Do kolejnej metamorfozy przymierzałam się już dawno, a ściślej, od czasu, kiedy to moje osobiste dzieci, wyrzuciły kosz, który nawiasem mówiąc na pewno już nie zdobił, choć chyba jeszcze nie straszył, ale był już w pobliżu tej delikatnej różnicy. Z wierzchu oklejony był takim plastikowym czymś, co się już poodklejało dookoła, pozwijało, pomarszczyło i zesztywniało, sam w sobie był cały, zrobiony z drewna i sklejki, no więc wiadomo - jak się rzekło tutaj już nie jeden raz - nie ma takiego złomu, co się nie przyda w domu, żal było wyrzucić, więc czekał na swoje 5 minut. No i w przerwach, pomiędzy innymi zajęciami, pobawiłam się nieco. A co z tych zabaw wynikło ?
Z drugiej strony
I małe zbliżenia. Jak widać przetarłam go nieco tu i tam, bo takie wyraźne krechy mi tu nie pasowały, jakoś zbyt " sterylnie " . Mam rację ?
Jak by ktoś pytał, to kosz jest całkiem spory, wysokość 30 cm, obwód 70 cm.
Sprawę miałam nieco ułatwioną, gdyż w tle był ciemny, pomalowałam go farbą akrylową firmy Beckers, jaka mi zostało po malowaniu kuchennych paneli, więc cudnie się wkomponował, ale czy zostanie w tym miejscu, to raczej, na pewno, wątpię :)
Mój dom, to raczej nie muzeum, ale zapewniam, że kosz na stole kuchennym to raczej jeszcze nie urzęduje. To jedyny taki dzień, a skoro tylko raz ma ten zaszczyt, więc chwilo trwaj :)
I to by było na tyle.
Dziękuję pięknie za tak miłe przyjęcie moich potubowych organizerów. Spodobało mi się to określenie, więc je zaadoptowałam do prywatnych celów :) Dziękuję Wszystkim za wizyty i zapraszam częściej :)
Pozdrawiam jeszcze świątecznie i do zaś :)
Kosz wygląda naprawdę wspaniale. Myślę, ze teraz dzieci nie będą chciały się pozbyć takiego cacka. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki Basiu. Wszystkiego Najpiękniejszego w Nowym Roku !
Usuńno świetna metamorfoza
OdpowiedzUsuńZawsze Bożenko wymyślisz coś, co się w domu przyda. Ja na pewno schowałabym tam przydasie, ale im bardziej je porządkuję, tym trudniej jest mi potem odszukać.
OdpowiedzUsuńNa przydasie się nie nada, za wysoki i bez przykrycia, szukając czegoś, zawsze zrobiłabym w tym bajzel, a kurz hulałby sobie w tym do woli.
UsuńBożenko, kosz cudny ! Ja myślę, że Twoje Córcie już nigdy nic nie wyrzucą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie !
Moje córcie to nigdy nic nie wyrzucają na amen, zawsze idzie najpierw do mnie :)
UsuńBuźka :)
Bożenko, Ty to zawsze potrafisz zrobić coś z niczego, a rzeczom już brzydkim czy nie ważnym dać nowe życie, jesteś niesamowita :)
OdpowiedzUsuńSamo życie Lidziu, wiesz chyba coś na ten temat :)
UsuńSuper!! takie metamorfozy to ja lubię!!
OdpowiedzUsuńTaka mała rzecz, a cieszy, prawda ? Zwłaszcza, ze takie drobiazgi są w granicach naszych możliwości :)
UsuńKosz świetnie się teraz prezentuje ,szkoda było by mi teraz używać jako kosz ,trafiłby na salony .......tz. do kącika robótkowego na jakieś przydasie:)) Melduję ,że zabawa -Podaj dalej -zakończona ,jeszcze przed świętami niespodzianki trafiły do dziewczyn , Dusia już ogłosiła zabawę u siebie i znalazła chętnych do zabawy , Mysia ogłosi na dniach :)))łańcuszek nie został przerwany:))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Trza mieć te saluuuuuuuny ;)
UsuńDzięki, byłam sprawdziłam, jestem z Ciebie bardzo dumna !
Gorące przytulaski :)
Nie ma to jak recykling! Uwielbiam takie metamorfozy! Kosz wyszedl zajefajnie i teraz wypada dać mu zaszczytne miejsce w domku. Czasem dobrze jest rozejrzeć po domu i coś tam fajnego zmalować. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńWezmę sobie Haniu tę uwagę do serca . Dzięki :)
UsuńBuziaczki :)
Takie metamorfozy tylko utwierdzają nas w przekonaniu, że jeszcze nie wszystko stracone, zawsze można coś przerobić nie wyrzucając, jak śmieci. Kosz na śmieci teraz jest czymś więcej niż tylko tym, co ma w nazwie. On jest funkcjonalny inaczej, bo nie tylko śmieci pomieści, ale i ozdobą kącika robótkowego się stał. Powodzenia z następnymi do przeróbki koszami, lub innymi rzeczami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Boziu.)
