Kocham gruszki. Jeśli miałabym wybór, między gruszką a jabłkiem, to jeśli ta pierwsza byłaby zielona i twarda, typu Konferencja, to zdecydowanie wybieram gruszkę, jeśli jednak byłaby żółta i " miętka " jak Klapsa, to wygrywa jabłuszko :)
Ciut historii.
35 lat temu kupiliśmy działkę, na której stoi nasz domek. Jak wiadomo, dawniej budowało się inaczej, było więc jasne, że to musi potrwać. Mówię więc do ślubnego, posadźmy drzewa, zanim się wprowadzimy na swoje, będą już owoce. Eeee, nie wiadomo dokładnie gdzie stanie dom, auta będą wjeżdżać z towarem ... pomyślałam, no ma facet rację. Plany domku już były, co nieco się przywiozło, po raz kolejny mówię - posadźmy drzewa ... auta będą wjeżdżać ... cholera, przecież auta mają kierownicę, no ale czekam spokojnie. W trzecim roku jesienią powtarzam , może jednak posadzimy te drzewa, działka może i wąska, ale swoją długość ma, choć na końcu, 6 sztuk. I znów słyszę ... auta ... nie wytrzymałam i z uśmiechem powiedziałam do ślubnego - to ty budujesz dom, czy autostradę ? I w ten piękny sposób posadziliśmy na naszej posesji drzewa :) Niestety, nie mam zielonego pojęcia co w tej ziemi siedzi, ale nigdy, przenigdy z żadnej zasadzonej gruszy nie doczekaliśmy się owoców. To je podgryzły zające, to jakieś nornice, to zaraza plamista, czy jakieś inne cuda. Więc nie pozostaje mi nic innego jak sobie kupić, najlepiej prosto z drzewa,
albo wydziergać, choć te nie są jadalne, ale zdecydowanie listopadowe są :)
Teraz ciut w zbliżeniu, może zbyt dokładnie nie widać, jedna blado różowa, druga jasno szara, zgodnie z życzeniem :)
To była inspiracja :)
W tak zwanym międzyczasie dorobiłam do czapeczek resztę, bo czapeczki leżakowały chyba ze dwa lata i w ten sposób znów mam 3 bałwanki :)
( EDYTOWANY. Wzór na bałwanka znajdziecie TU, u mnie jest z małymi modyfikacjami )
I na koniec aniołek, który już nie jest upadły, dostał własne skrzydełka i prezentuje się tak :)
Pięknie dziękuję za wizyty na moim blogu, za wszystkie komentarze, dyskusje, zgadywanki. Póki co, jedna z Was jest bardzo blisko prawidłowej cyferki :)
Pozdrawiam i do zaś Kochani :)
I ja lubię gruszki,ale te Twoje "niejadalne"są mega cudne:)))no ale inspiracji też nic nie brakuje:)))
OdpowiedzUsuńfajna opowieść o autostradzie:)niedawno czytałam w jakimś poradniku,że jeśli się zaczyna budować dom to równocześnie powinno się sadzić drzewa,bo one potrzebują co najmniej trzy lata żeby zacząć owocować,a żeby mieć z nich korzyść to stanowczo dużo więcej:))
Tę autostradę, to sobie chyba wykrakałam, mam ją z południowej strony przed domem o rzut beretem, przestało być cicho, a jak opadną liście z drzew, to niemal mogę liczyć przejeżdżające auta ... jak nadążę ...
UsuńUwielbiam gruszki. Mniam mniam
OdpowiedzUsuńA Twoje dziergane są przeurocze
Pozdrawiam
Dzięki Aldonko, a przy okazji witam w klubie pożeraczy gruszek :)
UsuńPozdrówka :)
Ja też uwielbiam gruszki wszelkiego rodzaju:)))Twoje prace są bardzo perfekcyjne:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPowiem - masz rację, ale przez to się na siebie wściekam, bo taki nieład artystyczny bardzo mi się podoba i nie umiem, po prostu musi być równiutko, poprawiam do bólu, a czasem nawet coś rozwalę :(
UsuńUściski :)
Też tak mam, gruszka wygrywa!
OdpowiedzUsuńOj, podziwiam Cię umiesz zorganizować sobie czas, tak dużo zrobiłaś.
I tak cudnie .
pozdrawiam
Nie od razu Kraków ... upsss, nie wszystko na raz powstało :)
UsuńTeż pozdrawiam :)
Urocze prace.
OdpowiedzUsuńDzięki Basiu :)
UsuńA ja gdybym miała wybierać, między gruszką czy jabłkiem, to wybrałam bym Twoje prace Bożenko. Te gruszeczki sa takie smakowite :)
OdpowiedzUsuńŚwietna odpowiedź w każdym razie bardzo mi się podoba :)
UsuńJuż myślałam, że to Wasze takie dorodne:)
OdpowiedzUsuńDziergane gruszki - piękniusie!!! Idealne do dziecięcego pokoiku:)
Bałwanki super tak jak i aniołek:)
Chciałabym, ale niestety,a zdjęcie specjalnie, to była zmyłka :)
UsuńWszystkie prace mistrzostwo! Bałwanki-słodziaki, i te maślane oczka,a uśmiech nie do podrobienia, bajeczne!
OdpowiedzUsuńJakby co, wkleiłam wzorek na bałwanki :)
UsuńDzięki, Bożenko:):)
Usuńale mnie nastraszyłaś z tą gruszą- jedną wywaliliśmy, dwie dokupiliśmy ciekawe czy w końcu zaowocują,
OdpowiedzUsuńTe niejadalne i bałwanki są świetne:)
My tak co jakiś czas nowe sadzimy stare wywalamy, bo nie wykorzystały " kolejnej " szansy i tak w koło Macieju :(
UsuńA ja gruszek nie lubię... dlatego zdecydowanie wybieram Twoje dziergane Bożenko :)
OdpowiedzUsuńBałwanki są przeurocze, na żywo jeszcze piękniejsze, wiem, bo mam.
Buziolki :*
W sumie to jadam oba, jak się spotkamy, to schrupiemy po jabłuszku :)
UsuńBuźka :)
A ja zdecydowanie wolę jabłuszka od gruszek , a najbardziej to goldeny, mogłabym jej jeść tonami.
OdpowiedzUsuńSzydełkowe dziergadełka super, jak to u Ciebie, raz spojrzysz na inspirację i już wiesz . Masz niezwykłe zdolne łapki. Ale dziś zdecydowanie wybieram bałwanki , są przesłodkie !!!
Hm.. przez chwilę się zastanawiałam o jaką zgadywankę znowu chodzi ... ale sobie przypomniałam, chyba cos tam strzeliłam :-)
Buziaczki
Moją ukochaną jabłkową odmianą są spartany, teraz już chyba niedostępne, ich miąższ taki zielonkawy i bardzo soczysty.
UsuńBałwanki już u mnie gościły, nie jestem autorką wzoru, niestety, fakt powinnam go tu wkleić, zaraz się poprawiam :)
Cmok, cmok :)
Mam różne okresy. Czasami wolałam jabłka, czasami gruszki. Przeważnie jabłka ale też wybrane smaki. Gruszki jako dodatkowy owoc, ok. Ale te Twoje Bożenko są przeurocze. Perfekcja w każdym milimetrze. I te bałwanki, ... ach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
A wiesz, że po chwili zastanowienia, też tak mam. Dzięki za pochwały i miłego weekendu życzę :)
Usuńbardzo ładne prace Bożenko, ale mnie nie owoce urzekły - najbardziej podoba mi się aniołek :) a te Twoje gruszki - tak sobie pomyślałam - może masz na działce modrzew? Bo podobno grusze w jego towarzystwie nie owocują...
OdpowiedzUsuńNie,bo nie lubię śmieciucha, owszem ładnie wygląda wiosną.
UsuńAniołek kształt, włoski, kwiatuszki i skrzydełka moja własna aranżacja, wielkie dzięki :)
Bożenko! Ja uwielbiam Wszystkie owoce, Ale gruszki, Czereśnie i winogrono lubię najbardziej. Twoje gruszeczki wyglądają bardzo smakowicie, Ale zauroczyły mnie bałwanki są super - Pozdrawiam Cię Gorąco
OdpowiedzUsuńBożena czorcie jeden, jakie piękne uśmiechnięte gruszeczki :) Buziole
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko jem gruszki, wolę jabłka.......ale te Twoje "niejadalne" są kapitalne(ale się zrymowało). Bałwanki równie słodkie. W ogóle uwielbiam Twoje szydełkowe cudeńka. Pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńTeż lubię gruszki, chociaż rzadko jadam. A te wydziergane skradły moje serce :)
OdpowiedzUsuńPiekne i gruszki i balwanki :))) Uwielbiam gruszki :)) Jak i reszte owocow :)) Pozdrawiam Cie cieplutko :)) Buziaki :))
OdpowiedzUsuńDo gruszek i jabłek mam podobne podejście. Tym wpisem przypomniałaś mi sad mojej prababci, gdzie rosły najlepsze pod słońcem gruszki. I śliwki.
OdpowiedzUsuńNiejadalne gruszki są mimo wszystko bardzo apetyczne :-). A i tak kocham bałwanki :-)
Buziaki.
Fajne bałwanki. Idzie zima, widać to na kolejnym blogu ;)
OdpowiedzUsuńMoja gruszka owocuje, ale tak marnie, że były nawet plany wycięcia. Za to jabłoń i śliwki mają dużo i dobrych owoców.
A juz myślałam ze w listopadzie masz takie zbiory . Toje gruszeczki sa śliczne i radośnie uśmiechnięte a bałwanki wymiatają , fajna gromadka .
OdpowiedzUsuńBozenko bardzo smakwicie sie u Ciebie zro biło. Szydelkowe dziergadelka sa fantastyczne. Ty to potrafisz. Balwanki przeslodkie i radosne. Moje jabluszko to Alwa. Slodko winne, kruche i bardzo soczyste. Polecam. Ciebie poizdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńJa też nie doczekałam się owoców z drzewek posadzonych przed domem,ale nie wpadłam na pomysł, by je zrobić z włóczki. Tylko Ty Bożenko masz niesamowitą cierpliwość do szydełkowania takich apetycznych ,małych form. Podziwiam i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo eleganckie szydełkowe gruszki i bałwanki. Uwielbiam Bożenko Twoje szydełkowe dziergutki:))
OdpowiedzUsuńMatko! Inwokacja jak do Pana Tadeusza! Ja tu się opowieści kulinarnych spodziewałam a ta mi z włóczkami tu "wyjeżdza"! ;DDD
OdpowiedzUsuńTy zacznij pisać te bajki dla potłuczonych!
Talent marnujesz! :)