I w ten oto prozaiczny sposób, sama się zaszufladkowałam, jako twórca ludzików, maskotek i różnego rodzaju stworków ... przynajmniej narazie :)
A skoro o wnusiach mowa, to napisze historyjkę, jaka zdarzyła się dość dawno temu. Do mojej znajomej, takiej niby cioci / babci, przyjechała ze wsi w odwiedziny mała dziewczynka, wraz ze swoją prawdziwą babcią. W niedzielę poszła razem z dorosłymi do kościoła. Biegała sobie po kościele, jak to zniecierpliwione dziecko zazwyczaj robi. W pewnym momencie zwróciła uwagę na siedzącego w konfesjonale księdza. Biega w te i spowrotem, uważnie go obserwując. W końcu nie wytrzymała podchodzi do niego i pyta : " Cio lobiś - ślaś " :)
Wierzę w Waszą inteligencję i nie przetłumaczę z " dziecięcego " na nasze :)
Obiecuję na następny wpis pokazać jakąś nowość.
Pozdrawiam.
Bozenko Twoje historyjki sa niesamowite.A sasiedzi śpia z moim wnusiem nadal.Zrobiłaś nam fantastyczną niespodziankę
OdpowiedzUsuńbuziaki
Sąsiadów poznałam na Talenciku. Są super.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla rezolutnej dziewczynki. Oczywiście dla Ciebie też.
Moi ulubieńcy!
OdpowiedzUsuńKasia
Fantastycznie ich odtworzyłaś ! To była ulubiona dobranocka mojej córci. Do dziś na ich widok uśmiecha się od ucha do ucha :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wzbudzają szczery uśmiech na twarzy.....
OdpowiedzUsuńBożenko, sąsiadów wydziergałaś cudnych, czekamy na dalsze wspaniałe prace.A dzieciaczek miał rację, no bo konfesjonał to przypomina wsiowa wygódkę ;)
OdpowiedzUsuńBożenko, sąsiedzi jak "żywi". Twoje wnuczęta będą miały wspaniałe maskotki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ! I niestety ...
Buziaki !
perfekcyjnie wykonujesz takie postaci szydełkowe!!!! podziwiam i podziwiam!
OdpowiedzUsuń