Masz rację. Moje córki zawsze pytają przed wyrzuceniem, bo ja działam jak cenzura ;) Dzięki, już coś się dzieje, zwłaszcza, że nic innego nie mogę teraz robić.
UsuńGorące uściski Danusiu :)
Super wyszed!Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, też pozdrawiam :)
Usuńrewelacyjnie odnowiony
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńKolejny bardzo udany recykling , szkoda że znowu zapomniałaś zrobić fotkę "przed"
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje że dziecka Ci go podprowadzą z powrotem Piknie go odnowiłaś .
Buziaczki
Na razie nie zgłosiły zapotrzebowania, a resztę już wiesz :)
UsuńBuźka :)
Rewelacyjna metamorfoza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo dziękuję :)
UsuńBożenko masz złote rączki "z niczego coś" Jestem pod wrażeniem:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz złote. Dzięki Jadziu. Gorące uściski :)
UsuńFantastyczny pomysł i świetne wykonanie :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńBożenko Twoje metamorfozy są fantastyczne. Rozwiązania praktyczne i ładne nie dziwię się że nie chciałaś wyrzucić tego kosza. Teraz to przedmiot z " duszą". Pozdrawiam serdecznie :-)i czekam na kolejne niezwykłe pomysł
OdpowiedzUsuńCiekawe co powiesz o następnej, bo zaczynam mieć wątpliwości ...
UsuńTeż pozdrawiam :)
Bożenko, od razu go sobie weź dla siebie, żeby nikt już go teraz nie chciał, Sama sobie zrobiłaś, to sama masz :))))
OdpowiedzUsuńA jak robiłaś to tło czarne w niby kwiatki i esy-floresy?
Buziaki
Już wzięłam i stoi pod biurkiem :)
UsuńEsy-floresy już wiesz, są serwetką, bo to decu :)
Buźka :)
Świetny sposób na nowe życie :) Szkoda, że nie zrobiłaś zdjęcia przed metamorfozą, byłoby porównanie :)
OdpowiedzUsuńKosz sam w sobie dość solidny, to żal by było unicestwić. Zdjęcie przed jest, tylko że wtedy bardziej mi się podobał, nawet taki zużyty :)
UsuńNie przestajesz mnie zaskakiwać:)
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że Ciebie niczym nie zaskoczę :)
UsuńAle fajny ten kosz! Bardzo mi odpowiada kolorystyka.:) Co do TUSAL-a: odpowiedziałam pod twoim komentarzem.:)
OdpowiedzUsuńTo fajnie, bo miałam wątpliwości, ale córkom też przypadł do gustu, znaczy się coś w nim jest :)
UsuńSuper metamorfoza! Malowałaś panele? Właśnie mam się brać za malowanie - jakieś wskazówki?
OdpowiedzUsuńTak, malowałam. Wskazówki, kup dobrą farbę, specjalną do malowania paneli, tego Beckersa nie polecam. Na ścianę tak, na panele nie, chyba się będzie ścierać :( Do malowania potrzebujesz pędzel i niezbyt duży wałek, jeśli oczywiście mają taki profil - pióro wpust - jak widać na zdjęciu za koszem ( to po pomalowaniu jest ). Najpierw malujesz " dołki " pędzlem - 3 - 4 deski, a następnie górę paneli wałkiem, idzie idealnie. Pozdrawiam :)
UsuńI to się nazywa drugie życie rzeczy, super :) Stare, ale nowe, a przede wszystkim niepowtarzalne :) Pozdrawiam serdecznie :) I jak by tak można było przepisik na bułeczki drożdżowe wrzucić na bloga, to myślę, że niejedna chętna osoba by się na niego skusiła (na bułeczki oczywiście też :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Na życzenie - w następnym poście będzie przepis i źródło :)
UsuńVintage wkroczył(o) do ciebie jak nic. Modne i szykowne,dajesz drugie życie niektórym. Czy mogę cię polecać niektórym osobom,jako fachowca od odzyskiwania prababcinych mebli?
OdpowiedzUsuńPolitury nie kładę, ale reszta do rozpatrzenia pod indywidualny gust :)
UsuńSwietna metamorfoza. Gratuluje i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewciu. Też pozdrawiam :)
UsuńSuperowy kosz - pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń