) I rób swoje, niech Cię kręci, nosi i rozpiera, ja czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, wiesz, że walę prosto z mostu, co myślę. Talent ? To że umiem równo zawiązywać supełki, to jeszcze nie talent, to jedna z nabytych umiejętności :)

      Usuń
  27. Mówią, że sukces to 10% talentu i 90% ciężkiej pracy, ale bez tych 10% mogłoby się nie udać...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Promyczku, kiedy ja sukcesu nie osiągnęłam, widać jeszcze jestem na etapie tych 90 % , a pozostałe 10 % jeszcze się gdzieś buja :)

      Usuń
  28. Ce coeur est magnifique !!!!
    Bon weekend !
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja mialam więcej szczęscia bo mnie wszystkiego nauczyla mama i babcia, które zawsze mi powtarzaly "ucz się dziecko, w życiu ci się wszystko przyda" no i chyba mialy rację :) ja mam tylko nadzieję, że moja córeczka też odziedziczyla jakieś zamilowanie do rękodziela :) A wracając do Twojego talentu to na pewno go masz, bo inaczej nie powstawaly by takie cuda :) pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, miałaś szczęście :)
      Smykałka do prac manualnych, to jeszcze nie talent. Według mnie, z talentem człowiek się rodzi,a nie nabywa go przez lata pracy.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  30. Bożenko, mimo wszystko talent! Żeby coś osiągnąć, trzeba dużo pracy, samozaparcia, ciągłej nauki i nie wiem czego tam jeszcze! Niektórzy mają uczelnie (ASP) pokończone, a tylko są marnymi naśladowcami...
    Pamiętam, że kiedyś mi było przykro kiedy mama odmawiała zrobienia czegoś za mnie - to mnie jednak nauczyło, że jeśli chcę mieć/zrobić to powinnam włożyć trochę wysiłku i pomyślunku. Być może to teraz trochę procentuje. Swoją drogą, miałam to szczęście, że miał mi kto pokazywać różne rzeczy, sama miałam pęd do wiedzy i jak się zafiksowałam, to musiałam chociaż spróbować. Raczej nie przypominam sobie by ktoś mówił "po co ci to", częściej "spróbuj".
    Właściwie nie wiem czy mam talent, ale na pewno potrafię zrobić trochę rzeczy, których jednak inni nie potrafią :-). Ja to nazywam smykałką do prac manualnych :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie - smykałka do prac manualnych i na tym poprzestańmy :)

      Usuń
    2. smykałka!
      jakie to piękne słowo i zawiera całą gamę znaczeń!
      myślę, że to odpowiednie słowo do bożenkowego dylematu językowego ;-D

      Usuń
  31. Jak mawiają mądrzy ludzie ... chcieć to móc , a szczypta talentu nie zaszkodzi. Ani chciejstwa, ani talentu w odpowiednich proporcjach Ci nie brakuje... Serducho śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za serducho. Resztę super skomentowałaś :)

      Usuń
  32. Dokładnie takie wspomnienia przemycam u siebie. Dokładnie tak się uczyłam, i to były piękne czasy, bo jak ktoś coś wymyślił sam to był bohaterem w okolicy. Teraz jak coś wymyślę to się okazuje, że ktoś już gdzieś..... I przez wiele lat nie robiłam nic, bo słyszałam "po co?". Teraz wiem po co, więc wróciłam do robótek.... bo ludzi zachwycam :-)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.