piątek, 3 listopada 2017

Listopadowe gruszki.


Kocham gruszki. Jeśli miałabym wybór,  między gruszką a jabłkiem, to jeśli ta pierwsza byłaby zielona i twarda, typu  Konferencja,   to zdecydowanie wybieram gruszkę, jeśli jednak byłaby żółta i " miętka " jak Klapsa, to wygrywa jabłuszko :)

Ciut historii.
35 lat temu kupiliśmy działkę, na której stoi nasz domek. Jak wiadomo, dawniej budowało się inaczej, było więc jasne, że to musi potrwać. Mówię więc do ślubnego, posadźmy drzewa, zanim się wprowadzimy na swoje, będą już owoce. Eeee, nie wiadomo dokładnie gdzie stanie dom, auta będą wjeżdżać z towarem ... pomyślałam, no ma facet rację. Plany domku  już były, co nieco się przywiozło, po raz kolejny mówię - posadźmy drzewa ... auta będą wjeżdżać ... cholera, przecież auta mają kierownicę, no ale czekam spokojnie. W trzecim  roku jesienią powtarzam , może jednak posadzimy te drzewa, działka może i wąska, ale swoją długość ma, choć na końcu,   6 sztuk. I znów słyszę ... auta ... nie wytrzymałam i z uśmiechem powiedziałam do ślubnego - to ty budujesz dom, czy autostradę ? I w ten piękny sposób posadziliśmy na naszej posesji drzewa  :) Niestety, nie mam zielonego pojęcia co w tej ziemi siedzi, ale nigdy, przenigdy z żadnej zasadzonej gruszy nie doczekaliśmy się owoców. To je podgryzły zające, to jakieś nornice, to zaraza plamista, czy jakieś inne cuda. Więc nie pozostaje mi nic innego jak sobie kupić, najlepiej prosto z drzewa,






albo wydziergać, choć te  nie są jadalne, ale zdecydowanie listopadowe są :)






Teraz ciut w zbliżeniu, może zbyt dokładnie nie widać, jedna blado różowa, druga jasno szara, zgodnie z życzeniem :)





















To była inspiracja :)







W tak zwanym międzyczasie dorobiłam do czapeczek resztę, bo czapeczki leżakowały chyba ze dwa lata i w ten sposób znów mam 3 bałwanki :)




( EDYTOWANY. Wzór na bałwanka znajdziecie TU, u mnie jest z małymi modyfikacjami )

I na koniec aniołek, który już nie jest upadły, dostał własne skrzydełka i prezentuje się tak :)





Pięknie dziękuję za wizyty na moim blogu, za wszystkie  komentarze, dyskusje, zgadywanki. Póki co, jedna z Was jest bardzo blisko prawidłowej cyferki :)
Pozdrawiam i do zaś Kochani :)

39 komentarzy:

  1. I ja lubię gruszki,ale te Twoje "niejadalne"są mega cudne:)))no ale inspiracji też nic nie brakuje:)))
    fajna opowieść o autostradzie:)niedawno czytałam w jakimś poradniku,że jeśli się zaczyna budować dom to równocześnie powinno się sadzić drzewa,bo one potrzebują co najmniej trzy lata żeby zacząć owocować,a żeby mieć z nich korzyść to stanowczo dużo więcej:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę autostradę, to sobie chyba wykrakałam, mam ją z południowej strony przed domem o rzut beretem, przestało być cicho, a jak opadną liście z drzew, to niemal mogę liczyć przejeżdżające auta ... jak nadążę ...

      Usuń
  2. Uwielbiam gruszki. Mniam mniam
    A Twoje dziergane są przeurocze
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Aldonko, a przy okazji witam w klubie pożeraczy gruszek :)
      Pozdrówka :)

      Usuń
  3. Ja też uwielbiam gruszki wszelkiego rodzaju:)))Twoje prace są bardzo perfekcyjne:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem - masz rację, ale przez to się na siebie wściekam, bo taki nieład artystyczny bardzo mi się podoba i nie umiem, po prostu musi być równiutko, poprawiam do bólu, a czasem nawet coś rozwalę :(
      Uściski :)

      Usuń
  4. Też tak mam, gruszka wygrywa!
    Oj, podziwiam Cię umiesz zorganizować sobie czas, tak dużo zrobiłaś.
    I tak cudnie .
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie od razu Kraków ... upsss, nie wszystko na raz powstało :)
      Też pozdrawiam :)

      Usuń
  5. A ja gdybym miała wybierać, między gruszką czy jabłkiem, to wybrałam bym Twoje prace Bożenko. Te gruszeczki sa takie smakowite :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna odpowiedź w każdym razie bardzo mi się podoba :)

      Usuń
  6. Już myślałam, że to Wasze takie dorodne:)
    Dziergane gruszki - piękniusie!!! Idealne do dziecięcego pokoiku:)
    Bałwanki super tak jak i aniołek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym, ale niestety,a zdjęcie specjalnie, to była zmyłka :)

      Usuń
  7. Wszystkie prace mistrzostwo! Bałwanki-słodziaki, i te maślane oczka,a uśmiech nie do podrobienia, bajeczne!

    OdpowiedzUsuń
  8. ale mnie nastraszyłaś z tą gruszą- jedną wywaliliśmy, dwie dokupiliśmy ciekawe czy w końcu zaowocują,
    Te niejadalne i bałwanki są świetne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My tak co jakiś czas nowe sadzimy stare wywalamy, bo nie wykorzystały " kolejnej " szansy i tak w koło Macieju :(

      Usuń
  9. A ja gruszek nie lubię... dlatego zdecydowanie wybieram Twoje dziergane Bożenko :)
    Bałwanki są przeurocze, na żywo jeszcze piękniejsze, wiem, bo mam.
    Buziolki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to jadam oba, jak się spotkamy, to schrupiemy po jabłuszku :)
      Buźka :)

      Usuń
  10. A ja zdecydowanie wolę jabłuszka od gruszek , a najbardziej to goldeny, mogłabym jej jeść tonami.
    Szydełkowe dziergadełka super, jak to u Ciebie, raz spojrzysz na inspirację i już wiesz . Masz niezwykłe zdolne łapki. Ale dziś zdecydowanie wybieram bałwanki , są przesłodkie !!!
    Hm.. przez chwilę się zastanawiałam o jaką zgadywankę znowu chodzi ... ale sobie przypomniałam, chyba cos tam strzeliłam :-)
    Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moją ukochaną jabłkową odmianą są spartany, teraz już chyba niedostępne, ich miąższ taki zielonkawy i bardzo soczysty.
      Bałwanki już u mnie gościły, nie jestem autorką wzoru, niestety, fakt powinnam go tu wkleić, zaraz się poprawiam :)
      Cmok, cmok :)

      Usuń
  11. Mam różne okresy. Czasami wolałam jabłka, czasami gruszki. Przeważnie jabłka ale też wybrane smaki. Gruszki jako dodatkowy owoc, ok. Ale te Twoje Bożenko są przeurocze. Perfekcja w każdym milimetrze. I te bałwanki, ... ach.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że po chwili zastanowienia, też tak mam. Dzięki za pochwały i miłego weekendu życzę :)

      Usuń
  12. bardzo ładne prace Bożenko, ale mnie nie owoce urzekły - najbardziej podoba mi się aniołek :) a te Twoje gruszki - tak sobie pomyślałam - może masz na działce modrzew? Bo podobno grusze w jego towarzystwie nie owocują...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie,bo nie lubię śmieciucha, owszem ładnie wygląda wiosną.
      Aniołek kształt, włoski, kwiatuszki i skrzydełka moja własna aranżacja, wielkie dzięki :)

      Usuń
  13. Bożenko! Ja uwielbiam Wszystkie owoce, Ale gruszki, Czereśnie i winogrono lubię najbardziej. Twoje gruszeczki wyglądają bardzo smakowicie, Ale zauroczyły mnie bałwanki są super - Pozdrawiam Cię Gorąco

    OdpowiedzUsuń
  14. Bożena czorcie jeden, jakie piękne uśmiechnięte gruszeczki :) Buziole

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo rzadko jem gruszki, wolę jabłka.......ale te Twoje "niejadalne" są kapitalne(ale się zrymowało). Bałwanki równie słodkie. W ogóle uwielbiam Twoje szydełkowe cudeńka. Pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Też lubię gruszki, chociaż rzadko jadam. A te wydziergane skradły moje serce :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Piekne i gruszki i balwanki :))) Uwielbiam gruszki :)) Jak i reszte owocow :)) Pozdrawiam Cie cieplutko :)) Buziaki :))

    OdpowiedzUsuń
  18. Do gruszek i jabłek mam podobne podejście. Tym wpisem przypomniałaś mi sad mojej prababci, gdzie rosły najlepsze pod słońcem gruszki. I śliwki.
    Niejadalne gruszki są mimo wszystko bardzo apetyczne :-). A i tak kocham bałwanki :-)
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajne bałwanki. Idzie zima, widać to na kolejnym blogu ;)
    Moja gruszka owocuje, ale tak marnie, że były nawet plany wycięcia. Za to jabłoń i śliwki mają dużo i dobrych owoców.

    OdpowiedzUsuń
  20. A juz myślałam ze w listopadzie masz takie zbiory . Toje gruszeczki sa śliczne i radośnie uśmiechnięte a bałwanki wymiatają , fajna gromadka .

    OdpowiedzUsuń
  21. Bozenko bardzo smakwicie sie u Ciebie zro biło. Szydelkowe dziergadelka sa fantastyczne. Ty to potrafisz. Balwanki przeslodkie i radosne. Moje jabluszko to Alwa. Slodko winne, kruche i bardzo soczyste. Polecam. Ciebie poizdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja też nie doczekałam się owoców z drzewek posadzonych przed domem,ale nie wpadłam na pomysł, by je zrobić z włóczki. Tylko Ty Bożenko masz niesamowitą cierpliwość do szydełkowania takich apetycznych ,małych form. Podziwiam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo eleganckie szydełkowe gruszki i bałwanki. Uwielbiam Bożenko Twoje szydełkowe dziergutki:))

    OdpowiedzUsuń
  24. Matko! Inwokacja jak do Pana Tadeusza! Ja tu się opowieści kulinarnych spodziewałam a ta mi z włóczkami tu "wyjeżdza"! ;DDD
    Ty zacznij pisać te bajki dla potłuczonych!
    Talent marnujesz! :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.