... bo w Krakowie nie idzie się na dwór, ani na podwórko, tylko na pole. Kiedyś mnie to raziło, a teraz mnie razi, jak powiem inaczej, znaczy się przez zasiedzenie, stałam się miejscowa i tego się trzymajmy :)
No i jestem na tym polu, patrzę, a tu normalnie cyrk na kółkach. Najpierw zjawił się niebieski ...
później dołączył do niego różowy...
no i nie wiem, ja słyszałam, że ślimaki to obojnaki, ale te, mają się wyraźnie " ku sobie " ...
zaczęło się mizianko ...
strach się bać, bo dołączył jeszcze do nich ten trzeci :)
A na innym krzaczku dostrzegłam taki oto widoczek - pijany zając w pozycji horyzontalnej :)
Maślane ślepia, uśmiech od ucha do ucha i się buja :)
Teraz widać całą jego urodę ...
na którą od razu załapały się niebieski i różowy, zielonego gdzieś wcięło ;)
I to by było na tyle, krótko, zwięźle i na temat. Na wszelki wypadek wróciłam do domku i teraz zabieram się za gołąbki, spokojnie, tym razem takie do jedzenia :)
Pięknie dziękuję za odwiedziny, wszystkie komentarze, pozdrawiam i do zaś :)
No to się działo, historia jak z baśni tysiąca i jednej nocy;)) Ślimaczki wprost przeurocze, a i dla zająca imprezowicza niczego nie brakuje, rewelacyjny jest;)) Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńNo tak, prawie jak opowieści Szeherezady ;)
UsuńTeż pozdrawiam :)
Bozenko, ty zbereżniku. Kazdy ma porawo do miłości. Piekności natworzyłas, a za czwarte zdjęcie powinnas dostać nagrodę. Zwierzaczki są naprawdę cudne.
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz zbereźnik, wolna miłość kwitnie :)
UsuńJak ja lubię Cię czytać Bożenko,a ślimaczki są odjechane znaczy fajowskie .Pozdrówka:)
OdpowiedzUsuńOdjechane, czy fajowskie, rozumię, znaczy się podobają :)
UsuńUściski :)
Ale cudne!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPrzeurocze. Sesja królikowi ogromnie posłużyła ,slimaki sa bardzo sympatyczne i kolorki maja słodkie . Ach i u nas idzie się na plac .
OdpowiedzUsuńA bo ja taka nagrzana jestem, zrobiłam i od razu się chciałam pochwalić, teraz widać, że co oświetlenie dzienne, to dzienne, od razu wygląda wszystko piękniej :)
Usuńrewelacja....
OdpowiedzUsuńi opowiastka i jej bohaterowie. Cudne te Twoje tworki. Bardzo mi się podobają.
Basiu nie jest to trudne, ale ostrzegam - mocno wciągające :)
Usuńsuper te ślimaczki i króliczki a opowieść i sesja zdjeciowa jak zawsze odjazdowa:))))
OdpowiedzUsuńDanuś, jak zawsze ciepłe słówko zostawiasz, Tobie wszystko się podoba, co ja zrobię, choć raz byś pojechała, tak po całości ... :)
UsuńNo tak, ciepło się zrobiło, ślimaki wylazły z pod kamieni, zając z norki :) tylko patrzeć jak myszy zaczną grasować ;) Piękne wszystko, pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że to niegłupi pomysł ... z tymi myszami :)
UsuńBuźka :)
A tym pasiastym się zakochałam :) Jesteś niesamowita jak chodzi o szydełkowe stworzenia - wiem coś o tym ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że napisałaś, że gołąbki do jedzenia - bo już myślałam, że szydełkowe... bo co to dla Ciebie :)
To zależy o którym mówisz, bo wszystkie są pasiaste, no może poza tym lewitującym :)
UsuńA gołąbki - nie do jedzenia - też się zrobi :)
Śliczne ślimaczki i zajączek odjazdowy:) A co do pola, to ja nie używam tutejszej gwary, bo na Spiszu też chodzi się na pole, a ja cały czas chodzę na podwórko i nie zamierzam tego zmieniać hehe Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńW sumie to zależy kiedy, mówię tak i tak, to przychodzi z czasem :)
UsuńUściski :)
Wesoła gromadka:)
OdpowiedzUsuńW kupie raźniej :)
Usuńale imprezka w ogrodzie :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, niedługo candy
http://lesia-rekodzielo.blogspot.com
Zaglądam do Ciebie, zaglądam :)
UsuńHa, ha świetne są te regionalizmy językowe :) Na Dolnym Śląsku idzie się na dwór lub podwórko :) Teraz mieszkam na Śląsku i wychodzą na plac :)
OdpowiedzUsuńA ślimaczki cudne, o króliczku już mówiłam, że fajowy :) Nie ma to jak światło dzienne :)
Dawniej też chodziłam na dwór, a tu i teraz, jak ide na plac, to ide na targ :)
OdpowiedzUsuńDzięki za uznanie, nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy, a zdjęcia to już tylko w świetle dziennym i jak najczęściej na polu :)
Pozdrawiam :)
Słodziutkie i cudne !
OdpowiedzUsuńBuziaki !
Ale świetne są te ślimaki :)
OdpowiedzUsuńStaram się :)
Usuńu mnie też wychodzi się na pole:)ale jak byłam u ciotki na wsi pod Warszawą i powiedziałam "chodźmy na pole"to trochę dziwnie na mnie patrzyli,co też ja chcę na tym "polu" robić:)))dzierganki słodkie:))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGdybyś powiedziała " w pole ", to zrozumiałabym dziwne spojrzenia, ale " na pole " to wiadomo :) :) :)
UsuńPozdrówka :)
Jakie słodziaki!!!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńSuper historia Ci wyszła!! A postacie jeszcze lepsze ;)
OdpowiedzUsuńJakoś tak zawsze byłam zdolnym, choć niepokornym uczniem i wszystko musiało być po mojemu :) Dzięki :)
UsuńU mnie chodzi się na dwór:) Ślimaki są super:)
OdpowiedzUsuńAle mam przegląd gdzie u kogo się chodzi, dzięki temu mniej więcej wiem, gdzie kto mieszka :) Dzięki :)
UsuńPiękne tworki !!!
OdpowiedzUsuńŚlimaczki sympatyczne bardzo.
A zając wspaniale się prezentuje.
No i jak zawsze piękna historyjka.
Pozdrawiam :)
Dzięki. Zającowi dorabiam partnerkę, może przestanie bujać po krzakach :)
UsuńOdzdrawiam :)
Super sesja zdjęciowa. Ale i tak ślimaki i zajączek fajniejsze.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś nauczę się tak dziergać?
U nas też wychodzi się na pole.
Pozdrowienia
Teniu, Ty już wszystko umiesz, to tylko kwestia, czy masz potrzebę i chcesz zrobić, a nie czy umiesz, jesteś omnibus rękodzieła :)
UsuńUściski :)
Słodziutkie twoje ślimaczki ale ten zajec to mnie położył na łopatki - piękności Bożenko robisz - a tak jak już tu jestem to życzę ci kochana wszystkiego najlepszego , zdrowia i pogody ducha z okazji jutrzejszego dnia kochana tylko jeden raz w roku jest taki dzień jak imieniny Bożeny - wiem bardzo dużo na temat - moja imienniczko buziaki ślę Marii
OdpowiedzUsuńSzaaaa, może nikt nie doczyta;)
UsuńWicherku, myślałam, że masz M. na imię, no to Sto Lat i zdróweczka życzę !!
Ło Matko, Bożenko, co tam się u Was na tym polu dzieje :) Ślimakom się nie dziwię, bo ciepło się zrobiło, słońce pięknie świeci to i amor gdzieś w powietrzu już krąży. Ale ten pijany zając...? To z jakiej on bajki, bo do świąt jeszcze trochę a on już baluje :)
OdpowiedzUsuńWidzisz, on sobie poprzestawiał, najpierw przyjemności - później obowiązki :)
UsuńJaka impreza w ogrodzie! Widać, że wiosna przyszła. Super gromadka.:)
OdpowiedzUsuńDżamprezka, na całego :)
UsuńŚlicznoty :-) Wspaniałe ślimaki i cudowny zając :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
W realu chyba jeszcze ładniejsze, jak z tymi owieczkami, wiesz coś o tym, kurde, ale skromna jestem :D
UsuńBuźka :)
Ja też wychodzę na pole:) Jak zwykle fajna historię pokazałaś, no i stworki urocze:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńA to chyba jest nas tutaj najwięcej, tych co na polu bywają :)
UsuńDzięki :)
Masz rację - ślimaki to obojnaki, ale wymieniają się genami, bo przyroda lubi różnorodność:) Ja też spotykam je "na polu", bo pochodzę z Miasta Kraka. Twoja trójka - razem z pijanym zającem - jest przesympatyczna. Jakbyś jeszcze zdradziła sekret, gdzie zaopatrujesz się w oczka dla nich, to byłabym już wniebowzięta.
OdpowiedzUsuńTo żaden sekret, w ślimaczkach oczka są ruchome naklejane, kupiłam w zwykłej pasmanterii. a zając ma oczka z odzysku - wydłubałam z jakiejś zdezelowanej starej maskotki. Ale ... namierzyłam fajne niezbyt drogie ( zwierzęce ) oczy w Kreatywnym świecie :)
UsuńWszystkie piękne zwierzaki są " na polu". Zastanawiałam się nad tym sformułowaniem i doszłam do własnego wniosku, że dawniej, wprost z domu wychodziło się na pole. Biedota nie miała wokół chałupy ogrodzenia, więc ziemniaki i zboże rosło tuż za progiem. Posiadanie jedynie morga ziemi (56 a) zmuszało chłopów do wykorzystania każdego jej skrawka- tak myślę, a jestem z Galicji...
OdpowiedzUsuńChyba jak mało kto, wiem, że mórg, to 56 arów, akurat tyle posiadamy w jednym kawałku w innej gminie i za tyle jest podatek :) Samo pochodzenia określenia " na polu " być może takie właśnie jest, dobrze " główkujesz " :)
UsuńCzuję się u Ciebie jak w pięknej bajce.Towarzystwo bardzo doborowe.Pozdrawiam z Gdańska.
OdpowiedzUsuńJa chodzę na pole, mój mąż chodzi na dwór... więc ostatecznie u nas w domu mówi się wychodzę i precyzuje dokąd lub po co ? :))) Przeurocza gromadka czuje wiosnę... a zajączek upojony zapachem wiosny :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwszystkie stworzonka są świetne :) ślimaczyska w tej odsłonie zawsze będą wzbudzały uśmiech :) a zając w pozycji horyzontalnej............ ;) rewelacja
OdpowiedzUsuńślimaczki są świetne,ale muszę przyznać,że zakochałam się w zajączkach są takie urocze-serdecznie pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuń